Napiłeś się piwa z butelki? Pilnuj "kwitka” z jego zakupu i nikomu go nie oddawaj, nawet ekspedientce!
- Butelki powinny być skupowane bez kwitów - złości się 45-letni pan Jan, amator napojów wyskokowych z Zamościa. - Ludzie, szukając ich po krzakach, dorabiają do rent i oczyszczają miasto.
Miłośnicy piwa w butelkach nie mają łatwego życia. Sprawdziliśmy w kilku sklepach. Takie opakowania są w nich przyjmowane tylko na wymianę, albo "po okazaniu” paragonu. Nie zawsze to wystarcza. Przekonał się o tym nasz Czytelnik. Kilka dni temu chciał kupić w "Stokrotce” przy ul. Lubelskiej 2 piwa i oddać butelkę po napoju, wartą 35 groszy. Miał ze sobą paragon. Okazało się, że nie jest to proste.
- Aby sprzedać butelkę nie wystarczy mieć dokument zakupu, ale trzeba go jeszcze do sklepu oddać - dziwi się mężczyzna (nazwisko do wiadomości redakcji). - To przesada! Nie zrobiłem tego. Paragon jest moją własnością.
Doszło do sprzeczki. Argumentacja mężczyzny ekspedientki nie przekonała. Po "morderczej” wymianie zdań kobieta przyniosła tabliczkę, na której było napisane, że zwrot kaucji za butelkę możliwy jest… po okazaniu paragonu. - Przecież właśnie go okazywałem - dziwi się mężczyzna. - I co? Próbowała mi go… wyrwać. Miarka się przebrała! Dlatego przyszedłem z tym do gazety. Tutaj chodzi o wielu konsumentów!
Dlaczego sklepy piętrzą takie trudności przed swoimi klientami? - Nie mamy miejsca do składowania - usłyszeliśmy w "Daltonie” przy Rynku Wielkim. - Ludzie przynoszą do nas butelki po Kubusiu, occie czy denaturacie - dodaje Marta Zielińska ze spożywczego przy Bazyliańskiej. - Nie możemy ich skupować, bo nikt ich nie odbierze. Tak samo jest z opakowaniami po wódce. Ale butelki po piwie przyjmujemy bez paragonów, jeśli mamy miejsce.
Katarzyna Mazur, rzecznik praw konsumenta w Zamościu zapewnia, że sklepy mogą żądać od nas okazania paragonów przy skupie butelek. Ale zabierać ich nie mają prawa.
- Zgodnie z ustawą sklepy mogą ograniczać skup butelek, jeśli nie mają na to miejsca - tłumaczy. - Jednak paragon jest własnością konsumenta. Zresztą, sklep ma u siebie drugi taki dokument. Klient może domagać się przeprosin, ale na odszkodowanie liczyć nie powinien.
Co na to "Stokrotka”? Nie wiadomo. Próbowaliśmy się skontaktować z kierownictwem tego sklepu. Bez skutku.