Policjant z Lublina znęcał się nie tylko nad 30-letnim Francuzem, ale i innym mężczyzną przewiezionym do izby wytrzeźwień – ustalili śledczy. Marcin G. miał porazić obu zatrzymanych prywatnym paralizatorem. Już jutro on i jego dwaj koledzy z patrolu mogą pożegnać się z mundurem
– Trwa postępowanie administracyjne w tej sprawie. Rozstrzygnięcia można się spodziewać w najbliższych dniach – przyznaje nadkom. Renata Laszczka-Rusek, rzecznik lubelskiej policji.
Decyzja o wyrzuceniu policjantów ze służby to praktycznie formalność. Usłyszeli prokuratorskie zarzuty, po czym zostali aresztowani na trzy miesiące. Przemawiały za tym zagrożenie surową karą oraz obawa matactwa.
Paralizatorem po genitaliach
Najpoważniejsze zarzuty dotyczą 41-letniego Marcina G., z trzeciego komisariatu w Lublinie. W nocy z 3 na 4 czerwca policjant miał porazić paralizatorem 30-letniego Francuza – Igora C. Mężczyzna przyjechał do Lublina na „Noc Kultury”. Kiedy po imprezie wracał taksówką do hotelu, doszło do sprzeczki z kierowcą. Taksówkarz „przekazał” więc pasażera patrolowi policji. Igor C. został przewieziony do izby wytrzeźwień (Centrum Interwencji Kryzysowej) – miał 1,8 promila alkoholu w organizmie. Następnego dnia zawiadomił policję, że Marcin G. bez powodu poraził go paralizatorem po genitaliach. Miało do tego dojść w radiowozie i przed budynkiem komendy przy ul. Północnej w Lublinie. Później, w prokuraturze, mężczyzna przedstawił zaświadczenia lekarskie, które mają potwierdzać jego wersję wydarzeń.
Pisaliśmy o tym jako pierwsi już w piątek.
Policjanci z „trójki” nie mają na wyposażeniu paralizatorów. W służbowej szafce Marcina G. policjanci z wydziału wewnętrznego znaleźli jednak prywatną latarkę z wbudowanym paralizatorem. Zdaniem śledczych, policjant używał tego sprzętu wobec Igora C.
– Działając ze szczególnym okrucieństwem znęcał się psychicznie i fizycznie nad pokrzywdzonym. Spowodował u niego obrażenia ciała, skutkujące rozstrojem zdrowia na czas poniżej 7 dni – wyjaśnia Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Kolejna osoba
Marcin G. usłyszał również zarzuty dotyczące innego mężczyzny. Chodzi o 22-latka, który także podczas „Nocy Kultury” trafił do izby wytrzeźwień. Śledczy ustalili, że młody człowiek również został porażony paralizatorem przez Marcina G. Policjant chciał go w ten sposób „uspokoić”. Do zdarzenia doszło w budynku izby.
– Kamery monitoringu nie zarejestrowały takiego zdarzenia – zapewnia Adam Mołdoch, zastępca dyrektora Centrum Interwencji Kryzysowej w Lublinie.
Przyznają to również śledczy. – Monitoring z oczywistych względów nie obejmuje jednak wszystkich pomieszczeń, np. toalet i miejsc, w których przywożone osoby są przebierane – zastrzega dyrektor Mołdoch.
Przedstawiciele CIK przyznają, że jest możliwość, by policjant przebywał w miejscu bez kamer razem z zatrzymanym. Nie wiadomo, czy taka sytuacja miała miejsce w przypadku Marcina G. i 22-latka.
– Cały czas wyjaśniamy dokładne okoliczności tej sprawy – dodaje prokurator Kępka. – Biegły lekarz oceni obrażenia, jakie odniósł 22-latek.
Wtedy też można się spodziewać decyzji o ewentualnej zmianie zarzutów wobec policjanta. Marcin G. musi się liczyć z karą do 10 lat więzienia. Jego dwaj koledzy z patrolu – Łukasz U. i Piotr D. odpowiedzą za niedopełnienie obowiązków. Zdaniem prokuratury, nie reagowali na skandaliczne postępowanie Marcina G. Grozi im do 5 lat więzienia. Cała trójka nie przyznaje się do winy.