Kobieta zamordowana przy ul. Gęsiej w Lublinie była w ciąży – ustaliliśmy nieoficjalnie. Według śledczych, 41-letnia Monika R. zginęła z ręki swojego męża, z którym była w separacji. Od lat mieszkała z nowym partnerem.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że sekcja zwłok dowiodła, iż Monika R. była w 4-5 miesiącu ciąży. Kobieta od ok. 3 lat mieszkała z nowym partnerem. Z mężem, 47-letnim Piotrem R. byli w separacji. O ciąży kobiety, miał wiedzieć jej dorosły już syn oraz koleżanka. Możliwe, że dowiedział się o tym również Piotr R. i dlatego zaczaił się na kobietę na parkingu przed jej domem. Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, mężczyzna chciał, by żona do niego wróciła. Nie mógł pogodzić się z rozstaniem. Próbował nawet popełnić samobójstwo, połykając środki owadobójcze.
Do zabójstwa Moniki R. doszło w ostatni wtorek. Śledczy ustalili, że Piotr R. czekał na swoją żonę w samochodzie, zaparkowanym przed jej blokiem Przed godz. 6 rano 41-latka wyszła do pracy. Zaczęła czyścić szyby w swoim aucie, kiedy zauważyła męża.
Z relacji świadka wynika, że kobieta rzuciła się do ucieczki. Piotr R. pobiegł za nią. Był uzbrojony w jakieś narzędzie, prawdopodobnie klucz do kół. 41-latka próbowała schronić się na klatce schodowej. Nie zdążyła jednak zamknąć drzwi. Napastnik dopadł ją przy wejściu i zadał kilka ciosów w głowę.
Po napaści mężczyzna pobiegł do swojego samochodu i uciekł, taranując pobliskie ogrodzenie. Według śledczych, wszystko rozegrało się na tyle szybko, że świadek zdarzenia nie zdążył powstrzymać napastnika. Monika R. zginęła na miejscu.
Morderstwo przy ul. Gęsiej w Lublinie
Policjanci szukali Piotra R. w całym województwie. W środę rano mężczyzna został odnaleziony. Leżał w bagażniku volvo, zaparkowanego przy ul. Lubelskiej w Kraśniku. Przechodnie zauważyli, że z auta wydobywa się dym. Wezwano strażaków. Podczas gaszenia auta zauważyli oni, że w bagażniku, pod warstwą ubrań leży człowiek. Mężczyzna był nieprzytomny. Po reanimacji odzyskał świadomość. W karetce potwierdził swoją tożsamość. Wtedy okazało się, że to poszukiwany w sprawie zabójstwa.
Piotr R. został przetransportowany śmigłowcem do szpitala w Łęcznej. Jest w ciężkim stanie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że ma poparzenia 20 proc. powierzchni ciała. W piątek lekarze przeszczepiali mu fragmenty skóry. Piotr R. ma również poparzenia dróg oddechowych. Zatruł się także toksycznym dymem. Mężczyzna jest nieprzytomny i nadal przebywa na oddziale intensywnej terapii. Lekarze nie chcą mówić o rokowaniach, co do jego zdrowia. Jeśli mężczyzna odzyska świadomość i usłyszy zarzuty będzie się musiał liczyć z dożywociem.