Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

4 grudnia 2009 r.
21:30
Edytuj ten wpis

Małgorzatą Przytuła-Sawicka: Dziś powiedziałabym, że wolę nurkować

Rozmowa z Małgorzatą Przytułą-Sawicką, reporterką, podróżniczką, pisarką.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
• Lublin stanu wojennego i Australia dzisiaj: to dwa najważniejsze wątki, które przeplatają się w pani książce "Dni złego słońca”.

– To nieprzypadkowy wybór, ponieważ właśnie przez stan wojenny wyjechałam do Australii. W ‘82 roku straciłam pracę w Radiu Lublin, a mówiąc wprost: zostałam wyrzucona, jak kilku innych kolegów dziennikarzy, którzy jakoś tam się "zasłużyli” ówczesnej władzy. To była dla mnie katastrofa. A z katastrofami tak bywa, że jednych mobilizują, a innych ścinają.

• Jak było u pani?

– Mnie katastrofa najpierw ścięła, potem zmobilizowała. Najtrudniejsze było pierwsze pół roku. Oglądałam na okrągło telewizję i płakałam. Miałam poczucie ogromnego wyobcowania; część ludzi przestała mi się kłaniać, część zapomniała, że mnie zna. No i nie miałam z czego żyć, nawet ubezpieczenia nie miałam. A szans na pracę nie było żadnych. Najpierw zatrudniłam się fikcyjnie jako malarz pokojowy, a potem Stefan Lipiec – twórca lubelskiego kabaretu "Cosa Nostra” – przyjął mnie do pracy w charakterze pomocy domowej. Z jakiejś totalnej desperacji i rozpaczy wymyśliłam też, że mogłabym szyć ciuszki dziecięce. Ze zwykłego płótna, ale z kolorowymi aplikacjami. Po materiały do tych aplikacji wybrałam się do spółdzielni "Absolwent” w Puławach, która szyła ubrania na eksport. Chciałam kupić od nich wór ścinków. Przyjął mnie pan dyrektor. I tak mnie upokorzył, jak nikt nigdy wcześniej!

• Wtedy pomyślała pani: rzucam to wszystko i wyjeżdżam?

– Nic mnie nie trzymało w Polsce. Pomyślałam więc, że to najlepszy moment, żeby wyjechać i zacząć realizować największe marzenie mojego życia: podróże. Już jako dzieciak miałam ogromną potrzebę wolności, nieograniczonej przestrzeni. Urywałam się z domu na wiele godzin. W szkole średniej zapragnęłam wstąpić do Zakonu Sióstr Felicjanek Misjonarek i wyjechać w świat. Rodzice mi to jednak skutecznie wybili z głowy. Na studiach zapisałam się do chóru akademickiego, ale mnie wyrzucili, bo fałszowałam. Więc nic mi z tych moich marzeń nie wychodziło. Po ‘81 roku nie miałam nic do stracenia. Pomyślałam: pora ruszać w świat.

• Bez problemu dostała pani paszport?

– A skąd! Miałam zaproszenie do Szwecji, do Kanady, do Francji i do USA. Co złożyłam wniosek o paszport, to mi go odrzucali. W końcu się zdenerwowałam i napisałam do ministra Kiszczaka, że służba bezpieczeństwa mnie prześladuje. Na moją skargę nikt mi nigdy nie odpowiedział, ale następny wniosek rozpatrzyli mi pozytywnie. I tak w ‘86 wyleciałam do Australii.

• Z myślą: nie wracam do Polski?

– Sprzedałam samochód, ale mieszkania już nie. Mama mi nie pozwoliła, bo "co będzie jak wrócisz?”. Zresztą, ja też o tym myślałam. Dlatego nie paliłam za sobą mostów, a w Australii nie poprosiłam o azyl polityczny. Zostałam tam na czarno.

• Co pani robiła?

– Zatrzymałam się w Sydney u znajomych. Znalazłam sobie pracę. A to opiekowałam się dziećmi, a to staruszkami, jedną alkoholiczką nawet. Sprzątałam u zwariowanych milionerów. Zarabiałam, żeby zwiedzać Australię. I pisałam o tym do "Kontynentów” na przykład, do "Przekroju”, do polonijnej prasy australijskiej i amerykańskiej. Tak przez 6,5 roku.

• Co pani dała Australia?

