Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

15 kwietnia 2019 r.
13:28

Planeta Fixia. Historia niezwykłej lubelskiej drukarni

Na zdjęciu: Marek Letkiewicz na tle maszyny drukarskiej. Żeby wydrukować taki podpis wystarczy 49 czcionek. Ale żeby opisać historię, którą ta fotografia ilustruje, potrzeba tych czcionek 11 493.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

C

Czcionka. Pojedynczy znak pisma drukarskiego. Podstawowy materiał zecerski używany w technice druku wypukłego.

M

Maszyna. – Jej konstrukcja jest taka, że pozwala na więcej niż typowym maszynom do druku książek czy gazet. Metaforycznie mówiąc, jeśli tamte są jak maszerująca rytmicznie kolumna wojska, to Planeta Fixia jest jak balet. Była produkowana mniej więcej w latach 1910-1922, to jest w okresie I wojny światowej i krótko po niej. Kiedy upadały trony, pojawiły się nowe ekipy rządzące światem: finansjera, przemysłowcy. I to oni domagali się medium, które by wyrażało nowy porządek świata. Mój dziadek, Aleksander Michalski, kupił ją dopiero w 1930 roku. Maszyna była używana, sprowadzona z Niemiec. Jest bardzo ciężka i to ją po części uratowało. My tu o niej rozmawiamy jak o czymś cennym, a dla wielu osób miała wartość złomu. Gdyby tylko byli w stanie ją wynieść, to by sprzedali – mówi Marek Letkiewicz, opierając się o zabytkową dziś i nadal działającą pamiątkę po drukarni Popularnej.

W

Wnuk. Dr hab. Marek Letkiewicz jest adiunktem na Wydziale Artystycznym UMCS w Lublinie. Artystą multimedialnym, który pracuje w technologii CGI, scenarzystą, realizatorem mappingów architektonicznych. Jest także autorem prac naukowych z zakresu genezy, historii, teorii i problemów warsztatowych sztuki mediów cyfrowych.

P

Popularna. Od początku lat 30. ubiegłego wieku Aleksander Michalski ze wspólnikiem Józefem Rybińskim, przy ul. Żmigród 1 w Lublinie prowadzili drukarnię Popularną. Pomagała im żona pana Aleksandra Zofia. Postawiona wówczas przez nich w maszynowni Popularnej maszyna płaska Planeta Fixia stoi w tym samym miejscu do dziś. Zmieniło się oczywiście wszystko wokół niej. Teraz Planeta Fixia pracuje w Domu Słów-Izbie Drukarstwa Ośrodka Brama Grodzka Teatr NN.

– W okresie międzywojennym drukarnie miały znaczenie, które dziś nam w pełni trudno sobie wyobrazić. Jak Polska odzyskała niepodległość, to w Warszawie 50 procent ludzi było analfabetami, na wschodzie były regiony, że 80 procent. Drukarnia to była misja, to nie tylko był biznes. Babcia mi mówiła, że ilu było drukarzy tyle było koncepcji na wolną Polskę. Każdy należał do jakiejś organizacji – mówi Marek Letkiewicz.

W drukarni przy Żmigrodzie powstawało wszystko, czego oczekiwał ówczesny rynek: akcydensy, broszury, cenniki, tabele. Przedsiębiorcy reklamowali się gwarantując „ceny niskie i wykonawstwo terminowe”. Możliwe, że to przyciągało klientów specjalnych: poetów.

W

Wiersze. Do kancelarii przylegającej do maszynowni musiał zaglądać i Bronisław Józef Michalski, i Józef Podstawka, i Stanisław Piętak. „Odbito czcionkami drukarni Popularnej w Lublinie” - taką adnotację znajdziemy w tomikach ich wierszy. Ale też w tomikach wielu innych autorów różnych pokoleń. Przeglądając tylko zbiory Muzeum Literackiego przy ul. Złotej można uskładać spory stosik międzywojennych publikacji, które opuściły drukarnię Michalskiego i Rybińskiego. Mimo upływu czasu, zwracają uwagę elegancją i prostotą. Bez względu na to, czy chodzi o wydaną w twardej okładce książeczkę dla dzieci „Duszki” Franciszki Arnsztajnowej z ilustracjami Samuela Miklaszewskiego, jeden z jej ostatnich tomików „Odloty” czy „Rozmowę z Ojczyzną” Józefa Łobodowskiego.

Miłosz, Majakowski, Czechowicz, Putrament, Łobodowski. To autorzy z pierwszego numeru miesięcznika poświęconego sprawie polskiej kultury proletariackiej. „Dźwigary” ukazały się w Lublinie w listopadzie 1934 roku, egzemplarz miał ponad 80 stron i kosztował 1,50 zł. Pierwszy numer pisma, którym kierował Józef Łobodowski złożono i odbito w drukarni Popularnej. Później poeci się ze Żmigrodem rozstali. Po drugim numerze „Dźwigary” upadły.

R

Rodzina. – Dziadek był w Lublinie przybyszem. Jego ojciec miał majątek na Rzeszowszczyźnie, po tym jak car Mikołaj II wyzwolił chłopów, rodzina przeniosła się do Warszawy. Pradziadek był adwokatem. Czterech czy pięciu jego synów, bo nie mogę się doliczyć braci dziadka, też było prawnikami. Nie wiem czy najmłodszy Aleksander był w rodzinie czarną owcą czy pieszczoszkiem, któremu wszystko wolno. Nie został prawnikiem jak ojciec i bracia tylko przyjechał do Lublina i został drukarzem. Trafił do drukarni przy Krakowskim Przedmieściu 60, którą prowadził Józef Popiel, mąż jego ciotki. Babcia pochodziła z Lublina. Jej dziadek a później ojciec mieli zakład szewski przy ul. Grodzkiej. W miejscu gdzie teraz jest Pub u Szewca – opowiada Marek Letkiewicz. – Nie wyszli tu dobrze. Tacy jacyś spięci – dodaje pokazując ślubną fotografię dziadków.

F

Fotografia. 26 letnia Zofia Olszewska, już teraz Michalska i 30 letni Aleksander Michalski. Jest rok 1920. Panna młoda otulona delikatnym welonem, z okazałym bukietem. Chyba goździków. Pan młody poważny, ściska w dłoni białe rękawiczki. Zdjęcie w sepii, odbitka na tekturce. W rogu sygnatura zakładu fotograficznego „Szeftel”.

To raczej nie był przypadek, że młoda para zrobiła sobie pamiątkowe zdjęcie u żydowskiego fotografa. Urie (Uri) Szeftel miał zakład przy Krakowskim Przedmieściu 60, a później pod „24”. „60” była też adresem drukarni Józefa Popiela, z którą Michalski był wiele lat związany. Kiedy drukarnia wydawała kolejne edycje „Kalendarza Przemysłu i Handlu województw; lubelskiego, kieleckiego i Kresów Wschodnich ” - jako jeden z nielicznych reklamował się tam Zakład Fotograficzny U. Szeftel. „Wykonywa wszelkie prace w zakresie sztuki fotograficznej. Portrety wszelkich rozmiarów, grup, zdjęcia artystyczne. Ceny przystępne. Uwaga: fotografie do paszportów na poczekaniu” – zachęcał czytelników kalendarza, ówczesnej bazy firm i portalu ogłoszeniowego w jednym. Drukarze i fotograf musieli się znać.

W

Wojna. – Dziadek był demokratą, podczas wojny drukował dla wszystkich opcji, dla wszystkich frakcji. Żeby to mógł robić, wykonywał zlecenia dla woskowego niemieckiego szpitala. Dostawał od nich tyle rzeczy do drukowania, że babcia wyrobiła zezwolenie na pracę w nocy. Zasłaniali okna, przybijali to zezwolenie do drzwi i drukowali nielegalne materiały. W tamtych czasach nie było papieru, więc zamówienia dla Niemców powstawały na odwrocie makulatury, a na dobrym papierze te nielegalne – wnuk relacjonuje wojenne, rodzinne historie.

W drukarni nikt nie wiedział, kto jest kim i nie chciał wiedzieć. Ludzie przychodzili, mieli swoje zlecenia, drukowali, makulatura trafiała do pieca, nie było śladu. Pani Zofia musiała chodzić na ul. Szopena, do budynku dzisiejszego Narodowego Banku Polskiego. W czasie okupacji były tam urzędy między innymi cenzura.

– Któregoś dnia babcia na schodach mijała grupkę mężczyzn w niemieckich mundurach. Jeden wyciągnął do niej rękę i mówi „Heil Hitler”. Przerażona zobaczyła, że on i połowa kolesiów z którymi stał, to ludzie, którzy po cywilnemu przychodzili na Żmigród. Pomyślała, że jeśli jest Niemcem to nie ma zmiłuj. Weszła do budynku, załatwiła sprawę. Ale pani zbladła – powiedział do babci śmiejąc się, gdy wieczorem czy na następny dzień przyszedł do drukarni. Nie pamiętam jak on się nazywał, ale wiem, że po wojnie zabili go komuniści. Teraz bardzo żałuję, że nie wziąłem zeszytu i nie zapisywałem tego, co opowiadała babcia. Ale wtedy wydawało mi się to wszystko odległe, jak przed wojnami peloponeskimi. I miałem dość tej martyrologii – mówi Marek Letkiewicz, który dziadka Aleksandra zna tylko z opowiadań.

Z

Zamek. W nocy z 7 na 8 marca 1944 roku, Niemcy aresztowali właścicieli Popularnej, drukarzy i ich rodziny. Nie oszczędzili nawet współlokatorów z mieszkań, z których wyprowadzali aresztowanych. W sumie ponad 200 osób. Ktoś z bliskich pracowników drukarni był konfidentem i doniósł o podziemnej działalności drukarni. Państwo Michalscy i Rybińscy trafili do więzienia na Zamek. Część aresztowanych podzieliła ich los, inni zostali przetransportowani do obozów koncentracyjnych.

Ś

Śmierć. 1 czerwca 1944 roku 30 uzbrojonych strażników więziennych pod dowództwem oficera i podoficera szło z koszar przy ul. Lipowej na Zamek. Chodzili tak codziennie przez Bramę Krakowską i Grodzką. Jak wspominał po wyzwoleniu Stanisław Piłat, akurat wtedy przejście przez Bramę Grodzką było zagrodzone rusztowaniami. Strażnicy idący na służbę musieli skręcać przed bramą i iść wąskim przejściem. Tą sytuację wykorzystał podporucznik piechoty Wojska Polskiego Czesław Rossiński „Kozioł”. Pluton „cichociemnego” zaatakował strażników. W wyniku wybuchu i ostrzału z broni maszynowej żołnierze AK zabili trzech esesmanów a czterech ranili.

„Za karę za ten akt gwałtu zostały według rozporządzenia o zwalczaniu napadów przeciw niemieckiej odbudowy w Generalnym Gubernatorstwie (…) przez Sąd Doraźny Policji Bezpieczeństwa i SD w Lublinie niżej wykazane osoby skazane na karę śmierci i natychmiast ich rozstrzelano:”

Takie obwieszczenia z nazwiskami 50 mężczyzn rozlepiono na lubelskich ulicach. 15. na tej liście był Michalski Aleksander z Lublina. Niżej, w tej samej kolumnie 23. Rybiński Józef z Lublina.

– Nie zostali rozstrzelani. Zginęli w samochodzie-komorze gazowej na trasie z Zamku do obozu na Majdanku. Ciała nikt wówczas nie wydawał rodzinie. Zresztą nie było się komu o to upominać. Babcia w więzieniu na Zamku, moja mama w obozie koncentracyjnym. Była królikiem doświadczalnym w Ravensbruck – relacjonuje pan Marek.

P

Pokój. Zofii Michalskiej udało się przeżyć na Zamku. Doczekała wyzwolenia w więziennym szpitalu. Chora na tyfus, mając wyrok śmierci wydany za rozprowadzanie ulotek wrogich Niemieckiej Rzeszy, jakimś cudem ocalała. Razem z garstką więźniów uniknęła rozstrzelania podczas masowej egzekucji pod sam koniec wojny.

Po wyzwoleniu pani Michalska z Zamku przyszła do drukarni. Nie miała gdzie wracać. Kamienica przy ul. Królewskiej 5, w której mieszkali do nocy aresztowania, nie istniała. Zachowały się zdjęcia, na których widać wypalone szkielety domów. Fotograf, który najprawdopodobniej wychylał się z okna kamienicy po przeciwnej stronie Królewskiej, pokazał wystający ze zrujnowanej „5” radziecki czołg. Jeden z tych, jakie w tym rejonie miasta uszkodzili wycofujący się Niemcy. Dziś w tym miejscu stoi siedziba Zarządu Regionu Środkowowschodniego NSZZ Solidarność.

Popularna została upaństwowiona. Weszła w skład Spółdzielni Pracy Introligatorów i Drukarzy „Intrograf”.

– Babcia jeszcze jakiś czas zarządzała drukarnią. Miała wiedzę, która im się przydawała. Po wojnie pracowali tu ludzie przez nią wyszkoleni – opowiada wnuk.

Po wojnie pani Michalska przez różne organizacje szukała rodziny Józefa Rybińskiego, współwłaściciela Popularnej. Był kimś więcej niż wspólnikiem. Miała nadzieję, że może chociaż córka przeżyła. Bezskutecznie. Próby po latach ponawiał Marek Letkiewicz. Też nic.

W

Wnuk. – Przez całe lata przychodzili do nas ludzie związani z Popularną. Potrzebowali potwierdzenia swej aktywności podczas okupacji. Babcia z nimi rozmawiała, potwierdzała. Dla wielu, to było miejsce ich największego heroizmu. Jeszcze pod koniec lat 90. przychodzili do mnie. Już bardzo starzy, rozliczali się z życiem. Mama nie była zainteresowana drukarnią, to było dla niej zbyt trudne. Babcia, która mnie wychowywała zmarła na początku lat 70. Około roku 1980 skontaktował się ze mną „Intrograf” - czy bym nie chciał tego przejąć. Byłem świeżo po studiach, siedziałem głównie w Londynie. Poprosiłem ich o zwłokę, że się zastanowię. Ale się nie zdecydowałem. Nie miałem w tamtym momencie dobrego pomysłu na to miejsce – wspomina Marek Letkiewicz.

Siedzimy w miejscu przedwojennej maszynowni, obok stoi Planeta Fixia. Dokładnie nad nami trwa wystawa prac Marka Letkiewicza „Planeta Fixia”. „Duchom tego miejsca, tamtych ludzi i czasów pracę tę poświęcamy” – napisał we wprowadzeniu.

P

Planeta Fixia. Wystawa należy do gatunku poezji wizualnej. Jest wizualizacją poezji Olgi Letkiewicz-Ryłów, zrealizowana przez Marka Letkiewicza przy współpracy programisty Kamila Ryłówa. Tytuł tego tekstu zawiera cytat z jednego z wierszy („Czy zdarza Wam się zgubić”).

– Nazwa wydała mi się bardzo poetycka. Wywodzi się z greki. Planeta to tyle co wędrowiec, a fixia zablokowany czy zamrożony. Zastanawiało mnie, że Niemcy są tacy rzeczowi a tu takie poematy. Ale fixia w technice oznacza rodzaj przekładni. Nazwa charakteryzuje funkcjonowanie tej drukarskiej maszyny – wyjaśnia autor wystawy.

W

Wnuk. – Uważam się za naukowca, a nie za artystę. W dorobku mam wiele poważnych opracowań. Jedyna przewaga sztuki nad nauką jest taka, że sztuka nie musi się trzymać metodologii. Dla mnie nie ma ostrej granicy między nauką a sztuką. Tak jak jej nie było do XVII wieku – mówi dr hab. Marek Letkiewicz.

Jako plastycznie uzdolniony nastolatek wybrał naukę w Zespole Szkół Elektronicznych przy ul. Wojciechowskiej w Lublinie. Jak wspomina, w pierwszej i drugiej klasie męczył się bardzo.

– Ale w trzeciej przyszła wyższa matematyka, transformata Laplace’a i tego typu rzeczy - nagle sobie to wszystko wyobrażałem. Skończyłem z bardzo dobrymi ocenami. Koledzy liczyli, że będziemy razem balować na politechnice, ale nie zobaczyli mnie na egzaminach. Skończyłem historię sztuki. Pisałem komputerowe gry i równocześnie pracowałem dla konserwatora przy dokumentacji zabytków. Zawodów miałem od metra. Nawet witraże robiłem dwa lata. Od 2001 jestem związany z UMCS. Moje życie wygląda tak, że nie poruszam się od punktu A do B najprostszą drogą tylko najciekawszą. Nie polecam tego nikomu.

W

Wystawa. Wielkoformatowe grafiki 3D CGI i interaktywną instalację multimedialną „Planeta Fixia” Marka Letkiewicza można oglądać w Domu Słów (wejście od ul. Królewskiej) jeszcze do 19 kwietnia.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Reprezentacja Polski pod wodzą Jana Urbana wciąż niepokonana. W piątek zremisowała z faworyzowaną Holandią

Reprezentacja Polski pod wodzą Jana Urbana wciąż niepokonana. W piątek zremisowała z faworyzowaną Holandią

Reprezentacja Polski pod wodzą Jana Urbana wciąż niepokonana. W piątkowy wieczór Biało-Czerwoni zremisowali na PGE Stadionie Narodowym z Holandią 1:1 i na kolejkę przed końcem eliminacji do mistrzostw świata zapewnili sobie drugie miejsce w grupie G, która oznacza baraże

