

Otwarcie nowego żłobka miejskiego w Chełmie miało być wydarzeniem rodzinnym, a stało się pokazem politycznych emocji. Nowoczesna placówka przy ul. Połanieckiej 5 pomieści 50 dzieci, ale to nie warunki dla maluchów, lecz obecność byłego premiera Mateusza Morawieckiego zdominowała dyskusję. Internauci i lokalni radni nie kryli zdziwienia: dlaczego otwarcie żłobka musiało przerodzić się w polityczny spektakl?

29 września Chełm świętował inaugurację Żłobka Miejskiego „Miś” – kolorowej placówki sfinansowanej z funduszy unijnych i rządowych programów „Aktywny Maluch” oraz „Maluch+”. Symboliczne przecięcie wstęgi odbyło się z udziałem prezydenta miasta Jakuba Banaszka, przedstawicieli władz, posłów, a także… Mateusza Morawieckiego.
To właśnie jego obecność wywołała największe emocje. Pod wpisami w mediach społecznościowych pojawiły się komentarze w tonie ironii i oburzenia. „Jaka rola pana Morawieckiego??? Szuka w Chełmie pracy?” – pytała jedna z internautek.
Głos zabrała także radna Małgorzata Sokół (KO), przypominając, że ponad 3,5 mln zł na realizację inwestycji pochodziło z Krajowego Planu Odbudowy i Europejskiego Funduszu Społecznego Plus. – „Polityków niezwiązanych z Chełmem zapraszał Pan Prezydent i to jego należy pytać, dlaczego upolitycznia wszystko w Chełmie” – napisała w mediach społecznościowych.
Tymczasem Mateusz Morawiecki spędził w Chełmie cały dzień – od wbicia łopaty pod przebudowę Parku Międzyosiedlowego, po konferencję prasową przed dawnym dworcem PKS i spotkanie z mieszkańcami w Chełmskim Domu Kultury.
Cała sytuacja przywodzi na myśl sceny z kultowego „Misia” Barei, gdzie władza z rozmachem organizowała kolejne uroczystości, by w świetle kamer przeciąć wstęgę i wygłosić kilka okrągłych zdań. W Chełmie rolę głównego bohatera przejął żłobek – inwestycja potrzebna i cenna, ale w cieniu politycznego widowiska stał się symbolem sporów większych niż kolorowe sale dla dzieci.
Puentą tego niech będzie to, że nowoczesna placówka zapewni opiekę najmłodszym mieszkańcom Chełma, a główne role w całym przedstawieniu zostały perfekcyjnie odegrane. Całą sytuację można by zamknąć w jednym zdaniu: "To jest miś na skalę naszych możliwości” i nie powstydziłby się tego nawet Bareja.
