Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Rozmowa Adamem Bieńkiem z Puław - zwycięzcą regionalnego konkursu w układaniu glazury
• Kto panu układa kafelki w domu?
- Naturalnie, że ja! Zaryzykowałem osiem lat temu, kiedy budowałem dom. Pierwsza była łazienka, przy niej podpowiadał mi wujek, ale robiłem po swojemu, bo lubię wymyślać.
• Z dobrym skutkiem?
- Nie ma się czego wstydzić. Kuchnię i salon wyłożyłem kombinacją terakoty i paneli połączonych falistą linią. Teraz są takie materiały, że można obrazy malować płytkami.
• Jakie to uczucie wygrać w takim konkursie?
- Radość. Uwielbiam swoją pracę, szczególnie kiedy dostaję trochę luzu. W finale w Poznaniu będzie więcej możliwości pokazania się, bo robimy z własnych materiałów.
• Jak pan został glazurnikiem?
- Mam 40 lat, marzyłem o kierownicy i tirach, skończyłem samochodówkę. 6 lat podnosiłem ciężary w puławskiej Wiśle, ale szczęśliwie 15 lat temu zostałem budowlańcem. W wykończeniówce umiem wszystko: marmur, szkło, płyty, tynki, podłogi, instalacje. I powiem pani, że na Zachodzie nie ma lepszego fachowca, jak Polak. Byłem ostatnio w Londynie - jesteśmy najlepsi.
• Dobry fachowiec i u nas jest cenny. I drogi…
- 50 zł za metr piękna w łazience to niedużo! Robiłem glazurę i po 200 zł za metr.
