Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

13 marca 2022 r.
9:10

Marta była 4 miesiące i 6 dni w śpiączce. W poniedziałek wraca do szkoły [wideo]

455 1 A A

Gdy 24 września Marta szła na lekcje, na oznakowanym przejściu dla pieszych przy al. Piłsudskiego potrącił ją samochód, którego kierowca nie zatrzymał się jak inne, by ustąpić pierwszeństwa. Ale tego momentu Marta już nie pamięta. Jej czas zatrzymał się kilka minut wcześniej. – Samego wypadku nie pamiętam. Pamiętam momenty w Budziku. Teraz wiem, że to była śpiączka. Wtedy miałam wrażenie, że to normalny dzień tylko oczy miałam zamknięte

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Marta

Marta Tomasik w tamtym roku skończyła naukę w podstawówce. Rodzice marzyli, że wybierze – podobnie jak jej tata – „Staszica”. Zostałaby przyjęta, bo wybitnie uzdolniona nastolatka była laureatką olimpiad i konkursów przedmiotowych. Marta to jednak duch artystyczny. Przez siedem lat tańczyła w „Kaniorowej”.

Skończyła szkołę muzyczną I stopnia, gdzie uczyła się gry na flecie poprzecznym. Uczy się gry na gitarze, śpiewa po japońsku i przede wszystkim uwielbia rysować. Zdolności plastyczne rozwijała w Młodzieżowym Domu Kultury „Pod Akacją”. Gdy już leżała w szpitalu okazało się, że jedna z jej prac została zakwalifikowana na wystawę w Rumunii.

To jednak było później.

Wcześniej Marta wybrała naukę w Liceum Plastycznym przy ul. Muzycznej. To szkoła, którą pokochała od pierwszej chwili. Nauką nie zdążyła się jednak nacieszyć. Gdy 24 września szła na lekcje na oznakowanym przejściu dla pieszych przy al. Piłsudskiego potrącił ją samochód, którego kierowca nie zatrzymał się jak inne, by ustąpić pierwszeństwa. Ale tego momentu Marta już nie pamięta. Jej czas zatrzymał się kilka minut wcześniej.

Budzik

Rozpędzone auto uderzyło Martę w brzuch. Siła zderzenia odrzuciła ją na 20 metrów. 15-latka upadła na głowę. Przeżyła, chociaż lekarze powiedzą matce kilka godzin później, że to cud. Dziewczyna jest operowana, zapada w śpiączkę i zostaje przewieziona do warszawskiej Kliniki Budzik.

– Byłam wtedy pełna obaw, bo diagnoza postawiona w Lublinie została potwierdzona w Budziku. Diagnoza mówiąca, że Marta nie będzie mówiła i nie będzie chodziła. Zgodnie z obrazem klinicznym mieliśmy do czynienia z porażeniem czterokończynowym – przyznaje Joanna Osypiuk-Tomasik, mama dziewczynki. – Była jednak też nadzieja, bo lekarze podkreślali, że Marta jest młoda, silna, bez chorób, bez jakichkolwiek obciążeń i przed wypadkiem była sprawna fizycznie.

Psycholog tłumaczyła, że proces wybudzania polega na wykorzystywaniu potencjału, który chory ma zamknięty w różnych szufladkach swojego mózgu. A Marta tych szufladek miała wyjątkowo dużo.

– Były tam wszystkie jej zainteresowania, olimpiady, konkursy, zdolności. Chodziło o to, żeby do tych szufladek dotrzeć, otworzyć je i żeby ich zawartość połączyła się w całość – dodaje pani Joanna.

Znak życia na monitorze

Wybudzenie nie jest krótkie jak strzelenie palcami. To proces wielotygodniowy, wielomiesięczny, wieloletni... Trzeba znaleźć jakiś bodziec, na który osoba w śpiączce reaguje i go ponawiać.

Dlatego mama Marty słyszała, że ma z córką być i starać się ją aktywizować. Dlatego pani Joanna śpiewała, a na maszynach, do których podłączone było jej dziecko, pojawiały się sygnały o wzroście ciśnienia i pulsu pacjentki. Gdy śpiew milkł, parametry spadały. Dlatego śpiewała znowu i znowu. Ponieważ nastolatka jest absolwentką szkoły muzycznej, można było podejrzewać, że przeszkadzają jej czasami niezbyt czyste dźwięki.

