Miasto szuka chętnych, którzy wprowadzą się do pasażu handlowego przy ul. Hutniczej.
Krystyna Chruz pracuje w sklepie rybnym przy ul. Hutniczej od 1988 roku. Wcześniej sklep należał do rodziców obecnego właściciela. - To ponad 30 lat historii - mówi z nostalgią w głosie pani Krystyna. - Znam na pamięć twarze większości klientów. Przychodzili tu z całych Tatar. Tyle razem przeszliśmy, tyle świąt przeżyliśmy. Te będą ostatnie.
Sklep przenosi się na ul. Mickiewicza, w dzielnicy Dziesiąta. - Jest szansa, że tam będziemy zarabiali tyle, żeby pokryć koszty - mówi Chruz. - Tu musieliśmy dokładać.
Przedsiębiorców w podobnej sytuacji jest na Tatarach więcej. - Tylko w styczniu, oprócz sklepu rybnego, lokal przy ul. Hutniczej opuszcza też jeden z banków. A przy ul. Gospodarczej nie będzie już punktu naprawy sprzętu AGD/RTV - tłumaczy Artur Cichoń, rzecznik Zarządu Nieruchomości Komunalnych. - Pustych lokali przybywa z roku na rok.
Wszystko przez duże sklepy, które w ostatnim czasie powstały w tej dzielnicy, choćby Aldik czy E.Leclerc przy ul. Turystycznej. - Nie mamy szans, żeby z nimi rywalizować - przyznaje Krystyna Chruz.
- Lepiej kupować w hipermarkecie, bo w jednym miejscu mam wszystko, czego potrzebuję - argumentuje pani Wanda, emerytka z ul. Kresowej. - I to taniej - dodaje pan Andrzej z ul. Łęczyńskiej. - Skoro mam prawo wyboru, to wybieram sklep, w którym zapłacę mniej.
Tym bardziej że Tatary uchodzą za jedną z biedniejszych dzielnic Lublina. - Mieszka tam wielu rencistów i emerytów - mówi Artur Cichoń. - A młodzi, którzy więcej zarabiają, wybierają inne rejony miasta.
Miejscy urzędnicy szukają chętnych, którzy wprowadziliby się do pasażu przy ul. Hutniczej w miejsce tych, którzy się wyprowadzają. - Na początku roku ogłosimy przetarg - wyjaśnia Cichoń. I dodaje, że szansa na jego wygranie będzie duża. - Trzeba mieć tylko dobry pomysł na zagospodarowanie lokalu - podkreśla. - Żebyśmy po roku czy dwóch nie musieli szukać nowego najemcy.