Sędzia krasnostawskiego sądu wyszła nagle z rozprawy. Zdaniem przełożonego była pijana. Kobieta twierdzi, że nagle wypadł jej ząb. Ale Sąd Najwyższy uznał w tym tygodniu te tłumaczenia za infantylne.
- Zostałem powiadomiony, że sędzia nagle przerwała rozprawy - mówi Stefan Mysłowski, prezes Sądu Rejonowego w Krasnymstawie.
- Powziąłem podejrzenie, że powodem była jej nietrzeźwość. Sędzia zaprzeczyła. Wtedy zaproponowałem Marcie B., by udowodniła mi, że nie mam racji i poddała się badaniu. Odmówiła. W tej sytuacji odsunąłem ją od czynności służbowych i powiadomiłem prezesa Sądu Okręgowego w Zamościu oraz Sąd Dyscyplinarny w Lublinie.
Ten drugi wydał uchwałę o zawieszeniu sędzi w obowiązkach. Kobieta odwołała się do Sądu Najwyższego. I też przegrała.
- Jestem zbulwersowana decyzją Sądu Najwyższego i jest mi bardzo przykro - mówi Marta B. - Przerwałam orzekanie w kolejnych sprawach, gdyż wypad mi ząb. Cierpię na paradontozę. Odczuwałam ból i krwawiłam. To olbrzymi dyskomfort, szczególnie dla kobiety.
Marta B. broni się twierdząc, że prezes pomylił woń alkoholu z zapachem jej kosmetyków. Dodaje też, że tego dnia była zmęczona bo nocami czuwała nad chorym mężem. Uważa, że w tamtym czasie została obłożona zbyt wieloma sprawami.
Sędzia jest przekonana, że zachowała się, jak należy. Wychodząc z sądu poleciła sekretarce, aby wywiesiła na drzwiach sali rozpraw kartkę z informacją, że stan zdrowia nie pozwala jej na rozpoznawanie spraw.
W ten sam sposób Marta B. tłumaczyła się w swoim odwołaniu do Sądu Najwyższego. Ale jej argumenty zostały uznane za infantylne.
Prezes Mysłowski nie ukrywa, że już wcześniej miał pewne zastrzeżenia co do zachowania Marty B.
- To jednak pierwszy przypadek w mojej karierze, kiedy musiałem odsunąć od pracy sędziego - mówi prezes Mysłowski. - Wszystkie sprawy z 6 lutego, w których orzekała Marta B. przekazałem innemu sędziemu i czekam na wyniki postępowania wyjaśniającego. Od nich będzie zależało, czy sędzia zostanie objęta postępowaniem dyscyplinarnym, czy też moje podejrzenia i decyzje były na wyrost.
Rzecznik dyscyplinarny rozmawiał już w tej sprawie z prezesem i kilkoma pracownikami sądu.