W poniedziałek w Urzędzie Wojewódzkim w Lublinie z inicjatywy wicewojewody Mariana Starownika miało miejsce spotkanie dotyczące szkód w uprawach rolnych, które powodują dzikie zwierzęta.
– Łącznie kwota odszkodowań za szkody spowodowane przez łosia, dziki, sarny i jelenie (za które płaci Skarb Państwa-red.) w 2012 r. wyniosła 107 tys. zł, w 2013 r. – prawie 300 tys. zł, w 2014 r. – 200 tys. zł, do lipca bieżącego roku mamy prawie 100 tys. zł – wyliczał Sławomir Struski, dyrektor Departamentu Rolnictwa i Środowiska Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie.
Pod względem liczby wniosków to w 2012 r. było ich 70, w 2013 r. – 127, w 2014 – 118.
– Teraz (do lipca 2015 r.-red.) mamy już 120 wniosków, czyli będzie prawdopodobnie rekord – przewidywał Struski. – Bo jesienią przy uprawach ziemniaka i kukurydzy tych spraw też będzie więcej.
A łosi w lasach w Lubelskiem wcale mało nie jest. Tak wskazują wyniki liczenia tych zwierząt w całej Polsce, na początku roku, żyje ich 28 – 29 tysięcy. – Te zagęszczenia są podobne jak w Skandynawii – porównywał dyrektor RDLP w Lublinie.
W na terenie lasów w Lubelskiem żyje średnio, bo są różne metody interpretacji wyników – 5,5 tysiąca łosi. Według przyjętych kilka lat temu stanów docelowych dla tych zwierząt jest ich za dużo. – Mamy dwudziestokrotne przekroczenie liczebności łosia w województwie lubelskim – wyliczał dyr. Kraczek.
Więcej na temat szkód w rolnictwie w kolejnym naszym Agrodzienniku, który ukaże się 23 lipca razem z Dziennikiem Wschodnim.