– Fałszowałam? Być może – śmieje się dziś mama. – Najważniejsze było jednak to, że jest reakcja.

To był dowód, że ona mnie słyszy, że reaguje. W takich momentach czułam, że będzie dobrze.

Byłam z Martą w ciągłym kontakcie: trzymałam za rękę, czytałam, opowiadałam. W naszym przypadku to były takie normalne opowieści, co w ciągu dnia zrobił ukochany kot Szarek, albo czy Michał (młodszy brat Marty – red.) dostał uwagę. W Budziku nie można mieć telefonów komórkowych, dlatego pod koniec dnia czytałam wszystkie wiadomości i opowiadałam Marcie jakie sms-y przyszły i jakie życzenia od koleżanek dostała.

A skoro nie

W życiu Marty najważniejsi zawsze byli ludzie. Rodziców nie dziwi więc, że to jej rówieśnicy pomogli dokonać cudu. Koledzy z klasy dziewczyny: i ci z liceum, i ci z podstawówki regularnie przysyłali jej nagrane życzenia. Najważniejsza okazała się piosenka, z refrenie której padały słowa: „Marta wstawaj, Marta wstawaj”.

– To był dzień, jak wiele podobnych. Po kilkunastu godzinach rehabilitacji, ćwiczeń i konsultacji Marta była już wykąpana i leżała w łóżku. Stwierdziłam, że po tak męczącym dniu zrobię jej niespodziankę i puszczę jej jeszcze tą piosenkę. Odtworzyłam ją i zauważyłam, że Marta wpadła w coś, jakby szał. Była w stanie wielkiego napięcia, jakiegoś wstrząsu, ogromnych emocji... Nie minęło pół godziny i powiedziała pierwsze słowa.

Te pierwsze słowa to „a skoro nie” były bardzo wyśpiewywane niż wymówione. Marta wyśpiewywała je na melodię piosenek, których słuchała w trakcie śpiączki. Wszyscy zastanawiali się, co mogą one znaczyć.

Pierwsze selfie po powrocie do domu: Joanna, Marta, Andrzej i Michał

W drugim pokoju

– Nie wiem dlaczego to było właśnie to słowo – mówi Marta. – Zresztą na początku myślałam, że mówię normalnie, ale wolniej i niewyraźnie. Wydawało mi się, że normalnie rozmawiam, a okazało się, że ciągle powtarzam to „a skoro nie”.

– To był dla mnie trudny moment. Marta nuciła i powtarzała tylko „a skoro nie”. Dotykając ust dała mi znać, że ona ma wrażenie, że normalnie mówi, a my jej nie słyszymy. Pokazała też, że tylko ja ją rozumiem bez słów. To był dla mnie najbardziej bolesna chwila – przyznaje mama 15-latki. – Mogłam się cieszyć, że docenia to, że z nią jestem 24 godziny na dobę i rozumiem każde jej spojrzenie, grymas i gest ale zdałam sobie sprawę, że jeśli mowa nie wróci, jeśli blokada zostanie to nie ma mowy o pewnym wybudzeniu.

– Samego wypadku nie pamiętam. Pamiętam momenty w Budziku. Teraz wiem, że to była śpiączka. Wtedy miałam wrażenie, że to normalny dzień tylko oczy miałam zamknięte. Pamiętam, że mama opowiadała mi coś o Domu Kultury „Pod akacją”. Wszystko słyszałam, tylko to było takie jakby dźwięki z drugiego pokoju. Z drugiej strony. Było ciszej i jakby dalej – mówi Marta. – Nie czułam potrzeby żeby jej odpowiadać, ale cieszyłam się, że ten dźwięk dochodzi. Pamiętam też takie pojedyncze obrazy, że na przykład tata kiedyś przyszedł i miał na sobie czerwoną bluzkę.

