Działania dyrektorki Kraśnickiego Ośrodka Edukacji i Nauki były pracownik mógł odebrać jako mobbing – przyznał lubelski sąd. Dowodów o tym świadczących jednak nie ma, podobnie jak w przypadku zarzutu molestowania seksualnego. Mimo to, sytuacja związana z naprawą komputera w sypialni przełożonej była zdaniem sądu „niestosowna”.
Sąd Rejonowy Lublin-Zachód właśnie wydał wyrok w sprawie dyrektorki i byłego już pracownika ośrodka. Obie strony nawzajem się pozwały. Pracownik w wakacje 2013 r. złożył wypowiedzenie umowy o pracę z winy pracodawcy. Jako przyczynę podał uporczywe i długotrwałe nękanie i zastraszanie przez pracodawcę w wyniku czego „powstała u niego zaniżona ocena przydatności zawodowej”. KOEN wszystkiemu zaprzeczał i w złożonym pozwie domagał się odszkodowania w związku z nieuzasadnionym rozwiązaniem przez mężczyznę umowy o pracę. Zdaniem ośrodka mężczyzna spodziewał się, że zostanie zwolniony dyscyplinarnie i działania pracodawcy uprzedził.
Pozew złożył też pracownik. Domagał się sprostowania świadectwa pracy, w ten sposób aby wpisać iż zwolnienie nastąpiło z powodu ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków wobec pracownika. W pozwie była też mowa o odszkodowaniu. Mężczyzna wskazywał, że dyrektorka KOEN planowała go zwolnić dyscyplinarnie, wcześniej zmieniła mu godziny pracy z popołudniowych na rano i „mściła się” za sytuację, do której doszło kilka miesięcy wcześniej w jej mieszkaniu.
„W dniu (…) w godzinach pracy dostałem polecenie służbowe, aby naprawić prywatny komputer Pani Dyrektor” – pisał pracownik w skardze do burmistrza Kraśnika Mirosława Włodarczyka. „Kiedy poszliśmy do jej domu zostałem poproszony do sypialni, w której stał rzekomo uszkodzony komputer. Sprzęt był nieuszkodzony”.
Na pulpicie komputera wyświetliło się zdjęcie dyrektorki KOEN. Była ubrana w „krótką, przylegającą do ciała sukienkę” – czytamy w aktach sprawy.
– Cała ta sytuacja w tym pokoju i te okoliczności wskazywały na to, że pani Kaczorowska jest mną zainteresowana – zeznał w sądzie były pracownik KOEN.
Dyrektorka KOEN w Kraśniku zaprzeczyła, aby była zainteresowana mężczyzną z punktu widzenia relacji damsko-męskich. – Pan (nazwisko) widział już wcześniej to zdjęcie, bo wcześniej już prosiłam go o naprawę komputera i nie reagował na to zdjęcie. Nie mam sobie nic do zarzucenia – zeznała Kaczorowska.
Sąd nie dał wiary byłemu pracownikowi KOEN ani w przypadku zarzutu o molestowanie seksualne ani o mobbing. Zarzutów nie potwierdzili też powołani świadkowie. Mimo to, zdaniem sądu sytuacja z naprawą komputera była „niestosowna”. Dyrektorka nie powinna bowiem wymagać, aby jej pracownik usuwał usterki w jej prywatnym komputerze w jej mieszkaniu. Ponadto zdjęcie na pulpicie mogło wywołać „dyskomfort i zażenowanie, które (pracownik - red) odebrał nieprawidłowo jako ukryta intencja seksualna dyrektora” – czytamy w uzasadnieniu wyroku.
Do niewłaściwie odebranej sytuacji związanej z rezygnacją z pracy zdaniem sądu dołożyła się dyrektorka – poprzez m.in. sugerowanie zwolnienia dyscyplinarnego czy też zmieniając mężczyźnie godziny pracy z dnia na dzień.
Zgodnie z wyrokiem KOEN na poprawić świadectwo pracy. Nie wiadomo czy ośrodek od wyroku się odwoła.