Kuratorium Oświaty w Lublinie zgodziło się już na likwidację 48 placówek oświatowych. Czarna lista może się jeszcze wydłużyć. Samorządy na podjęcie decyzji, które szkoły chcą zamknąć lub zmienić ich system organizacji, mają czas do końca lutego.
Plany likwidacji szkół dotyczyły głównie placówek, do których uczęszczało niewiele dzieci. – W niektórych szkołach, było tak mało uczniów, że łączono klasy, na przykład czwartą z piątą. A to nie jest dobre rozwiązanie – mówi Grażyna Zawadzak, dyrektor wydziału kształcenia ogólnego w lubelskim kuratorium.
Decyzja kuratorium zależała też od tego, w jakich warunkach uczą się dzieci. – W jednej ze szkół uczniowie matematykę mieli w jednym budynku, zaś następną lekcję w drugim. Musieli przechodzić przez ruchliwą ulicę. Dlatego szkołę tę zamknęliśmy bez żadnych oporów – wyjaśnia kurator.
Nie wszyscy wójtowie podejmują tak drastyczne kroki. Niektórzy powołują tak zwane małe szkoły, działające na zasadzie stowarzyszenia. – Dzieci nie będą musiały nigdzie jeździć, szkoła będzie w tym samym miejscu, czyli w Warszawiaku i Radawczykach – zapewnia Ryszard Mirosław, wójt gminy Niedrzwica.
Tylko nauczycielom takie rozwiązanie za bardzo nie odpowiada. – Nic dziwnego – mówi wójt. – Do takich szkół nauczyciele będą zatrudniani od nowa. I niekoniecznie ci sami. W małych szkołach nie będzie też obowiązywała Karta nauczyciela.
Ale są też tacy, którym z „czarnej listy” udało się uciec. Dyrekcja Zespołu Szkół Transportowo-Komunikacyjnych w Lublinie długo przekonywała kuratora i urzędników, że połączenie z Zespołem Szkół Energetycznych nie jest dobrym rozwiązaniem. – W jednej szkole gnieździłoby się ok. 1400 uczniów. O nauce w takich warunkach nie ma mowy – mówi Mieczysław Izdebski, dyrektor Zespołu Szkół Transportowo-Komunikacyjnych. – Całe szczęście, że zdrowy rozsądek zwyciężył.