Właściciel Antaru wypompował z firmy miliony złotych, a nas zostawił z długami – twierdzą byli kontrahenci developera. Lubelska spółka budowała apartamentowiec Sunhill na LSM. Inwestycję przejęli mieszkańcy, a firma okazała się bankrutem.
Wśród wierzycieli jest też LPBO, która była głównym wykonawcą apartamentowca. W ubiegłym roku ogłosiła upadłość. Syndyk LPBO wysłał do Antaru wezwanie do uregulowania niezapłaconych faktur. Długi Antaru wobec LPBO sięgają dziś blisko 2,6 mln zł.
– Mogę tylko potwierdzić, że do tej pory nie udało się odzyskać ani złotówki – mówi Zbigniew Kosiński, syndyk LPBO.
Podwykonawcy pracowali przy Sunhillu na zlecenie LPBO. Gdy firma padła, większość z nich rozpoczęła współpracę bezpośrednio z Antarem. Dziś wszyscy domagają się zwrotu długów od developera.
– Mam nawet wyrok sądowy, ale Antar tak obracał majątkiem, że teraz nie bardzo wiadomo, od kogo egzekwować długi – mówi Bogdan Kamola z firmy Promix, która wykonywała instalacje sanitarne.
Postępowanie upadłościowe w sprawie Antaru toczy się od stycznia. W lutym prezes firmy złożył rezygnację. Oficjalny powód, to zapaść finansowa i brak możliwości dalszego funkcjonowania. Wierzyciele są przekonani, że właściciel spółki z premedytacją wyprowadził majątek z Antaru.
– Z kosztorysu wynika, że za budowę powinien zapłacić ponad 28 mln zł – dodaje nasz rozmówca – Zapłacił niecałe 20 mln. Poza tym, gdyby każdy z klientów kupił w Sunhillu tylko 50 mkw., to do firmy powinno wpłynąć ponad 37 mln zł. Te pieniądze gdzieś się rozpłynęły.
Gdy w kasie zaczęło pojawiać się dno, Antar wziął 5 mln zł kredytu na dokończenie budowy. Dziś muszą go spłacać dawni klienci.
W lutym ubiegłego roku Jarosław T., właściciel Antaru, założył trzy nowe firmy. W jednej z nich Antar był jedynym udziałowcem. W pozostałych część udziałów posiadał Antar, a resztę Jarosław T. – Później sam ze sobą handlował udziałami – dodaje nasz rozmówca.
Z dokumentów notarialnych wynika, że płacono za nie gotówką. Teoretycznie Jarosław T. przekazywał sobie setki tysięcy złotych. Antar pozbył się też udziałów w apartamentowcu. Inwestycję przejęło Stowarzyszenie Mieszkańców Sunhill.
– Zakładanie tych spółek było dla mnie sygnałem ostrzegawczym – mówi Arkadiusz Liszcz, prezes stowarzyszenia. – Ale nie mnie oceniać, czy to postępowanie było legalne.
Byli klienci developera kończą budowę i spłacają kredyt zaciągnięty przez Antar. Do uregulowania pozostało ponad 3 mln zł. Dawni kontrahenci firmy są przekonani, że kredytem finansowano działalność innych spółek Jarosława T. Ten zaś jest nieuchwytny. Wierzyciele zamierzają skierować sprawę do prokuratury. Inwestycją na LSM zajmuje się też Centralne Biuro Antykorupcyjne.