Po pobycie w Klinice Budzik zostały pamiątki: kartki od kolegów z klasy oraz życzenia od pracowników i rodzin pacjentów. Z tyłu tych ostatnich znajdują się zebrane przez nich pieniądze na zrealizowanie pierwszego marzenia po powrocie do normalności. To tradycyjna forma pożegnania z osobami wybudzonymi w klinice (fot. Agnieszka Kasperska)

Momenty

– Był taki moment w Budziku, w którym uwierzyłem, że to się dzieje i że będzie dobrze – opowiada Andrzej Tomasik, tata dziewczynki. – Marta, jeszcze na wózku, pojechała z nami na spacer. Pewne rzeczy już wtedy mówiła, zaczęła zadawać pytania i żartować sobie tak jak ona tylko potrafi. To było niesamowite. Byłem taki szczęśliwy.

– Nawet jak wrócił do domu, to dzwonił do mnie powtarzając, że to jest niemożliwe, że to jest cud – dodaje pani Joanna.

Jako dobry moment Marta wspomina pizzowy test. Wcześniej dostawała tylko zmiksowane zupy: na zmianę buraczkową i jarzynową. Kiedy trzeba było sprawdzić, czy może bezpiecznie przeżuwać i połykać stałe pokarmy, czy się nie zachłyśnie, na stół wjechała pizza.

– Jak mi mama zamówiła Margaritę, to byłam bardzo ucieszona, że mogę wreszcie coś porządnego zjeść. To była najlepsza pizza w moim życiu! – podkreśla Marta.: – Bardzo podobał mi się też test herbaty. Wcześniej napoje mogły być tylko zagęszczone, a wtedy dostałam moją ulubioną herbatę: białą z aloesem.

Marzenka i Andrzej

Wybudzenie to ciężka praca, chociaż w Budziku rehabilitacja nigdy nie jest nudna. Jest zabawą, a nie wykonywaniem ćwiczeń. Na przykład rehabilitantka, pani Marzenka, nie wahała się ani przez moment, żeby przynieść na zajęcia własną oryginalną, jedwabną, ręcznie haftowaną chustę do flamenco.

– I rehabilitacja była lekcją tańca. Pani Marzence nie przeszkadzało, że chusta jest rzucana, wleczona po podłodze, ciągnięta, deptana – mówi mama dziewczynki. – Taka rzecz kosztuje duże pieniądze, ma specjalny certyfikat, ale dla rehabilitancki nie było to ważne. Ważne było, żeby Marta dochodziła do pełnej sprawności.

Bo w Budziku najważniejsze są dzieci, ich zdrowie, ich potrzeby. Kolejny dowód. Marta rehabilitować będzie rękę grając teraz na gitarze basowej.

– Na portierni pracuje pan Andrzej, który był dyrektorem domu kultury w Siedlcach. Teraz, będąc już na emeryturze, połączył swoje losy z Budzikiem – opowiada mama. – Widząc, że Marta skończyła szkołę muzyczną i słysząc, że chodząc po Budziku śpiewała tam nosem na odchodne obdarował ją swoją gitarą basową. Nie byle jaką gitarą, bo taką o ogromnej wartości sentymentalnej. Ta gitara w 74 roku była z nim na festiwali w Opolu i w Sopocie i niejedno już przeżyła.

Wybudzenie

– O wybudzeniu mówimy, gdy spełnionych jest szereg warunków: wraca pełna świadomość i uczestnictwo w życiu rodzinnym, pojawia się reakcja na wszystkie bodźce, chodzenie, mówienie... Wszystko musi dziać się jednocześnie. Zdarza się, że osoby chodzą po domu, ale nie można ich rozumieć, bo np. z ust wypada potok słów bez logiki bez sensu. Wtedy wciąż do czynienia mamy ze śpiączką – opowiada mama Marty. Tłumaczy, że oficjalna informacja o tym, że jej córka jest 90 pacjentką Budzika, która się wybudziła, pojawiła się 1 marca, ale ten fakt stwierdzono na posiedzeniu zespołu medycznego już 17 lutego. Same badania prowadzono przy tym znacznie wcześniej.

– Zasada jest taka, że od momentu wybudzenia można przebywać w Budziku jeszcze tylko przez miesiąc – mówi Joanna Osypiuk-Tomasik. – Ale Marta wykazała się dojrzałością prosząc, by nie musiał wykorzystywać całego tego czasu. Mówiła, że jest już silna i zdrowa i może się rehabilitować w domu, bo jej miejsce w Budziku przyda się innym. Powiedziała też, że najlepszą rehabilitacją będzie dla niej kontakt z koleżankami i kolegami ze szkoły. Przeważnie nastolatki do szkoły nie chcą chodzić. Dla Marty to jednak duże marzenie.

– Chciałam też jak najszybciej wrócić do domu, bo jestem wegetarianką. Umówiły się z mamą, że dopóki będę w klinice, muszę dochodzić do siebie i odzyskiwać siłę i będę jeść wszystko. W domu znów mogę być wegetarianką – zdradza Marta.

– Jak mi mama zamówiła Margaritę, to byłam bardzo ucieszona, że mogę wreszcie coś porządnego zjeść. To była najlepsza pizza w moim życiu! – podkreśla Marta. (fot. Archiwum prywatne)

Wydało się

Czy jest coś czego najbardziej ci dziś brakuje? Czego nie robisz teraz, a co robiłaś przed wypadkiem? – dopytuję.

– Jest. Palenie – zdradza Marta. Wszyscy wybuchają śmiechem, bo podczas śpiączki wydało się, że 15-latka ma już za sobą próby z nikotyną. Podczas jednego ze spacerów, gdy dziewczyna nie była jeszcze w pełni wybudzona, mama innego pacjenta spytała w żartach: „Zapalimy?” i wykonała znaczący znak ręką. Dziewczyna przytaknęła.

– Tak, wtedy się dowiedziałam – przyznaje mama nastolatki.

– Ale teraz mam umowę, że dopóki nie wrócę do zdrowia to żadnego palenia nie będzie – podkreśla Marta.

Największym problemem jest dla niej dziś nie sprawna jeszcze prawa ręka.

– Nie mogę malować, bo nie mam teraz takich precyzyjnych ruchów. Musze dojść do pełnej sprawności – mówi nastolatka. – Problemem jest też afazja. Po prostu pewne rzeczy idą mi troszeczkę wolniej. Wolniej czytam, wolniej piszę, wolniej mówię.

Nie denerwuje mnie to, po prostu czuję, że jest inaczej.

Dom

– Teraz ciągle wzruszam się i ryczę, bo w tym momencie jestem szczęśliwa i zadowolona i dumna z córki – wylicza pani Joanna patrząc na Martę z ogromną miłością w oczach. Siedzą całą rodziną przy stole, a ukochany kot Marty – Szarek – który nie odstępuje jej nawet na krok bawi się między ich nogami hałaśliwą piłeczką.

Rozmawiamy w środę. Marta wróciła do domu zaledwie dzień wcześniej, 8 marca, czyli w Dzień kobiet. Wypis był dla niej największym prezentem.

– To też największy prezent dla mnie. To, że przyjechali po nas mąż i syn i to, że Marta jest w takiej kondycji. Patrząc na nią nie widać co przeszła i co się działo – mówi pani Joanna.

Obie są „prosto od fryzjera”. To była wizyta pierwszej potrzeby.

– W Budziku włosy urosły mi do ramion. Nie lubię takich. Koniecznie chciałam fryzjera i pomalować znowu paznokcie – mówi Marta. Ma już plany na weekend: sobota ze znajomymi i z sushi, a w niedzielę rodzinny obiad z ukochaną szarlotką zrobioną przez babcię. Wcześniej, bo w piątek pierwsza wizyta w szkole, a od poniedziałku lekcje. Na razie nie wiadomo, czy w pełnym zakresie. Jest na to jednak szansa.

Szkoła

– Czego ci bardziej brakuje: rówieśników czy lekcji?

– Koleżanek i kolegów, ale lekcji też. Najbardziej lubię te związane z rysunkiem i malarstwem. Fizyki nie lubię – przyznaje dziewczyna i od razu zaczyna opowiadać, że nie chce stracić roku, dlatego będzie musiała zaliczyć zarówno ubiegły semestr jak i uczyć się na bieżąco. –Chciałabym żeby się udało, ale jakby nie wyszło to będę chciała uczyć się w wakacje żeby mieć przed wrześniem poprawkę.

– A co będziesz robić w wakacje, jak nie będziesz musiała się uczyć?

– To będę chodzić z koleżankami po mieście. Po prostu.

Za pół roku, jak stan włosów zniszczonych lekami poprawi się, być może przyjdzie czas na farbowanie. Przez cały czas będzie trwać rehabilitacja ręki; nie tylko przez ćwiczenia i grę na gitarze, ale też przez kolejną pasję – szydełkowanie. W Budziku zaczął powstawać kardigan w czarno beżową kratę.

– Masz żal do kierowcy, który potrącił cię na przejściu? – pytam

– Byłam zła, że popsuł mi moje plany, że mogłam w tym czasie wygrać tyle konkursów, tyle się nauczyć, tyle namalować. Teraz ten żal mam chyba mniejszy.

– Gdybyś go spotkała, to mogłabyś mu wybaczyć?

– Myślę, że tak. Byłoby łatwiej gdybym była jeszcze całkiem sprawna, ale to wszystko nadrobi.

Tak powinno być wszędzie

Dziś rodzice Marty podkreślają, że jej wypadek i leczenie to ciąg wygranych. To, że Marta przeżyła wypadek. Że operacja się udała. Że trafiła do Budzika.

– W klinice jest tylko 15 łóżek. Tylko 15. dzieci dostaje szansę. W dodatku ta szansa jest ograniczona czasowo, bo pobyt nie może być dłuższy niż 15 miesięcy. U nas cud wybudzenia wydarzył się już po 4 miesiącach i 6 dniach – mówi Joanna Osypiuk-Tomasik.

– To, co oni tam robią, jest po prostu nieprawdopodobne. Odbywają się tam konsultacje ze specjalistami z różnych dziedzin. Rehabilitacja nigdzie nie jest tak kompleksowa. Nigdy nie spotkałam się z sytuacją, gdy grafik zabiegów jest zmieniany, bo dziecko w tym momencie właśnie zasnęło. Nigdzie nie spotkałam się, żeby z dzieckiem jednocześnie pracowało kilkoro rehabilitantów, a to wspaniały pomysł, bo każdy ma inne pomysły.

Joanna Osypiuk-Tomasik uważa, że kliniki na wzór Budzika powinny być tworzone przy każdym szpitalu, a trafiać do nich powinny nie tylko osoby w śpiączce, ale także po zawałach i wylewach.

Wybudzenie to ciężka praca, chociaż w Budziku rehabilitacja nigdy nie jest nudna. Jest zabawą, a nie wykonywaniem ćwiczeń. Na przykład rehabilitantka, pani Marzenka, nie wahała się ani przez moment, żeby przynieść na zajęcia własną oryginalną, jedwabną, ręcznie haftowaną chustę do flamenco. (fot. Archiwum prywatne)

Kiedy nastolatka kocha

– Dwa tygodnie temu w niedzielę Marta powiedziała mi, że bardzo mnie kocha, ale ma już dość bycia ze mną dzień i noc – śmieje się mama dziewczyny. – To wspaniała rzecz usłyszeć od nastolatka takie wyznanie miłości. Kto ma dzieci w tym wieku, wie o czym mówię. Teraz nasz kontakt wróci do normalności. Nie muszę już dbać o nią jak o niemowlaka.

Wymyśliłyśmy tylko, że kupimy sobie po rowerze i będziemy jeździć na wycieczki.

Michał, o rok młodszy brat Marty, nie kryje radości z powrotu siostry. Jak to w rodzinie, kontakt miedzy nastolatkami bywa trudny, ale radość jest ogromna.

– Ja chyba najmniej się martwiłem. Byłem pewny, że wszystko dobrze się skończy, bo Marta jest silna – podkreśla Michał. – Mówiłem mamie, żeby się nie martwiła i wyszło na moje.

– Nie wiemy, co będzie za miesiąc, za rok, za dwa lata. Nikt nie zna mózgu i mechanizmu w nim zachodzących. Nikt nie wie, jaki ślad mogło zostawić niedotlenienie. Może się zdarzyć, że różne rzeczy zaczynają się cofać lub zaczynają się dziać. Żeby nie było gorzej, potrzebny jest proces rehabilitacji – mówi jednak mama dziewczynki. Troski rodziców chyba nigdy się nie kończą.

Rehabilitacja w przypadku Marty to m.in. ćwiczenia z basenie podnoszący ogólną sprawność i praca pod czujnym okiem rehabilitantów..

Poznać dziecko

– Chciałabym zaapelować do wszystkich rodziców, żeby interesowali się tym co robią ich dzieci, co je interesuje. To normalne, że gdy mamy w domu nastolatka to pępowina zaczyna być przecinana. To, że dziecko się usamodzielnia jest cudowne, ale jest też druga strona medalu – mówi Joanna Osypiuk-Tomasik. – Sama nie wiedziałam na przykład dokładnie, jakiej muzyki słucha moje dziecko, bo robiła to w słuchawkach. Tymczasem w Budziku rodzic jest pytany o to, co dla dziecka jest ważne, jakiej muzyki słucha, czym się interesuje. O ile zwykle wiemy, jaki jest ulubiony zapach czy potrawa dziecka to wskazanie ostatnio słuchanej piosenki jest już problemem. A właśnie odtwarzanie ulubionej muzyki może doprowadzić do wzbudzenia. Bałam się bardzo, że przez to, że wielu rzeczy nie wiem, Marta straci swoją szansę i się nie obudzi. Dlatego apeluję: rozmawiajmy więcej z dziećmi.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Stanisław Żmijan zamienił fotel posła na szefowanie lubelskim KOWR

Ziemia rolna to nie lokata

Rozmowa ze Stanisławem Żmijanem, dyrektorem oddziału terenowego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w Lublinie

Aleksandra Stanacev (z piłką) zagrała bardzo dobre zawody
ZDJĘCIA
galeria

Wyrównany mecz na szczycie, Polski Cukier AZS UMCS ograł VBW Gdynia

Polski Cukier AZS UMCS Lublin pokonał VBW Gdynia 66:63. Gospodynie w drugiej połowie prowadziły 10 punktami, ale do końcowej syreny kwestia zwycięstwa była otwarta.

Zgubiła go pasja do motoryzacji i gorzałki

Zgubiła go pasja do motoryzacji i gorzałki

Na stacji paliwowej zatankował i czmychnął, bo miał zamontowane na samochodzie „lewe” tablice. Potem powtórnie zatankował, ale gorzałkę. Na koniec wpadł, bo wystraszył się policji. To nie był jego pierwszy raz 40-latka z Chełma.

EHF z nowym domem, Polska z niezłym losowaniem

EHF z nowym domem, Polska z niezłym losowaniem

Niedziela zaczęła się od uroczystego otwarcia nowego budynku EHF, tak zwanego Domu Europejskiej Piłki Ręcznej usytuowanego przy Baumgasse 60A w Wiedniu. Sześciopiętrowy, utltranowoczesny obiekt oddany do użytku w ciągu 18 miesięcy będzie miejscem pracy 96 osób.

Kandydat KO na prezydenta RP w niedzielę spotkał się z dużymi przedsiębiorcami rolnymi w Zosinie i Werbkowicach

Trzaskowski obiecuje efektywną obronę interesów polskiego rolnictwa

Efektywna obrona interesów polskiego rolnictwa jest absolutnym priorytetem - powiedział kandydat KO na prezydenta Rafał Trzaskowski po spotkaniu z przedsiębiorcami rolnymi w Zosinie. Zaznaczył, że Polska powinna prowadzić politykę asertywną, zgodną z naszym interesem. To było kolejne spotkanie w Lubelskiem kandydata PO na prezydenta. Wcześniej był w Werbkowicach.

Skoki narciarskie. Weekend w Titisee-Neustadt dla reprezentanta gospodarzy. Polacy wreszcie w TOP 10 zawodów

Skoki narciarskie. Weekend w Titisee-Neustadt dla reprezentanta gospodarzy. Polacy wreszcie w TOP 10 zawodów

Weekend w Titisse-Neustadt należał do gospodarzy. Zarówno w sobotę jak i niedzielę na skoczni Hochfirstschanze rządził Pius Paschke. Niemiec w sobotę wygrał dość wyraźnie, a w niedzielę dosłownie o centymetry. Polscy kibice doczekali się za to dwóch miejsc w czołowej dziesiątce naszych przedstawicieli

Azoty Puławy bez punktów w Lubinie. Szybki nokaut po przerwie

Azoty Puławy bez punktów w Lubinie. Szybki nokaut po przerwie

Czwarta porażka z rzędu Azotów Puławy. Tym razem w Lubinie z Zagłębiem aż 31:40. O ile w pierwszej połowie drużyna Patryk Kuchczyńskiego często była na prowadzeniu, to w drugiej szybko straciła szansę na zwycięstwo.

91 mln 256 tys. 729 zł trafione w Eurojackpot. Tym razem Podkarpacie
Aktualizacja

91 mln 256 tys. 729 zł trafione w Eurojackpot. Tym razem Podkarpacie

Miniony piątek trzynastego wcale nie był pechowy! W Polsce trafiono główną wygraną w Eurojackpot. Szczęśliwy kupon, warty 91 256 729,60 zł, nabyto w punkcie LOTTO w powiecie rzeszowskim (woj. podkarpackie). Ponadto w losowaniu 13 grudnia w Warszawie padła wygrana III stopnia (5+0) w wysokości 1 278 106,60 zł.

Komisarz Monika Dudek

Policjantka potrzebuje naszego wsparcia

Komisarz Monika Dudek to policjantka jednego z wydziałów Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. W kwietniu pękł jej naczyniak tętniczo-żylny rdzenia kręgowego i doszło do krwotoku śródrdzeniowego. Dziś policjantka potrzebuje wsparcia.

Trafił za kraty, bo połasił się na „koguta”

Trafił za kraty, bo połasił się na „koguta”

Do policyjnego aresztu trafił 47-latek z Radzynia Podlaskiego. Mężczyzna zdemontował i ukradł lampę ostrzegawczą, która zamocowana była na samochodzie zaparkowanym na terenie jednej z miejscowych firm. 47-latek wpadł, bo następnego dnia przechodząc w pobliżu tej firmy został rozpoznany przez właściciela, który przejrzał zapis monitoringu. Sprawcy kradzieży grozi teraz do 5 lat pozbawienia wolności.

Grunwald ograł Padwę Zamość. Daleki wyjazd AZS AWF Biała Podlaska bez sukcesu

Grunwald ograł Padwę Zamość. Daleki wyjazd AZS AWF Biała Podlaska bez sukcesu

KPR Padwa Zamość przegrała minimalnie na własnym parkiecie z Grunwaldem Poznań. Nieudany wyjazd AZS AWF Biała Podlaska do Szczecina

To kolejny krok świdnickiego urzędu ku jego cyfryzacji oraz usprawnienia komunikacji z mieszkańcami.

Koniec z postami na spotted? Świdnik ma nową aplikację

Świdnik dołącza do grona miast, które stawiają na nowoczesną komunikację z mieszkańcami. Pomóc ma nowa aplikacja mobilna eŚwidnik, której celem jest nie tylko usprawnienie przepływu informacji, ale także szybkie reagowanie na zgłoszenia mieszkańców.

Lokalne rękodzieło i świąteczne inspiracje. Sprawunki 2024 już trwają
Lublin
galeria

Lokalne rękodzieło i świąteczne inspiracje. Sprawunki 2024 już trwają

Warsztaty Kultury w Lublinie wypełniły się dziś niezwykłą atmosferą świątecznych przygotowań. Sprawunki – Targi Wyjątkowych Rzeczy właśnie przyciągają mieszkańców na stare miasto, oferując niebanalne prezenty, lokalne rękodzieło i ekologiczne produkty.

Monika Skinder została sprinterską mistrzynią Polski

Monika Skinder została sprinterską mistrzynią Polski

Mistrzostwa Polski odbyły się w słowackim Strskim Plesie przy okazji zawodów Slavic Cup. Skinder była faworytką imprezy, chociaż w tym sezonie reprezentantka MULKS Grupa Oscar Tomaszów Lubelski miała mało startów. Uczestniczka ostatnich igrzysk olimpijskich nie rozpoczęła jeszcze chociażby sezonu w Pucharze Świata.

Weekend w Berecie
foto
galeria

Weekend w Berecie

Wiemy, że lubicie się zabawić w popularnym Berecie. Ostatnio dużo się działo przy okazji imprezy mikołajkowej. To była niezapomniana noc pełną emocji, nostalgii i radości w rytmie najlepszych polskich i zagranicznych przebojów. Tak się bawi Lublin.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium