Towarzystwo Jana Karskiego dziękuje Lordowi Weidenfeldowi za akcję ratunku syryjskich chrześcijan.
Cały świat jest pod wrażeniem pięknego gestu ludzkiej solidarności lorda George’a Weidenfelda, znanego brytyjskiego wydawcy, polityka i filantropa, który podjął decyzję o ocaleniu od śmierci i zorganizowaniu nowego życia dla dwóch tysięcy syryjskich chrześcijan, ofiar terroru zbrodniczej, dżihadystowskiej struktury ISIS.
Uważa on, iż w ten właśnie sposób spłaca swój moralny dług wdzięczności wobec organizacji chrześcijańskiej kwakrów brytyjskich, które jego, jako nastolatka ocaliła w 1938 roku od eksterminacji hitlerowskiej w Austrii.
W nowej ojczyźnie odniósł ogromny sukces zawodowy, społeczny i prestiżowy. Tylko dlatego, że w 1938 roku inni wyciągnęli do niego pomocna dłoń.
W związku z postawą Sir George’a Weidenfelda wydane zostało następujące oświadczenie:
Towarzystwo Jana Karskiego, dedykujące swoją działalność pamięci naszego patrona, człowieka, który próbował powstrzymać Holocaust oraz uratować życie tylu Żydów, ile jest możliwe, wyraża najgłębszy szacunek Sir George’owi Weidenfeldowi za Jego głęboko ludzką decyzję osobistego ocalenia 2000 syryjskich chrześcijan, których zbrodnicza organizacja terroru ISIS skazała na śmierć jedynie z powodu wyznawanej religii.
Analogie pomiędzy dziełem Jana Karskiego a George’a Weidenfelda są tak oczywiste, iż pragniemy podkreślić je w tej formie.
Uważamy za symboliczne, że pierwsza grupa 158 syryjskich chrześcijan, w których ratowanie angażuje się brytyjski lord, sam jako żydowski nastolatek ocalony z Holocaustu przez chrześcijan (kwakrów), trafiła do ojczyzny polskiego wojennego emisariusza, który jako chrześcijanin, zrobił wszystko, aby ratować naród żydowski, poprzez który Bóg się ludziom objawił.
Mamy nadzieję, iż droga tego gestu podążą inni. Zaś jakakolwiek polityka nie przysłoni moralnej jego doniosłości.
Salutujemy, panu, Lordzie Weidenfeld! Jesteśmy przekonani, że Jan Karski zrobiłby to samo...
Warto przypomnieć, że pierwsza grupa 158 uratowanych przybyła już wynajętym przez filantropa samolotem do Polski. Tu troskliwie zajęła się już nimi Fundacja Estera, kierowana przez Miriam Shaded, córkę Polki i syryjskiego duchownego chrześcijańskiego.
Apelowała ona od ponad roku o decyzję władz Polski umożliwiającą przyjmowanie syryjskich uchodźców. Była to niełatwa walka. W jej finalnym powodzeniu w wielkim stopniu pomogły decyzje Unii Europejskiej o pomocy humanitarnej dla mordowanych przez ISIS „innowierców.
To właśnie z Fundacją Estera nawiązała współpracę fundacja lorda Weidenfelda Safe Havens. Przyjęci do Polski uchodźcy są już umieszczani w kilku miastach, gdzie mają przechodzić adaptację do nowego życia.
W 23-milionowej Syrii mniejszość chrześcijańska stanowi co najmniej 10 procent. Damaszek był jednym z pierwszych miast na świecie, gdzie zorganizowała się wspólnota chrześcijańska założona przez Świętego Pawła.
Do najazdu ISIS na Syrię, najwięcej wiernych liczył Kościół Greko-Prawosławny z Patariarchatem w Damaszku, po nim lokowały się Katolickie Kościoły Wschodnie, uznające zwierzchność Watykanu.
W realiach syryjskiej dominacji islamskiej stylu assadowskiego, żaden z chrześcijan nie mógł zostać prezydentem kraju. Wielu pełniło wysokie stanowiska w administracji, było parlamentarzystami, finansistami, menadżerami. Zaliczali się także do elit intelektualnych i artystycznych Syrii. Wśród syryjskich chrześcijan dość powszechna jest znajomość języka angielskiego.
George Weidenfeld wierzy, że dwa tysiące Syryjczyków, których zabierze z dżihadystowskiego piekła, zdoła relatywnie szybko zaadaptować się w nowych środowiskach. Jednak to od tych środowisk zależy przede wszystkim, jak ów proces będzie przebiegał. Lord wierzy w ludzi.