Lubelska radna zrezygnowała z pieniędzy, jakie wzięła za pracę w komisji, w której nie uczestniczyła. Jej kolega przekazał nienależną mu kwotę na cel charytatywny.
- Całą kwotę już przekazałem siostrom urszulankom prowadzącym świetlicę środowiskową dla dzieci "Przystań” - mówi Tułajew.
- Dostaliśmy te pieniądze - potwierdza siostra Ewa Niedźwiecka, przełożona Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego w Lublinie.
Rozwiązana jest też sprawa diety radnej Dados. Dopiero po naszym telefonie Magdalena Gąsior-Marek, przewodnicząca komisji obiecała, że poprosi przewodniczącego Rady Miasta o potrącenie części diety Elżbiecie Dados. Radna na to przystała. Jacek Zarębski, dyrektor Biura Rady Miasta, poinformował nas, że Dados sama zażądała potrącenia 82 złotych.
Radni usprawiedliwiają nieobecność u przewodniczących komisji. Pieniądze za nieobecności mogą dostać tylko wtedy, gdy były one spowodowane "wykonywaniem obowiązków w sprawach związanych z funkcją pełnioną w samorządzie terytorialnym”. Tymczasem Dados (z zawodu nauczycielka) była w tym czasie na radzie pedagogicznej, a Tułajew najpierw uczestniczył w otwarciu centrum handlowego, potem miał rozmawiać z mieszkańcem Czechowa o budowie chodnika.
Przewodnicząca komisji M. Gąsior-Marek nie potrafiła nam wyjaśnić, dlaczego podpisy Dados i Tułajewa znalazły się na początku i zakończeniu obrad. (rp)