– Świeże spojrzenie, poszerzenie horyzontów. Znajomość angielskiego. Zaczęłam też w końcu realizować swoje wielkie marzenie, żeby objechać cały świat. I przestałam się bać. W Polsce ciągle czułam na sobie czyjeś oczy. Przyznam się, że dotąd nie miałam odwagi zajrzeć do swojej teczki w IPN, żeby zobaczyć, kto na mnie wtedy donosił. Wiem, że to mogły być bliskie mi osoby.

• Kiedy pani wróciła do kraju?

– W ‘92, zaraz po okrągłym stole, dostałam wiadomość, że czeka na mnie miejsce w radiu. Nie wróciłam natychmiast, bo pisałam stamtąd korespondencje. Ale wiedziałam, że to najlepszy moment na powrót. Mój mąż, którego poznałam w Australii, a który też wyjechał z Polski z powodów politycznych, także bardzo się ucieszył. Trzy miesiące przed wyjazdem kazał już sobie spakować plecak.

• Główna bohaterka pani książki także podróżuje po Australii. Ile w tym pani doświadczeń?

– Australia jest cała moja. Prawdziwa, taka, jaką ją poznałam i zapamiętałam. Są ludzie, których tam spotkałam, są miejsca, które widziałam. Są w końcu kopalnie opali, w których pracują też Polacy. Można powiedzieć, że to wręcz reporterski przekaz.

• A stan wojenny też pokazała pani reporterskim okiem?

– Stan wojenny był zwrotnym momentem w moim życiu. Wcześniej los obchodził się ze mną łagodnie. Po 13 grudnia wiedzieliśmy – ja i moi koledzy – że trzeba zapamiętać z tego okresu każdą chwilę, że jesteśmy świadkami historii. Opisywał dzień po dniu Wiesiek Kaczkowski, ja prowadziłam rodzaj pamiętnika, żeby zachować klimat; uchwycić szczegóły. Wiedziałam, że kiedyś do tego wrócę. Ale jedne i drugie zapiski zabrała Służba Bezpieczeństwa, gdy robiła u mnie rewizję. Tak że pisząc "Dni złego słońca” nie miałam praktycznie notatek. A książkę napisałam dla przyjaciół, żeby przypomnieli sobie tamten czas. I dla ich dzieci, żeby mogły sobie wyobrazić, jak wyglądała tamta rzeczywistość. Wszystko, czego nie potrafiłam, nie mogłam wcześniej opowiedzieć o stanie wojennym, zawarłam w tej książce.

• Ważną postacią w powieści jest pułkownik SB, który wykorzystuje seksualnie dorastającą bohaterkę.

– Jeden z moich kolegów miał mi nawet za złe, że wuj-superesbek ma się do końca świetnie i nie ponosi żadnej kary za swoje draństwa. A ja specjalnie chciałam zostawić czytelnika z oburzeniem, że człowiek, który terroryzował, manipulował, miał tyle ofiar na sumieniu, w tym bezbronną dziewczynkę, że ten człowiek nie zostaje ukarany.

• Mało tego: wszystko się zmienia, łącznie z polityczną rzeczywistością, a on wciąż gra swoją rolę bezkarnego oprawcy.

– Wykorzystuje swoją władzę, chce mieć nad wszystkim i wszystkimi bezwzględną kontrolę. I udaje mu się to. Tak, to on rozdaje karty.

• Wymyśliła pani tę postać, czy ma ona swój odpowiednik w rzeczywistości?

– Myślałam o pewnej osobie, przedstawiając tę postać. Ale na tym się kończy odniesienie do rzeczywistości. Reszta to literacka fikcja. To, zresztą, przewaga powieści nad reportażem. W reportażu jesteśmy ograniczeni narzuconą nam postacią bohatera. To mało plastyczna materia, nie mamy nad nią władzy absolutnej. Wiele razy w mojej reporterskiej pracy łapałam się na tym, że gdybym mogła dodać coś od siebie, wymyślić, to powstałaby niesamowita historia. W końcu postanowiłam sama taką historię stworzyć. To fascynujące doświadczenie.

• "Dni złego słońca” to książka o Australii, o stanie wojennym i...

– ...o ludziach, którzy są zupełnie inni niż nasze wyobrażenie o nich. To książka o szukaniu swojego miejsca na ziemi, o realizowaniu pasji. O podróży, która pomaga uporządkować życie, przewartościować je.

 • Pani się to udało?

