Policja zebrała materiały przeciwko Januszowi Palikotowi (PO) i przesłała
je do oceny prokuraturze. Śledczy sprawdzają, czy szef lubelskiej Platformy nie złamał prawa podczas kampanii wyborczej w 2005 roku.
- Rzeczywiście, badaliśmy tę sprawę - przyznaje Janusz Wójtowicz, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji. - W poniedziałek przesłaliśmy zebrane materiały do Prokuratury Apelacyjnej. Podejrzewamy, że doszło do poświadczenia nieprawdy. - Materiały policji przekazaliśmy do oceny prawnej prokuraturze w Radomiu. Później zapadnie decyzja, czy zajmiemy się tą sprawą - dodaje prokurator Wiesław Fryszkiewicz.
Palikot (numer 1 na tegorocznej liście PO do Sejmu w okręgu lubelskim) komentuje: Jak powiedział minister Ziobro, na każdego znajdzie się hak. Akcja policji z daleka śmierdzi prowokacją w stylu lat 50. Wyciągają sprawę sprzed dwóch lat akurat wtedy, kiedy ja domagam się odwołania szefów policji.
Szef lubelskiej PO zapewnia przy tym, że żadnych nieprawidłowości nie było. - Chcą mnie skompromitować w trakcie nowej kampanii wyborczej - oskarża.
Wojtowicz ripostuje: Kiedy mamy sygnał o nieprawidłowościach, to policja musi go zbadać. Bez względu na to, czy trwa kampania, czy nie.
Przypomnijmy. Palikot żąda rozliczenia komendantów za serię skandali z udziałem lubelskich funkcjonariuszy, m.in. za zgwałcenie studentki w policyjnej izbie zatrzymań. Akcja posła, który rozwiesił w Lublinie 70 wielkich plakatów z żądaniem dymisji szefów policji, sprowadziła na lubelski garnizon kontrolę z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Co więcej - poseł oskarżył również prokuratora apelacyjnego Roberta Bednarczyka i jednego z zastępców komendanta wojewódzkiego policji. - Chodzi o poważne sugestie, dotyczące biznesu prostytucyjnego, czerpania zysków z agencji towarzyskich, zaginięcia broni - mówił w sierpniu Palikot. Obaj skierowali sprawę do prokuratury.
Palikot podejrzewa, że w sprawie finansowania kampanii w 2005 roku zeznać przeciwko niemu mogła radna Gąsior, zwolenniczka skonfliktowanego z posłem radnego Dariusza Piątka. - Jeśli to prawda, to jest to kolejny dowód, że oskarżenia są niewiarygodne - stwierdza poseł.
Radna Gąsior nie chciała wczoraj z nami rozmawiać, a Krzysztof Łątka nie odbierał telefonu.