Projekt toru rowerowego przy ul. Janowskiej trafi do kosza. Cykliści uznali, że do niczego się on nie nadaje.
Tor przy ul. Janowskiej od dawna budzi emocje. Początkowo miał służyć fanom sportów motorowych, zwłaszcza motocrossu. Nie spodobało się to okolicznym mieszkańcom, którzy bali się ryku silników za płotem. Stanęło więc na tym, że tor będzie przeznaczony dla rowerzystów.
Ale to nie rozwiało obaw mieszkańców. Twierdzili, że zmieniła się tylko nazwa, a tor pozostał ten sam. Ratusz uparcie zaprzeczał, a projektowi toru przyjrzeli się cykliści. Uznali, że górki będą zbyt wysokie, by mogły pokonać je rowery. - Z projektu jednoznacznie wynika, że tor przeznaczony jest do jazdy motorem - napisali w opinii, która trafiła na biurko prezydenta Lublina.
Wczoraj wokół planowanej budowy przy ul. Janowskiej rozpętała się prawdziwa burza w Radzie Miasta. Temat wyszedł przy okazji dyskusji nad zmianami w tegorocznych wydatkach Lublina. - Po co budować tor rowerowy, który nie będzie się nadawał dla rowerów? - pyta Elżbieta Dados, radna opozycyjnego klubu Lewica i Demokraci.
Wątpliwości radnych budziły także koszty budowy. - Według szacunków, wartość tej inwestycji przekracza 3 miliony złotych - przyznaje Marzena Jodłowska, dyrektor Wydziału Strategii i Rozwoju w Urzędzie Miasta. Ale jednocześnie dodaje, że koszty mogą spaść nawet o połowę, bo urządzenia dla rowerów są znacznie tańsze niż te dla motocykli.
- Jeśli to ma kosztować kilka milionów złotych, to ja mam wątpliwości, czy nas na to stać - stwierdził w końcu Adam Wasilewski, prezydent Lublina. - Wstrzymuję wszystkie prace, zamawiam nowy projekt, dowiem się, ile ma kosztować tor rowerowy i poinformuję o wynikach tych prac.
Według zapowiedzi prezydenta, o dalszych losach inwestycji przy ul. Janowskiej będą współdecydować radni.
• Więcej o zamieszaniu w miejskim sporcie i na wczorajszej sesji rady miasta str. 21