Dwóch wyrostków podejrzanych o utopienie dziewczynki w Zalewie Zemborzyckim zostało wczoraj wypuszczonych do domu. Tomasz M. i Mariusz T. przesiedzieli w schronisku dla nieletnich niecałe pół roku
– Sąd przesłuchał już większość świadków, nie ma więc obawy, że nieletni będą mogli zacierać ślady – tłumaczy wczorajszą decyzję Barbara du Chateau, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
Decyzję o zwolnieniu podjął Sąd Rejonowy w Lublinie. Sprawa toczy się w Wydziale Rodzinnym. Za wypuszczeniem nastolatków do domu był nie tylko adwokat, ale również prokurator.
Przypomnijmy. Joasia D., gimnazjalistka z Lublina zginęła w połowie czerwca. Przyszła nad zalew z grupą kolegów. Dwóch postanowiło zabawić się jej kosztem. Chwycili Joasię za ręce i wrzucili do wody. Dziewczynka krzyczała, że nie umie pływać. Po chwili zniknęła pod powierzchnią wody. Dopiero wówczas zaczęli jej szukać przypadkowi mężczyźni. Ale znaleźli ją dopiero po 10 minutach. Tego samego dnia dziewczynka zmarła w szpitalu.
Policja szybko zatrzymała 15-letniego Mariusza T., szkolnego kolegę dziewczynki. Chłopak zaprzeczał, że wrzucił ją do wody. Trafił do schroniska dla nieletnich. Po kilku tygodniach dołączył do niego jego kompan, Tomasz M.
Sprawa długo nie mogła ruszyć z miejsca, bo sądy najpierw rozpatrywały odwołania od umieszczenia chłopców w schronisku. W końcu zaczęły się przesłuchania świadków. – Sprawa może się zakończyć już po następnej rozprawie, czyli w styczniu – mówi rzecznik du Chateau.
Obu chłopakom grozi im poprawczak. Wypuszczenie na wolność przed ostatecznym orzeczeniem może oznaczać, że sąd potraktuje ich łagodniej. (er)