Wystawę przygotowali chełmscy muzealnicy i bibliotekarze. Najpierw była prezentowana w Chełmskim Domu Kultury, skąd właśnie została przeniesiona na pl. Łuczkowskiego.
W ciągu dnia nie ma chwili, aby ktoś nie przystawał przed kolejnymi tablicami. Tak jak Irina Szerement, Ukrainka, która po wyjściu za mąż za chełmianina od ośmiu lat mieszka w naszym mieście.
– W szkole uczyli nas, że polskich oficerów w Katyniu zamordowali Niemcy – mówi. – Dobrze, że prawda wyszła na jaw. Stalin był wielkim zbrodniarzem, jak Hitler i Mao Tse Tung. To co zobaczyłam na wystawie, głęboko mnie poruszyło. Tym bardziej, że w taki sam sposób mordowano i naszych ludzi –mówi.
Na ekspozycje złożyły się kopie związanych ze zbrodnią katyńską sowieckich dokumentów, niemieckich materiałów propagandowych, obliczonych na wywołanie wśród Polaków antybolszewickiej histerii oraz zdjęcia zamordowanych oficerów chełmskich formacji, jak 7 Pułk Piechoty Legionów oraz 2 Pułk Artylerii Ciężkiej.
Największe wrażenie wywierają te, na których oficerowie występują ze swoimi bliskimi. – Z założenia zadaniem autorów wystawy było przedstawienie tragedii katyńskiej właśnie przez pryzmat chełmian, którzy stracili tam swoich bliskich – mówi Elżbieta Bajkiewicz-Kaliszczuk, dyrektor Wydziału Kultury UM.
– To, że na liście katyńskiej znalazło się tak wielu związanych z Chełmem żołnierzy świadczy o skali zbrodni. Przecież takie wystawy, jak nasza, można urządzać we wszystkich ośrodkach kraju. Wszędzie żyją rodziny, które kogoś straciły w Katyniu, Charkowie, czy Miednoje.