Wewnętrzną kontrolę zarządził w LPEC prezes Waldemar Dudziak. A część pracowników firmy zbiera podpisy za jego odwołaniem. - Kontrola ma wyjaśnić szczegóły remontu gabinetu prezesa. Czyli kto o nim zadecydował i na jakich zasadach jest prowadzony (remont siedziby trwa od trzech lat a Dudziak jest prezesem od roku - red.).
Burzę rozpętał Związek Zawodowy Pracy Pracowników LPEC (reprezentuje ok. 200 pracowników z 450). W liście otwartym do prezydenta Lublina oskarżyli Dudziaka o marnowanie firmowych pieniędzy. Chodzi m.in. o 50 tys. zł, które pójdą na przebudowę gabinetu - zrobienie łazienki, pokoju odpoczynkowego z telewizją satelitarną oraz gabinetu. Pisaliśmy o tym w sobotę.
- To żaden luksus, dlaczego firma komunalna ma być toporna, brudna i szara? - denerwował się prezes Dudziak.
Związkowcy skonfliktowani z prezesem ruszyli wczoraj na ulice i zbierają podpisy za jego odwołaniem. Nie poparli ich koledzy z Solidarności. Radiu Lublin powiedzieli, że Dudziak wyciągnął firmę z zadłużenia, a zysk za ubiegły rok wyniósł 150 tys. zł. O finansach będą też dziś rozmawiali z prezesem radni miejscy.
Mazurek nie chciał komentować akcji zbierania podpisów.