Piłkarze Motoru w trzech kolejnych meczach zdobyli siedem punktów. Niedawno sprawili dużą niespodziankę, remisując w Łodzi z Widzewem, liderem rozgrywek. W najbliższą sobotę lublinianie znowu zmierzą się z czołowym zespołem I ligi – Pogonią Szczecin.
Kontuzje wyeliminowały Dawida Ptaszyńskiego, Damiana Niemczyka, Grzegorza Wojdygę i Wojciecha Białka, najlepszego snajpera Motoru.
– Do meczu jest jeszcze trochę czasu i Białek może dojdzie do siebie, ale muszę mieć pewność, że jest w pełni sił – powiedział Bogusław Baniak, trener lublinian.
– Nie chcę ryzykować poważniejszego urazu naszego napastnika, ponieważ przed nami jest jeszcze trochę spotkań. Od tygodnia pracuję ze zmiennikami, którzy teraz będą mogli coś udowodnić. Nie ukrywam, że w tej sytuacji będę zadowolony z każdego korzystnego wyniku.
Chociaż Motor (17 pkt) wciąż zajmuje przedostanie miejsce w tabeli, to wiosną radzi sobie zdecydowanie lepiej niż piąta Pogoń (37 pkt), która w czterech spotkaniach zdobyła tylko 2 "oczka”, bezbramkowo remisując z Podbieskidziem Bielsko-Biała i Flotą Świnoujście. W kolejnych meczach szczecinianie przegrali z Sandecją Nowy Sącz (1:3) i MKS Kluczbork (0:1).
Reakcją działaczy Pogoni było zatrudnienie nowego asystenta trenera – Macieja Stolarczyka. Z zawodnikami zaczął też pracować psycholog.
– Ambicja Pogoni na pewno została podrażniona – dodał trener Baniak.
– Nasi rywale mają ambitne cele, pod względem organizacyjnym i kadrowym trudno nam się z nimi porównywać. Ale dla mnie to prestiżowy mecz, ponieważ klub ze Szczecina znam doskonale. Na najbliższe spotkanie przyjedzie moja żona i dzieci.
Wszyscy zostaną w Lublinie na święta. Jeden z synów kibicuje Pogoni, jednak ja na żadne sentymenty nie mogę sobie pozwolić. Wiem, o co walczę z Motorem. Teraz żartuję nawet, że po tak dużych osłabieniach moglibyśmy przyjąć nazwę "Motorynka”.
Szkoleniowiec Pogoni ma mniejsze kłopoty. Z powodu nadmiaru żółtych kartek nie wystąpi tylko jeden piłkarz – Maciej Mysiak. Pod znakiem zapytania stoi występ leczącego kontuzję Piotra Dziuby.
Poważniejszy uraz wcześniej wyeliminował Piotra Prędotę, wychowanka lubelskiego Motoru.
– Powoli wracam do zdrowia, wznowiłem treningi, ale o grze jeszcze nie ma mowy – stwierdził Piotr Prędota.
– Niestety, nie przyjadę do Lublina i nie będę oglądał meczu, który może być bardzo zacięty. Zawodnicy Pogoni zapewne zechcą się przełamać.
– Będziemy walczyli tak jak w poprzednich konfrontacjach – zapewnił Marcin Popławski, piłkarz Motoru. – Ostatnie wyniki podbudowały nas i dobrze byłoby pójść za ciosem.