
Od wczoraj nasi wschodni sąsiedzi mogą legalnie - przez trzy miesiące - u nas pracować. Nie muszą mieć jakiegokolwiek zezwolenia.

- Słyszałem o tych przepisach w radiu - mówi Oleksandr z Lubomla. - Dla nas to dobra wiadomość - dodaje Ukrainiec, chociaż sam pracuje w Polsce już od sześciu lat. Oleksandr zdradził, że ma stałego pracodawcę pod Poznaniem. Pracuje w szklarniach, przyzwoicie zarabia i jest dobrze traktowany. Dlatego nie myśli szukać innego zajęcia, na przykład w budownictwie.
- To wasze rozporządzenie niewiele dla nas zmienia - uważa Rostik z Kowla. Jego opinie podzielają inni Ukraińcy, którzy podobnie jak Rostik handlowali papierosami i alkoholem na chełmskim bazarze. O tym, że mogą u nas legalnie pracować, dowiedzieli się od nas. Ale uważają, że to żadna rewelacja.
- Żeby podjąć legalną pracę musiałbym najpierw znaleźć pracodawcę gotowego mnie zatrudnić i z jego oświadczeniem wrócić na Ukrainę, a tam co najmniej miesiąc czekać na wizę - tłumaczy Rostik. - W tym czasie pracodawca może znaleźć sobie na moje miejsce kogoś innego. Słowem, za dużo z tym zachodu.
- Jestem zainteresowany zatrudnieniem pracowników ze Wschodu, ale najpierw muszę się zastanowić, czy mi się to opłaci - mówi Zbigniew Piebiak. - Takiego robotnika będę musiał przeszkolić za swoje pieniądze, zapoznać z nowoczesnymi technologiami. Takich wydatków nie ma przy zatrudnianiu naszych bezrobotnych - mówi przedsiębiorca budowlany. Na domiar złego nie będę miał gwarancji, że ten pracownik, w którego zainwestowałem, po trzech miesiącach do mnie wróci.