Próbują podbić światowe rynki gier, ale nie zawsze się udaje. Czy bycie Niemcem pomoże?
Sukcesu na miarę Wiedźmina, Call of Juarez: Więzy krwi czy choćby wspomnianego Painkillera nie było. Ale gra doczekała się kontynuacji, która trafia właśnie na sklepowe półki pod nazwą Necrovision: Przeklęta Kompania.
Der Uberzombie
W dużym skrócie: jest jeszcze szybciej, jeszcze mroczniej i jeszcze bardziej krwawo.
W mniejszym skrócie: Przeklęta Kompania jest prequelem. Kierujemy poczynaniami niemieckiego żołnierza (nie ma bohatera oryginału. Nie ma tez podkładającego pod niego głos Tomasza Kota. I bardzo dobrze, bo był to jeden z gorszych dubbingów).
A co jest? Oczywiście nowe poziomy. Pełno w nich okopów, bunkrów i ziemianek. Jak to froncie I wojny. Pełno tez sił ciemności, bo to z nimi głównie będziemy walczyć. I choć nasza postać jest Niemcem, to jednak przede wszystkim poprowadzi żołnierzy wszystkich nacji na coraz liczniejsze szeregi zombie i demonów (ale oczywiście jak przyjdzie co do czego, to nikt nam nie pomoże i sami będziemy musieli strzelać i siec).
W końcu nasza postać stanie się pierwszym Nekromantą, który był głównym złym w pierwszym Necrovision. Tyl;e o fabule, bo ona jest tu najmniej istotna.
Istotne są takie informacje jak ta, że w arsenale pojawia się 6 nowych rodzajów broni, które będzie można ulepszyć.
Jeszcze lepiej brzmi wiadomość, że będzie można siąść za sterami czołgu FT17 czy samolotu Halberstadt CL.II.
Do tego 10 nowych poziomów, kilkach nowych te3chnik walki i czarów i nowy tryb gry wieloosobowej: Gas Attack. I, jak to przy dodatkach bywa, odświeżona oprawa graficzna.