Rozmowa z prof. Kazimierzem Głowniakiem, kierownikiem Katedry i Zakładu Farmakognozji z Pracownią Roślin Leczniczych przy Uniwersytecie Medycznym w Lublinie.
– Trzystu naukowców z całego świata. Wśród gości sympozjum są najlepsi specjaliści z Indii, Chin, Mongolii, Tajlandii, Australii, Jamajki, Ameryki Południowej.
Specjaliści od?
– Pozyskiwania substancji leczniczych zawartych w roślinach, które w tradycyjnej medycynie naturalnej były od wieków wykorzystywane w leczeniu chorób.
Skąd tak wielkie zainteresowanie współczesnej medycyny naturalnymi środkami leczniczymi?
– Na etykietach nowoczesnych leków chemicznych jest coraz więcej informacji o ich ubocznych działaniach. Mija dwadzieścia lat, a nie udało się stworzyć nowego antybiotyku, który skutecznie walczyłby z infekcjami.
Ślepy zaułek medycyny?
– Kolejny etap. W tej chwili wyraźnie widać, że z roślin można wydzielić silne substancje lecznicze, które są w stanie walczyć z największymi zagrożeniami współczesnego świata: nowotworami i AIDS. W laboratoriach całego świata bada się substancje lecznicze, na ich bazie już produkuje się nowoczesne leki antynowotoworowe.
Czy można powiedzieć, że od dziś Lublin jest światową stolicą medycyny naturalnej?
– Jest. Na Uniwersytecie Medycznym gościmy najlepszych ekspertów, to oni badają lecznicze wyciągi roślin, to od nich zależy, jak szybko uda się wyprodukować naturalne, skuteczne i silne leki, pozbawione skutków ubocznych.
Od dziś koło ogrodu roślin leczniczych przy Collegium Maius przy Jaczewskiego 4 każdy mieszkaniec Lublina może odwiedzić mongolską jurtę, w której pokazana jest historia tradycyjnej medycyny?
– Jurtę można zwiedzać od 8 do 18. Pokazujemy tam wschodnie sposoby diagnozy z wyglądu oczu, uszu, języka, warg, historię naturalnej medycyny, która jest starsza od medycyny akademickiej o kilka tysięcy lat.