Co drugi obóz, półkolonia, czy kolonia zorganizowana w została już skontrolowana przez Kuratorium Oświaty. Efekt? Zamknięcie dwóch dzikich miejsc wypoczynku.
– W tegoroczne wakacje na Lubelszczyźnie zorganizowano 576 różnych form wypoczynku, w których bierze udział ponad 21 tys. dzieci i młodzieży – informuje Sebastian Płonka z wydziału wspierania rozwoju i edukacji lubelskiego Kuratorium Oświaty. – Przeprowadziliśmy w nich już ponad 300 kontroli. To naprawdę dużo, bo w ubiegłym roku udało nam się skontrolować jedynie co trzecie takie miejsce.
Kontrolerzy stwierdzili wiele drobnych nieprawidłowości, które dotyczyły m.in. braku zaświadczeń u wychowawców kolonijnych o niekaralności, regulaminów lub aktualnych wpisów w dzienniczkach zajęć.
– To drobne uchybienia, które były naprawiane już podczas samych kontroli lub w kilka dni po naszej wizycie, w wyznaczonym przez nas terminie – przyznaje Płonka. – W przeciwieństwie do ubiegłego roku nie było natomiast przypadków zatrudnienia na obozach i koloniach osób nie mających do tego odpowiednich kwalifikacji, czy pozostawiania dzieci bez należytej opieki.
Kuratorium zamknęło dwa obozy. Pod koniec lipca organizator wypoczynku z województwa świętokrzyskiego, który zabrał dzieci do podlubelskiego Nasutowa, musiał przenieść je w inne miejsce, bo ośrodek, w którym wypoczywały, nie przeszedł kontroli straży pożarnej.
– Jeszcze tego samego dnia dzieci zostały przewiezione do innego ośrodka i mogły bez problemu kontynuować wakacje. Podobnie jak dzieci, które miały wypoczywać w jednej z podlubelskich stadnin koni. Ponieważ jej właścicielka nie dopełniła formalności, musieliśmy obóz zamknąć. Kobieta naprawiła jednak błąd w ciągu kilku dni i dzieci mogły spokojnie i przede wszystkim bezpiecznie odpoczywać – mówi Płonka.
Żadne ze zgłoszeń telefoniczny na numer alarmowy „Wypoczynek 2015” (tel. 781 701 533) nie potwierdziło się. – Mimo to jesteśmy wdzięczni rodzicom, którzy kontaktowali się z nami zgłaszając sprawy, które ich zaniepokoiły. Wychodzimy z założenia, że lepiej sprawdzić tysiąc miejsc i nie potwierdzić obaw, niż zlekceważyć chociaż minimalne niebezpieczeństwo – podkreśla Płonka. ask