– W Australii poznałam swojego drugiego męża, Andrzeja Sawickiego, zagorzałego podróżnika. Na początku naszej znajomości zaproponował mi wyprawę na rafę koralową. I spytał, czy wolę wziąć płetwy do nurkowania, czy detektor do szukania złota. A ja, głupia, odpowiedziałam wtedy: detektor. A teraz na pewno bym powiedziała, że chcę nurkować. To dzięki niemu objechaliśmy pół Australii i odwiedziliśmy wszystkie ważniejsze miejsca, gdzie kopie się opale. On także ma swój udział w powstaniu tej książki.

Pozostałe informacje

Odszedł dobry duch Chełmianki. Janusz Oleszkiewicz miał 75 lat

Odszedł dobry duch Chełmianki. Janusz Oleszkiewicz miał 75 lat

Był zawsze tam, gdzie grała Chełmianka – na stadionie, przy ławce rezerwowych, w szatni i na trybunach. W wieku 75 lat zmarł Janusz Oleszkiewicz, wieloletni kierownik drugiego zespołu i drużyn młodzieżowych biało-zielonych.

AZS AWF Biała Podlaska przegrał w derbach z KPR Padwą Zamość 27:30

I Liga Centralna Piłkarzy Ręcznych: w derbach KPR Padwa lepsza od AZS AWF Biała Podlaska

W meczu derbowym KPR Padwa Zamość pokonała na wyjedzie AZS AWF Biała Podlaska 30:27. Tym samym zamościanie wzięli rewanż za ostatnią przegraną w wojewódzkim finale Pucharu Polski

Lodołamacze dla LCK. Doceniono przyjazną przestrzeń

Lodołamacze dla LCK. Doceniono przyjazną przestrzeń

Lubelskie Centrum Konferencyjne zostało nagrodzone w konkursie Lodołamacze 2025 w kategorii „Przyjazna Przestrzeń”. To wyróżnienie trafia do instytucji i firm, które szczególnie dbają o dostępność i otwartość swoich przestrzeni dla osób z niepełnosprawnościami.

Ustawa o Ukraińcach. Jest decyzja prezydenta

Ustawa o Ukraińcach. Jest decyzja prezydenta

Prezydent RP Karol Nawrocki podpisał ustawę o pomocy obywatelom Ukrainy - przekazał w piątek szef prezydenckiej kancelarii Zbigniew Bogucki. Poinformował też, że w poniedziałek do Sejmu trafią dwa projekty: ws. wydłużenia okresu, po którym obcokrajowcy mogą ubiegać się o polskie obywatelstwo, oraz ws. ścigania banderyzmu. Zapisy ustawy ograniczają m.in. wypłatę 800 plus.

Budowa S19

Unia sypie kasą na drogi. Miliony na ekspresówkę z Lublina do Lubartowa

Unia Europejska dokłada miliony do budowy S19 Lublin - Lubartów Północ. Trasa ma być gotowa pod koniec 2027 roku.

Siatkarze Avii w weekend zagrają na terenie beniaminka z Grodziska Mazowieckiego

PZL Leonardo Avia Świdnik celuje w pierwsze zwycięstwo w tym sezonie

W trzeciej kolejce PZL Leonardo Avia Świdnik zagra na wyjeździe ze Spartą Grodzisk Mazowiecki. Sobotnie spotkanie rozpocznie się o godzinie 18

Straż Graniczna rośnie w siłę. Ile zarobią nowi funkcjonariusze?
galeria

Straż Graniczna rośnie w siłę. Ile zarobią nowi funkcjonariusze?

Najpierw 3-letnia nauka, a później służba. W piątek 16 nowych funkcjonariuszy Straży Granicznej złożyło ślubowanie. Zarobią od 5300 zł na rękę.

Niedzielnym uroczystościom będzie towarzyszył przemarsz ulicami Lubelską, Pocztową i Hrubieszowską

Inauguracja roku akademickiego w PANS Chełm. Będą utrudnienia w ruchu

W niedzielę, 28 września, Państwowa Akademia Nauk Stosowanych w Chełmie zainauguruje rok akademicki 2025/2026. W programie znalazła się msza święta, uroczysty przemarsz i oficjalna część w siedzibie uczelni. Kierowcy muszą liczyć się z czasowymi utrudnieniami.

