Lubartowska prokuratura z urzędu zajęła się doniesieniami o tym, że na terenie zamieszkanym przez sektę Niebo mogły być grzebane noworodki. Planuje przesłuchanie jej byłych członków.
Śledczy ustalą, czy i w jaki sposób siedziba sekty była wcześniej przeszukana i ile osób było w tej sprawie przesłuchanych.
Prokuratorzy ściągają już z archiwów akta śledztw dotyczących sekty. Było ich wiele. Bogdan K., jej guru i kilku członków mieli proces przed lubartowskim sądem, rodziny członków sekty składały doniesienia, że ich bliscy są przetrzymywani w Niebie, kilka spraw dotyczyło tego, że sekta nie posyłała dzieci do szkoły.
Prokuratura chce na początek przesłuchać Ryszarda Nowaka, przewodniczącego Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami, który wysłał w czwartek do prokuratora generalnego wniosek o sprawdzenie całej byłej posiadłości sekty "Niebo” w Majdanie Kozłowieckim.
Jeśli Nowak wskaże osoby, od których ma takie informacje, prokuratura podejmie decyzje o wszczęciu śledztwa i ich przesłuchaniu. Wówczas może też zlecić przeszukanie terenu, na którym mieszkała sekta. Teraz dom i działka jest w prywatnych rękach. Nikt tam nie mieszka. Nieruchomość odkupiła rodzina prawnicza.
Bogdan K. pojawił się w Lubartowie jeszcze w latach 80. Twierdził, że leczy przez nakładanie rąk. Miał wielu pacjentów. Potem kupił działkę w Majdanie Kozłowieckim. W latach 90. mieszkało tam kilkadziesiąt osób, które wierzyły, że są jedynymi prawdziwymi chrześcijanami, a Bogdan K. prorokiem.
Dzieci rodziły się tam bez pomocy lekarza, nie były nigdzie rejestrowane. Sekta w Urzędzie Gminy zarejestrowała nawet działalność gospodarczą: Leczenie Duchem Świętym w Imieniu Jezusa Chrystusa poprzez nakładanie rąk.