ROZMOWA z profesorem Stanisławem Michałowskim dziekanem wydziału politologii UMCS
- To polityk raczej prawicowy, więc obecna koalicja rządząca w Polsce z PiS na czele, powinna mieć z nim dobre stosunki. Jest zatem szansa na zwiększenie roli Polski w Europie. Z drugiej strony jest też sporo znaków zapytania, co do kierunku, w jakim pójdzie Francja. Może być pewne rozczarowanie lewicowych partii, ponieważ Sarkozy obiecywał odejście od państwa socjalnego. Jednak inaczej jest zapowiadać pewne rzeczy podczas kampanii wyborczej, a co innego je realizować.
• Czy możliwe jest zbliżenie Polski i Francji, kiedy w Parlamencie Europejskim PiS jest w małym eurosceptycznym klubie Unia na rzecz Europy Narodów, a partia Sarkozego w największym ugrupowaniu, które opowiada się za pogłębieniem integracji UE?
- Pytanie, wokół czego będzie pogłębiana integracja. Jeśli wokół religii, to zbliżenie obu krajów jest możliwe. Ale nie sądzę, żeby Francja całkowicie zmieniła wektory w polityce międzynarodowej. Jej tradycyjnym sojusznikiem są Niemcy. Ponad ich plecami nic się nie zrobi. Ciekawe czy Francja zaostrzy politykę wobec Rosji - na tym byśmy skorzystali. Sarkozy musi się zdecydować z którymi państwami chce bliżej współpracować.
• Polakom zależy na otwarciu rynku pracy we Francji. Tymczasem część obserwatorów twierdzi, że na to Sarkozy szybko się nie zdecyduje.
- Sarkozy proponuje zwrot w myśleniu i hasło: Francja dla Francuzów. To stwierdzenie chytliwe dla osób, które mają już dosyć otwartego kraju. Wracamy do pytania na ile zrealizuje to hasło i np. zablokuje napływ ludności z byłych kolonii? Odpowiedź dostaniemy najwcześniej po kilku miesiącach urzędowania Sarkozego. Dziś Francja jest podzielona; Royal dostała bardzo duże poparcie. Niemniej Sarkozy zapowiada, że zależy mu na zjednoczeniu Francuzów... zobaczymy z których przedwyborczych zapowiedzi zrezygnuje.
• Dlaczego tak wielu Francuzów poszło zagłosować?
- Części z nich miała dość otwartości Francji. Z drugiej strony lewica zmobilizowała się słysząc zapowiedzi Sarkozego o rezygnacji z państwa socjalnego. To się mogło przełożyć na wysoką frekwencję. Trzeba też pamiętać, że Francuzi bardzo długo buduję demokrację, w przeciwieństwie do nas.
• U nas taka frekwencja jest możliwa?
- Obu demokracji nie da się porównać. Polska miała krótki moment niepodległości przed drugą wojną światową. Potem była okupacja i ograniczona suwerenność. Teraz mamy zniechęconych ludzi, niestabilne ugrupowania, państwo zawłaszczone przez partie. Działa układ negocjacyjny - od czasów Okrągłego Stołu ciągle ktoś się z kimś dogaduje na głowami ludzi. Wiele osób twierdzi, że na prywatyzacji dorobiła się tylko wąska grupa. Kilka miesięcy temu ogłoszono badania z których wynika, że 87 proc. pytanych nie wierzy żadnemu politykowi. To szybko się nie zmieni. Potrzeba nowych twarzy, młodych ludzi w polityce. W Polsce brakuje mężów stanu. Takim we Francji był Charles de Gaulle, a w Polsce Józef Piłsudski. Teraz Francuzi zastanawiają się czy mężem stanu będzie Sarkozy.