Prohibicja w Lublinie? Spytaliśmy lubelskich radnych
sonda

Prohibicja w Lublinie? Spytaliśmy lubelskich radnych

Temat zakazu nocnej sprzedaży alkoholu w Warszawie obiegł ostatnio cały kraj. Stołeczni radni, póki co wprowadzili prohibicję na terenie dwóch dzielnic. Ale od lipca przyszłego roku ma to już dotyczyć całego miasta. Czy takie rozwiązanie jest potrzebne również w Lublinie? Zapytaliśmy o to miejskich radnych.

Tężnia nad Krzną i ścieżka

Nad Krzną będzie nowe miejsce do odpoczynku. Podest, hamaki i lornetki

Nad Krzną powstanie nowe miejsce do odpoczynku. Urzędnicy szukają teraz wykonawcy.

Maciej Kuciapa (Orlen Oil Motor Lublin): Przygotowania do niedzielnego finału cały czas trwają

Maciej Kuciapa (Orlen Oil Motor Lublin): Przygotowania do niedzielnego finału cały czas trwają

Trwa wielkie odliczanie do niedzielnego, rewanżowego meczu finałowego PGE Ekstraligi. O godzinie 19.30 Orlen Oil Motor Lublin zmierzy się przy Al. Zygmuntowskich z PRES Grupą Deweloperską Toruń. W piątek odbyła się przedmeczowa konferencja prasowa, w której wzięli Maciej Kuciapa i Bartosz Zmarzlik. Z jakim nastawieniem „Koziołki” podejdą do decydującej batalii o złoto?

Z całego serca dziękujemy każdej osobie, która oddała głos za naszymi zwierzakami. To dzięki Wam możemy działać jeszcze skuteczniej i z jeszcze większą nadzieją patrzeć w przyszłość - napisali po ogłoszeniu wyników głosowania pracownicy schroniska dla zwierząt w Zamościu.

Wielka radość w schronisku dla zwierząt. To oni dostaną 1,3 mln zł z budżetu obywatelskiego

Nie strefy sportu, nie modernizacja boiska i nie naprawa drogi, ale gruntowny remont budynku dla psów w schronisku dla bezdomnych zwierząt w Zamościu to inwestycja, która jako projekt ogólnomiejski zostanie w 2026 roku zrealizowana z budżetu obywatelskiego. Jest na to zabezpieczone 1,3 mln zł.

Prezent dla niego: jak trafić w gust, gdy masz 48 godzin

Prezent dla niego: jak trafić w gust, gdy masz 48 godzin

Masz mało czasu, a chcesz podarować coś z klasą? Zamiast szukać przypadkowego drobiazgu, wybierz dopracowany, gotowy zestaw w eleganckiej oprawie. Jeśli potrzebujesz punktu startu, zajrzyj na prezent dla niego - łatwo dopasujesz styl do osoby obdarowywanej. Pomyśl o tym jak o krótkiej ścieżce decyzyjnej: cel, styl, osobisty akcent. Gdy te trzy elementy zagrają, nawet wybór w pośpiechu wygląda jak planowany z wyprzedzeniem.

Płaszcza nie wystarczyło. Policjanci z Chełma zatrzymali 44-latkę ukrywającą się w szafie

Płaszcza nie wystarczyło. Policjanci z Chełma zatrzymali 44-latkę ukrywającą się w szafie

Chełmscy kryminalni odnaleźli poszukiwaną listem gończym 44-latkę. Kobieta, chcąc uniknąć zatrzymania, schowała się w szafie pod płaszczem. Zamiast wolności zyskała dodatkowe zarzuty – tym razem za kradzież z włamaniem na miejscowym targu.

kurtka zimowa M-TAC

Survival w mieście i w lesie – jaka kurtka zimowa sprawdzi się w obu warunkach?

Dlaczego wybór odpowiedniej kurtki zimowej ma znaczenie? Zima w mieście może być równie bezlitosna, co mróz w lesie. Niezależnie czy codziennie przemierzasz ulice, czy wybierasz się na weekendowy survival, odpowiednia kurtka zimowa to podstawa. Wybór nie jest prosty, bo często zwykłe modele są albo modne, albo funkcjonalne, rzadko łączą oba te aspekty. Właśnie tutaj wkracza kurtka survivalowa, która łączy wytrzymałość z estetyką. W codziennym użytkowaniu docenimy jej lekkość i wygodę, a w lesie – odporność na warunki atmosferyczne.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium