Pomóżmy powodzianom zbudować nowe boisko i klub sportowy (wideo)

– To było jedyne miejsce, gdzie mogliśmy trenować i wspólnie spędzać czas – mówi Paweł Jarosz, 17-letni bramkarz drużyny LKS Wilki Wilków. – Klub był otwarty nie tylko dla piłkarzy. Przychodziły najmłodsze dzieciaki z pobliskiej szkoły i sporo młodzieży z sąsiednich wsi.

Drużyna Pawła zdobyła drugie miejsce w województwie. Młodzieżowa drużyna dziewcząt jest druga w kraju.

– Zaczynałam tu na początku podstawówki – mówi 15-letnia Mariola Chodoła. – W tym czasie sporo się zmieniło. Mieliśmy bardzo dobre boisko i świetnie wyposażony budynek klubu. Teraz to wszystko zniszczyła woda.

Mieszkańcy zalanej gminy przyznają, że klub w Wilkowie był dla młodzieży najważniejszym miejscem w okolicy.

– W treningach uczestniczyło ponad sto osób – mówi Marek Daczka, wiceprezes klubu. – Młodzież przyjeżdżała tu nie tylko po to, by grać w piłkę. Mieliśmy siłownię, salę do tenisa stołowego. Drzwi klubu były otwarte do późna. Po prostu integrowaliśmy całą okolicę.

Tuż przed powodzią zawodnicy zbudowali boisko do siatkówki. Klubowi działacze szykowali się do postawienia niewielkich trybun. Dziś muszą odbudować wszystko od początku.

– Murawa była gładka jak stół. Teraz może być kompletnie zniszczona, bo fala powodziowa miała tam bardzo silny nurt – mówi Zygmunt Kuś, trener Wilków. – Nie wiadomo co z budynkiem. Możliwie, że trzeba go będzie rozebrać. Musimy poczekać, aż woda opadnie.

Najważniejszy jest właśnie remont budynku.

– Tam znajdowały się szatnie, siłownia i całe zaplecze – mówi Stanisław Urbanek, prezes LKS Wilki Wilków. – Planujemy wystąpić o środki unijne na odbudowę. Nie mamy jednak pieniędzy na wkład własny. Może jakieś firmy pomogą.

– To ważne, bo dzieciaki miały w klubie jedyne oparcie – dodaje Kuś.
Z ofertą pomocy wystąpiły już zaprzyjaźnione drużyny, m.in. Wisła Puławy, Mazowsze Stężyca i kibice Pogoni Szczecin. Wsparcie dla zalanej gminy przekazuje też wiele lubelskich firm i organizacji. Sportowcom zaproponowano m.in. letnie kolonie i obozy.


– To jednak może się nie udać, bo nie każdy rodzic puści swoje dzieci – dodaje Daczka. – Wiele z nich będzie musiało pracować i pomóc w sprzątaniu własnych domów.

Dlatego tak ważna jest odbudowa obiektów sportowych, które są na miejscu. Wspólnie z klubowiczami apelujemy o pomoc. Potrzebne jest wszystko, od pieniędzy i materiałów budowlanych, po sprzęt sportowy. – W 1992 roku zaczynaliśmy od zera. Dziś jest podobnie i sami nie damy rady – dodaje Daczka.