Plantatorzy wolą zrywać sami albo zatrudniać Ukraińców, niż korzystać z usług pracowników sezonowych. Bo naszym nie zawsze się opłaca.
– Maliny nam wyschły. To, co zostało, zebraliśmy własnymi siłami – dodaje kolejna z osób, do których się wczoraj dodzwoniliśmy.
Pośrednicy potwierdzają. W tym roku rolników szukających pracowników jest mniej. – Burze i gradobicia zniszczyły część plonów – tłumaczy Małgorzata Antas z Centrum Edukacji i Pracy Młodzieży OHP w Lublinie.
– Jedynie pięciu plantatorów zgłosiło nam, że potrzebuje osób do zbioru wiśni. Płacą 50 gr za kilogram. Jeśli już kogoś chcą, to dorosłych. Narzekają na nieodpowiedzialnych młodych pracowników, którzy się deklarują, a potem nie przychodzą. A jak już pracują, to np. obrzucają się owocami i nie słuchają pracodawcy.
U Krzysztofa Tolaka na plantacji wiśni w Płouszowicach Kolonii pracują głównie sąsiedzi i ich dzieci. – Za łubiankę płacę 1,5 zł – mówi.
Rolnicy chętnie zatrudniają obcokrajowców. W samym powiecie kraśnickim od stycznia wpłynęło ponad 4 tys. 700 oświadczeń o zamiarze zatrudnienia obcokrajowca na okres nie dłuższy niż 6 miesięcy. – To dużo – mówi Zbigniew Marcinkowski, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Kraśniku. – Ponad 80 proc. dotyczy prac w rolnictwie.
– Ukraińcy pracują za mniejsze pieniądze niż Polacy – tłumaczy jeden z sadowników. – Poza tym, Polacy nie chcą pracować na plantacjach – dodaje Tomasz Solis, wiceprezes Związku Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej. – Część osób jest bardziej zainteresowana statusem bezrobotnego niż pracą.
– Wynagrodzenie zależy od rodzaju zajęcia, jakie wykonują i długości dnia pracy. Zarobić można do 2 tys. zł netto miesięcznie – mówi Małgorzata Nurzyńska-Maleszyk, prezes spółki Tradma z Lublina. – W przypadku obywateli Ukrainy, te 400–500 euro to sporo, bo średnia pensja w tym kraju wynosi 160 euro.
Sezon na pracę w szklarniach trwa już od stycznia. – Praktycznie codziennie do pracy dojeżdżają nowe osoby – dodaje Nurzyńska- Maleszyk. – Czasem pracuje 100, czasem 200 osób.