Gminy, które przyjęły stanowiska lub uchwały „przeciwko ideologii lansowanej przez subkulturę LGBT" otrzymały list od wiceministra Waldemara Budy. Ten sugeruje ich weryfikację i wyrzucenie kontrowersyjnych zapisów. Puławscy samorządowcy żadnych korekt jednak nie przewidują.
Samorządy, które w 2019 przyjęły stanowiska nazwane w mediach jako "anty-LGBT" mają przyjrzeć się ich zapisom, by wychwycić kontrowersyjne sformułowania noszące znamiona dyskryminacji. Prośbę o taką weryfikację w swoim liście wyraził wiceminister rozwoju, Waldemar Buda. Chodzi o wyczyszczenie oficjalnych dokumentów z treści, które zwłaszcza w Brukseli mogłyby zostać odebrane jako niezgodne z unijnym prawem, czy polską konstytucją.
W powiecie puławskim stanowiska zatytułowane dotyczące "powstrzymania ideologii lansowanej przez subkulturę LGBT" przyjęło m.in. miasto Puławy. Jej radni nie chcą jednak niczego zmieniać.
– Myślę, że w tym stanowisku na pewno nie ma niczego, co uderzałoby w czyjąś godność. To po prostu była nasza odpowiedź na promowanie wartości, które nie są przyjmowane w społeczeństwie – mówi Paweł Matras, wiceprzewodniczący rady (PiS).
"Homopropaganda" - normalne słowo
W podobnym tonie wypowiada się Andrzej Kuszyk, radny z prezydenckiego klubu "Niezależni". - Ja osobiście nic dyskryminującego w naszym stanowisku nie widzę. Treść tego dokumentu nie uderza w żadne mniejszości, seksualne, czy rasowe. W mojej ocenie nasze stanowisko nie wymaga poprawek, a wyrażenia takie jak subkultura LGBT, czy homopropaganda są wyrażeniami zrozumiałymi i powszechnie używanymi w przestrzeni publicznej - uważa samorządowiec.
Z listem wiceministra zapoznał się już także przewodniczący rady powiatu puławskiego. Ten przed dwoma laty również przyjął stanowisko sprzeciwiające się "lansowaniu ideologii".
- W naszym stanowisku nie ma żadnych sformułowań związanych z dyskryminacją. Przypominam, że przyjęliśmy je niemal jednomyślnie, by stanąć w obronie uniwersalnych, chrześcijańskich wartości, które dla nas wszystkich są bardzo ważne - mówi Janusz Wawerski (PiS). - Powiem wprost, chcę żyć w kraju, w którym rodzina to związek mężczyzny i kobiety, a szanse na karierę zawodową każdego człowieka zależą, od jakiego umiejętności i pracowitości, a nie orientacji seksualnej - dodaje.
Więcej szkody, niż pożytku
Radni opozycji także nie spieszą się do zmian w uchwale. - Jej przyjmowanie było zupełnie niepotrzebne. To nikomu nic nie dało, a przyniosło tylko problemy. Ale wracanie dzisiaj do kolejnej, światopoglądowej dyskusji na ten temat na forum rady, w moim przekonaniu nie ma sensu. To byłaby strata czasu. Naprawdę, mamy obecnie poważniejsze problemy, jak pieniądze, których w budżecie powiatu zaczyna brakować - ocenia Marcin Pisula (KS).
Wśród gmin, które przyjęły stanowiska. znalazła się także Końskowola. Jej radni w większości nie zapoznali się jeszcze z listem wiceministra. - Jeśli takie wpłynęło, możemy się nad nim pochylić, ale uważam, że rząd powinien zajmować ważniejszymi sprawami - ocenia radny Leszek Rodzoś. - My nikogo nie dyskryminujemy, szanujemy wolność każdej osoby do wyrażania poglądów, ale nie chcemy, żeby w szkołach indoktrynowano nasze dzieci, czy wnuki - tłumaczy samorządowiec.
Z dala od politycznej poprawności
Przypominamy, że same stanowiska skupiały się na trzech punktach, które można streścić jako sprzeciw wobec: "instalowaniu funkcjonariuszy politycznej poprawności w szkołach", wczesnej seksualizacji dzieci i młodzieży oraz wywieraniu presji na przedsiębiorców narzucającej "nieprofesjonalne kryteria" np. przy doborze pracowników lub kontrahentów. W żadnych z tych punktów ani razu nie użyto skrótu LGBT. Ten można znaleźć natomiast w tytule, gdzie mowa o "ideologii lansowanej przez subkulturę LGBT".