Dlaczego mężczyzna pochowany kilkaset lat przed Chrystusem stracił obie dłonie nie dowiemy się nigdy.
- Pracowaliśmy na odcinku od Moroczyna do Werbkowic (w powiecie hrubieszowskim). Na przestrzeni niespełna 18 km badaliśmy 18 wcześniej wytypowanych stanowisk archeologicznych - mówi Wojciech Mazurek, chełmski archeolog, który organizował i koordynował prace eksploracyjne. - Gdyby gazociąg biegł najkrótszą drogą, to musiałby przeciąć ponad 50 takich stanowisk. Dlatego inwestor, Karpacki Operator Gazowniczy w Tarnowie, zdecydował się wydłużyć trasę i ominąć archeologiczne stanowiska. - Od początku nasze prace cieszyły się zainteresowaniem okolicznych mieszkańców oraz podróżujących z Ukrainy bądź na Ukrainę przez Zosin - mówi Mazurek, który ściągnął dziesięciu archeologów z Chełma, Lublina, Zamościa i Tomaszowa Lubelskiego, i zatrudnił kilkudziesięciu miejscowych pomocników. - Obok wykopów zatrzymywały się całe wycieczki. Przyznaję, że było na co popatrzeć.
- Mężczyzna miał obcięte obie dłonie - mówi Mazurek. - Przy jego przedramieniu znaleźliśmy jedynie żelazną szpilę z główką zawiniętą w uszko. To pozwoliło nam datować pochówek na okres od 700 do 400 lat przed naszą era.
Dlaczego mężczyzna stracił dłonie pozostanie zagadką, ale ciekawe jest i to, że do tej pory w Polsce nie znaleziono podobnych pochówków z tego okresu. Znalezisko może być dowodem na to, że przed wiekami w okolice Hrubieszowa zawędrowali Scytowie.
Archeolodzy zostają jeszcze na terenie planowanej inwestycji, jest szansa, że znajdą jeszcze coś ciekawego. Ziemia hrubieszowska uchodzi w Polsce za istne zagłębie archeologiczne.