Stróże prawa zatrzymali 29-latka z gminy Zamość, który samochodem staranował ich kolegę. Funkcjonariusz wylądował w szpitalu.
Policja nie zbagatelizowała tego sygnału. - Dojeżdżając na miejsce funkcjonariusze zauważyli dwóch młodych mężczyzn, którzy wyglądem odpowiadali rysopisom podanym przez poszkodowanego - informuje nadkom. Joanna Kopeć, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.
Kierowca nie chciał jednak zgasić silnika, więc jeden z funkcjonariuszy otworzył drzwi samochodu i próbował wyciągnąć kluczyki ze stacyjki. - Wtedy kierowca włączył wsteczny bieg i ruszył, ciągnąc za sobą uczepionego drzwi policjanta - relacjonuje Kopeć. - Po chwili auto zatrzymało się, a następnie z piskiem opon ruszyło do przodu.
Samochód - z trzymającym się kurczowo drzwi funkcjonariuszem - przejechał kilkanaście metrów, po czym uderzył w ogrodzenie posesji. Kierowca uciekł, zostawiając w rozbitym samochodzie trójkę pasażerów.
Wkrótce policja zatrzymała zbiega, którym okazał się 29-letni mieszkaniec gminy Zamość. Nie dość, że miał w organizmie ponad 1,5 promila, to na dodatek nie posiadał uprawnień do kierowania pojazdami - stracił je w zeszłym roku za jazdę pod wpływem alkoholu. 27-letni funkcjonariusz i pasażerka audi przewiezieni zostali do szpitala.
Wtedy właściciel audi wraz z kolegą ruszyli pieszo w kierunku Zamościa. To na nich natknął się policyjny patrol. 29-latek skorzystał zaś z zostawionych w stacyjce kluczyków i uruchomił auto.
Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu. Oprócz czynnej napaści na funkcjonariusza usłyszy zarzut krótkotrwałego użycia pojazdu, kierowania w stanie nietrzeźwości oraz naruszenia zakazu sądowego. Odpowie również za kradzież lusterka z samochodu.