Jolanta Sadło z siostrą i mamą marzą o odbudowie domu spalonego w pożarze. Jednak na razie, na placu budowy mają tylko… piasek.
– Sołtysi zbierali pieniądze, pani Jola dostała też pewną kwotę z ubezpieczenia, pomogli też obcy ludzie, którzy o tragedii dowiedzieli się z mediów – mówi Dorota Pieczajka, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wysokiem.
Nie wszystkie plany i deklaracje, które pojawiły się po pożarze, zostały zrealizowane. Przyjaciele pani Jolanty, studenci AWF, chcieli zorganizować koncert, podczas, którego odbyłaby się zbiórka pieniędzy na rzecz poszkodowanej rodziny. – Okazało się to jednak niewykonalne, m.in. z powodów prawnych – ubolewa poszkodowana.
– Wiele firm obiecywało też pani Joli materiały budowlane. Ale na obietnicach się skończyło – zaznacza Henryk Romanek, wójt gminy Wysokie. – Dziś na placu budowy mają tylko piasek, który został przywieziony jeszcze w ubiegłym roku. Budowa została już rozpoczęta. Zalany jest fundament.
Po tragedii panie zamieszkały w kontenerze, gdzie są dwa pomieszczenia o łącznej powierzchni ok. 25 metrów kw. Pełnią one zarówno funkcję sypialni, kuchni i łazienki. Za toaletę służy toi-toi ustawiony w pobliżu. Nie mają bieżącej wody.
Kobiety marzą o tym, aby jak najszybciej zamieszkać we własnym domu. – Nie chciałabym, abyśmy spędziły w tym kontenerze kolejną zimę. To był dla nas bardzo trudny czas – żali się Jolanta Sadło. – Od czasu pożaru nasza sytuacja niewiele się zmieniła. Udało się uzbierać pewną sumę pieniędzy. Mam nadzieję, że kwota ta pozwoli postawić dom w stanie surowym zamkniętym. Chciałybyśmy też wykończyć jedno pomieszczenie, w którym jeszcze przed zimą mogłybyśmy zamieszkać.
– To przedsiębiorstwo z Biłgoraja, które wykonywało w naszej gminie kilka inwestycji. Teraz też u nas pracują – tłumaczy wójt Wysokiego. – Te pieniądze, które zgromadziła rodzina, najprawdopodobniej wystarczą. Nie ma jednak materiałów budowlanych.
Nie wszyscy zawiedli. – Państwo Poniewozik dotrzymali słowa. Obiecaną przez nich glazurę i terakotę już odebrałyśmy – Jolanto Sadło dziękuje małżeństwu, które odpowiedziało na apel o pomoc zamieszczony na łamach Dziennika Wschodniego.
Po naszym tekście z pomocą przyszli też inni Czytelnicy, na których liczymy i tym razem. – Bo bez pomocy ludzi o wielkim sercu nie uda się nam spełnić marzenia o własnym domu – apeluje studentka AWF.
Jak pomóc?
Osoby, które chciałyby pomóc, proszone są o kontakt. Należy dzwonić pod numer telefonu 504 357 751 lub pisać na adres anton@dziennikwschodni.pl