53 miliony złotych z KPO miały ogrzać chełmskie szkoły, ale rzeczywistość przetargowa okazała się chłodna. Miasto wstrzymuje większość remontów i szuka pieniędzy na dopłaty

Miliony z KPO na lodzie. Chełm unieważnia większość przetargów na remonty szkół

Miało być ciepło, taniej i nowocześniej – wyszło drogo i z rozczarowaniem. Dwa z trzech przetargów na termomodernizację chełmskich szkół i przedszkoli zostały unieważnione, bo nawet najniższe oferty przekroczyły miejskie budżety o połowę. Na razie szansę na remont mają tylko trzy placówki, ale i tam potrzebne będzie ponad milion złotych dopłaty z miejskiej kasy.

Kreatywna zamiana na siedzeniach i nieudana ucieczka przed policją

Kreatywna zamiana na siedzeniach i nieudana ucieczka przed policją

Kierowca osobówki, który na widok patrolu postanowił… zamienić się miejscami z pasażerem, oraz 24-latek uciekający motocyklem przed policją, bo nie miał prawa jazdy – to dwa przypadki z ostatnich dni, które pokazują, że pomysłowość nie zawsze idzie w parze ze zdrowym rozsądkiem. Funkcjonariusze z Kraśnika i Puław przerwali te niebezpieczne pomysły, zanim skończyły się naprawdę źle.

Michał Szubarczyk ma duże powody do radości

14-latek z Lublina mistrzem świata w snookerze

Zaledwie 14-letni Michał Szubarczyk z Lublina nie przestaje zadziwiać. Do długiej listy sukcesów właśnie dorzucił mistrzostwo świata amatorów w snookerze, które wywalczył w Katarze.

Każda dzielnica Lublina ma swój „Plan”

Każda dzielnica Lublina ma swój „Plan”

Kilkadziesiąt spotkań, ponad sto kilometrów spacerów i setki rozmów z mieszkankami i mieszkańcami – tak wyglądał proces tworzenia „Planu dla Dzielnic”, największego jak dotąd projektu partycypacyjnego w Lublinie. Efekt? 27 mikrostrategii, czyli zestaw dokumentów opisujących aktualne potrzeby poszczególnych części miasta i kierunki ich rozwoju na najbliższe lata.

Oni mogą jeszcze przeżyć

Oni mogą jeszcze przeżyć

Była przekonana, że zginie tak jak wszyscy Żydzi wokół niej. –Nie mam nic do stracenia, bardziej skazana na śmierć już nie mogę być – mówiła Janina Mehlberg. Ale w tej straceńczej i zarazem zuchwałej myśli kryła się przemyślana strategii ratowania Polaków z rąk faszystowskich zbrodniarzy. Dzięki niej ta drobna, żydowska kobieta ze Lwowa pod przybraną tożsamością polskiej hrabiny z Lublina, stawała twarzą w twarz z komendantem obozu koncentracyjnego na Majdanku i negocjowała z nim życie tysięcy polskich więźniów. I nie przyjmowała odmowy.

Silniki do Starów, kuźnia polowa i wojskowe instrumenty. AMW wystawia na sprzedaż 126 unikatów

Silniki do Starów, kuźnia polowa i wojskowe instrumenty. AMW wystawia na sprzedaż 126 unikatów

Miłośnicy militariów, majsterkowicze i łowcy nietypowych okazji znów mają powód, by ustawić przypomnienie w kalendarzu. Lubelski oddział Agencji Mienia Wojskowego przygotował kolejny przetarg, a w nim – aż 126 pozycji o łącznej wartości ponad 400 tys. zł. Oferty można składać do 20 listopada do godz. 11.30.

Myśliwy aresztowany po śmiertelnym postrzeleniu 68-latka. Twierdził, że pomylił go z dzikiem

Myśliwy aresztowany po śmiertelnym postrzeleniu 68-latka. Twierdził, że pomylił go z dzikiem

Sąd Rejonowy Lublin-Zachód zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla 50-letniego Dariusza L., który podczas polowania w okolicach Milejowa śmiertelnie postrzelił swojego 68-letniego znajomego. Prokuratura zarzuciła mu zabójstwo w zamiarze ewentualnym – za taki czyn grozi nawet dożywocie.

