Gmina liczy na wyższe wpływy z podatków, a właściciele pól na gotówkę za wieloletnia dzierżawę. Ale plany budowy pod Lubartowem farmy wiatrowej nie wszystkim się podobają. Pod protestem przeciwko inwestycji podpisało się już blisko 300 mieszkańców.
Wind-Projekt, firma która zamierza postawić farmę, dogadała się już z właścicielami działek. Chce od nich na wiele lat wydzierżawić ziemię pod wiatraki. Z kolei Urząd Gminy w Niedźwiadzie (pow. lubartowski) liczy na znacznie większe wpływy z tytułu podatku. Jeśli farma ruszy, do gminnego budżetu rocznie będzie wpływać dodatkowo pół miliona złotych.
– Jesteśmy w trakcie budowy kanalizacji – mówi Janusz Marzęda, wójt Niedźwiady. – Pieniądze z podatku od farmy bardzo by się przydały. Ale nie za wszelką cenę – dodaje.
Inwestycja ma też swoich przeciwników. Mieszkańcy Pałecznicy i Kolonii Tarło zbierają podpisy pod protestem. Dokument trafi do władz gminy.
– Chcemy uzmysłowić wójtowi, że ludziom nie podobają się te plany – mówi Andrzej Mazurek z Kolonii Tarło, jeden z członków komitetu protestacyjnego.
Wiatraki staną na terenach gdzie ziemie są słabo urodzajne. Ale to tereny położone tylko osiem kilometrów od Lubartowa. Domy stawiają tam nie tylko miejscowi, ale i przyjezdni, których w te okolice przyciągnęła cisza i bliskość lasu. Oni też nie kryją swoich obaw.
– Rozpocząłem budowę domu i nagle dowiedziałem się, że w odległości 700 metrów będę miał wysoką na ponad 100 metrów konstrukcję – mówi Marek Kostyła.
Wiatraki mogą stanąć 500 metrów od zabudowań, ale już tylko 200 metrów od działki, na której można się budować.
– To zbyt blisko domów chociażby ze względu na hałas – mówi Mazurek. – Taka inwestycja zablokuje tereny na których mogłyby powstawać domy. Są kraje gdzie takie wiatraki można stawiać co najmniej 3 km od domów. A naszej w gminie takich miejsc nie brakuje. To na przykład działki, na których kiedyś planowano budowę lotniska.