Dodatkowe 36 mln zł wydadzą władze Lublina na utrzymanie szkół. Ratusz wini za to przede wszystkim epidemię i wynikłe z niej koszty zastępstw za nauczycieli chorych lub poddanych kwarantannie.
Zacznijmy od lepszej wiadomości: w kasie miasta ma się pojawić więcej pieniędzy niż zakładano. O prawie 36 mln zł wyższe od spodziewanych mają się okazać wpływy z podatku dochodowego od osób fizycznych (PIT), którego część trafia do budżetu miasta.
– Wielkość wpływów z udziału w podatku PIT została określona na podstawie informacji ministra finansów w oparciu o ustawę budżetową na 2021 r. Natomiast analiza wykonania budżetu w poszczególnych miesiącach umożliwia zwiększenia kwoty z tytułu podatku dochodowego o kwotę 36 mln zł – tłumaczy Justyna Góźdź z lubelskiego Ratusza.
Właśnie te dodatkowe pieniądze mają być w całości wydane na oświatę. O taką decyzję wnioskuje do Rady Miasta prezydent Lublina. Rada zajmie się tym w najbliższy czwartek.
Dlaczego miasto musi dołożyć aż tyle do oświaty?
– To jest przede wszystkim wynikiem pandemii. Następuje znaczący wzrost liczby godzin doraźnych zastępstw za nauczycieli przebywających na zwolnieniu lekarskim, będących w izolacji lub przebywających na kwarantannie oraz wzrost liczby nauczycieli przebywających na urlopach dla poratowania zdrowia – tłumaczy Góźdź.
Ale epidemia nie jest jedynym powodem podawanym przez Ratusz.
– Nie bez znaczenia jest m.in. wzrost liczby uczniów w szkołach zawodowych, czyli stosunkowo drogim szkolnictwie – stwierdza Góźdź. Podkreśla też, że przybyło uczniów mających orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego w szkołach ogólnodostępnych. – To wiąże się z koniecznością zatrudnienia nauczycieli wspomagających i potrzebą organizacji dodatkowego wsparcia.
Pula pieniędzy na wynagrodzenia w miejskich placówkach oświatowych ma wzrosnąć o niemal 23,7 mln zł. Pozostałe 12,3 mln zł ma trafić do placówek prowadzonych przez podmioty inne niż miasto. Ratusz tłumaczy to wzrostem stawek dotacji oraz wzrostem liczby uczniów w takich szkołach.