Azoty staną jutro przed bardzo trudnym zadaniem

Industria Kielce na drodze Azotów Puławy, czyli przeciwnik z najwyższej półki

W najbliższym meczu nikt nie daje szczypiornistom z Puław najmniejszych szans na sukces. Trudno się dziwić, bo w sobotę o godz. 16 Azoty zmierzą się z Industrią Kielce. I to na wyjeździe.

Nowoczesne metody ochrony przesyłek i towarów w drodze

Nowoczesne metody ochrony przesyłek i towarów w drodze

Ochrona przesyłek i towarów jest kluczowym elementem zapewniającym bezpieczeństwo łańcucha dostaw. W dobie globalizacji, kiedy towary przemierzają tysiące kilometrów, konieczne jest stosowanie efektywnych i nowoczesnych metod zabezpieczeń. Jednym z najważniejszych narzędzi w tej dziedzinie są plomby zabezpieczające, które odgrywają nieocenioną rolę w ochronie przesyłek przed kradzieżą czy manipulacją.

Jak stworzyć spójne i osobiste wnętrze? Od salonu po łazienkę

Jak stworzyć spójne i osobiste wnętrze? Od salonu po łazienkę

Urządzanie własnych czterech kątów przypomina czasem pisanie powieści. Każdy pokój staje się rozdziałem, meble i dodatki bohaterami, a my sami pełnimy rolę narratora, który snuje opowieść o tym, kim jesteśmy, co kochamy i jak chcemy się czuć każdego dnia. Zamiast ślepo podążać za katalogowymi trendami, warto zastanowić się, jaka historia ma wybrzmiewać z naszego domu. Chodzi o znalezienie myśli przewodniej, która połączy wszystkie elementy w satysfakcjonującą całość.

Kapituła Rolnika Roku podczas obrad. Od lewej: Waldemar Banach (dyrektor Departamentu Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego). Andrzej Romańczuk (dyrektor lubelskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa), Stanisław Żmijan (dyrektor lubelskiego ośrodka terenowego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa), Paweł Turczyn (dyrektor Wydziału Środowiska i Rolnictwa Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego) i Paweł Puzio (redaktor naczelny Dziennika Wschodniego)
Nasz plebiscyt

Rolnik Roku 2025 – kapituła wybrała laureatów

Ponad 30 tysięcy głosów oddali nasi czytelnicy w sondzie na Koło Gospodyń Wiejskich w ramach plebiscytu Rolnik Roku 2025. Dziś, w piątek 14 bm., zebrała się także kapituła, która po merytorycznej dyskusji i w tajnym głosowaniu wybrała laureatów naszego konkursu w kategoriach Rolnik Roku oraz Hodowca Roku.

Kompleksowa realizacja projektu gastronomicznego: projekt, wdrożenie i serwis – model B2B zapewniający ROI

Kompleksowa realizacja projektu gastronomicznego: projekt, wdrożenie i serwis – model B2B zapewniający ROI

Nowoczesna gastronomia nie opiera się dziś jedynie na doskonałym menu i zespole kucharzy. Kluczowym filarem sukcesu jest efektywne zaplecze technologiczne – odpowiednio zaprojektowane, wdrożone i utrzymane w pełnej sprawności. Dla inwestorów, restauratorów i hotelarzy coraz większe znaczenie ma również elastyczne finansowanie, które umożliwia szybkie uruchomienie inwestycji bez nadwyrężania płynności firmy. Właśnie te potrzeby kompleksowo adresuje Gastronet24.pl, czyli partner strategiczny w modelu B2B, oferujący pełną realizację projektów gastronomicznych od koncepcji po serwis, a także cyfrowy leasing online, który realnie przekłada się na ROI (Return on Investment).

Jak pierwsze 100 dni prezydentury Karola Nawrockiego wypada na tle poprzedników?

Jak pierwsze 100 dni prezydentury Karola Nawrockiego wypada na tle poprzedników?

Sto dni prezydentury Karola Nawrockiego minęło pod znakiem intensywnej pracy legislacyjnej i rekordowej liczby wet. Nowy prezydent podpisał 70 ustaw, 13 zawetował i odbył 11 zagranicznych wizyt — więcej niż część jego poprzedników w tym samym czasie.

AZS AWF Biała Podlaska wygrał ostatnio w Kielcach

Padwa z wizytą w Łodzi, AZS AWF Biała Podlaska podejmie Śląsk Wrocław

W sobotę KPR Padwa Zamość wystąpi na boisku Grot Blachy Pruszyński Anilany Łódź. AZS AWF Biała Podlaska podejmie za to Śląsk Wrocław.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium