Oburzenie w świecie teatru. Znany reżyser z Lublina Paweł Passini na renomowanym festiwalu występuje pod pseudonimem. Kilka miesięcy temu był antybohaterem głośnego artykułu o niewłaściwych zachowaniach wobec aktorek. – Nie ukrywam się – mówi artysta.
O Passinim, pracowniku Centrum Kultury w Lublinie, było głośno od dawna, ale tylko pozytywnie. Uznawany jest za jednego z najlepszych reżyserów teatralnych w Polsce. Gorzej o Pawle Passinim zaczęto mówić w lutym, kiedy w „Dużym Formacie” ukazał się reportaż, w którym studentki Akademii Sztuk Teatralnych w Bytomiu opowiadały o swoich doświadczeniach z pracy z reżyserem. Mówiły o wielogodzinnych, nocnych próbach, przymuszaniu do rozbierania się. Jedną z nielicznych, które potem wystąpiły pod nazwiskiem, była Marta Nieradkiewicz. Swoją pracę z Passinim opisywała tak: – Rzucał we mnie scenariuszem, krzyczał „przyjechała wielka aktorka z Bydgoszczy i co? I nic!”.
Teraz reżyser znów jest w ogniu krytyki. „Gazeta Wyborcza” opublikowała artykuł Igi Dzieciuchowicz, w którym opisuje, że na znanym krakowskim festiwalu teatralnym Boska Komedia Passini przyjedzie pod pseudonimem Ulisses Ghawdex. Pokaże „Najpiękniejszy wschód”, czyli koprodukcję Instytutu Adama Mickiewicza i CK w Lublinie. W świecie teatru wybuchła afera, bo jak można było zaprosić reżysera „oskarżonego przez studentki szkoły teatralnej o ‘molestowanie bez dotykania’”? W artykule dodano, że Passini „informował, że rezygnuje z pracy artystycznej”.
Tyle że w jego oświadczeniu z lutego tego roku nie ma takiej deklaracji. – Jestem gotów ponieść wszelkie prawne konsekwencje moich działań – pisał i oznajmił: – Dlatego zdecydowałem się zawiesić moją pracę w teatrze.
Sprawą zajmowała się także specjalny zespół powołany w CK. Latem Centrum oświadczyło, że nie można było jednoznacznie wyjaśnić opisanych w artykule zdarzeń, bo Akademia Sztuk Teatralnych nie udostępniła pełnej dokumentacji sprawy. Mimo to CK zarekomendowało m.in. wprowadzenie konsultanta do spraw intymności w produkcjach teatralnych.
Wróćmy jednak do Krakowa i Boskiej Komedii. Passini w rozmowie z nami zapewnia, że nie ukrywa się pod pseudonimem. – Mam prawo podpisywać się, jak chcę, jak każdy artysta. To nie jest przypadkowy pseudonim. Ma służyć przeniesieniu uwagi z reżysera na bohatera. Spektakl to historia człowieka prześladowanego i nie chciałbym, żeby ta historia była w jakiś sposób manipulowana z wykorzystaniem mojego nazwiska – tłumaczy.
Do sprawy odniosły się także znane teatralne twórczynie: Anna Smolar, Weronika Szczawińska, Jagoda Szelc i Małgorzata Wdowik. – Bardzo niepokojący wydaje nam się fakt, że jedna z najważniejszych imprez polskiego teatru (…) wysyła ambiwalentne sygnały. Za takie sygnały uważamy obecność na festiwalu osób, którym w ostatnich miesiącach postawiono bardzo poważne zarzuty, ukrywanie obecności jednej z tych osób pod pseudonimem (…).
Passini zastrzega, że do tej pory nie zostały mu przedstawione żadne zarzuty. – Liczę na proces sądowy – wskazuje na autorkę artykułów o nim.