Kto zabił mieszkankę Łychowa pod Kraśnikiem i jej krowę? Nie wiadomo.
Na początku stycznia, tuż po śmierci kobiety, na naszą skrzynkę alarm24@dziennikwschodni.pl dostaliśmy e-maila. Ktoś napisał, że według mieszkańców Łychowa 80-letnią Czesławę D. zamordowano. Prawdopodobnie na tle rabunkowym.
Taką wersję wydarzeń policja uznawała wówczas za mało prawdopodobną.
– Z naszych ustaleń nie wynika, że mamy do czynienia z zabójstwem, chociaż do końca nie wykluczamy i takiego wariantu – mówił nam wówczas Janusz Majewski, rzecznik kraśnickiej policji.
Według śledczych kobietę śmiertelnie zraniła krowa. Miało to się stać podczas rutynowego obrządku. – Wszystko wskazuje na to, że kobieta padła ofiarą nieszczęśliwego wypadku – mówił Majewski.
Czesława D. mieszkała samotnie. 5 stycznia przyszła do sąsiadów. Miała zakrwawioną chustkę, ale była przytomna. Rozmawiała jeszcze z załogą karetki pogotowia. Mówiła, że coś ją uderzyło gdy szła do obory.
Mieszkanki Łychowa nie udało się uratować. Zmarła w wyniku wykrwawienia. Na szyi miała piętnastocentymetrową ranę. Drugą ranę miała na lewym przedramieniu.
Sprawa była jeszcze bardziej zagadkowa, bo w oborze znaleziono martwą krowę. Ktoś dwukrotnie zranił zwierzę nożem. Śledczy zarządzili sekcję zwłok 80-latki i jej zwierzęcia.
Przełomowa w śledztwie okazała się opinia biegłych. Ustalili oni, że rana na szyi kobiety powstała od ciosu zadanego od tyłu ostrym narzędziem, prawdopodobnie nożem.
Śledczym nie udało się odnaleźć narzędzia zbrodni. Nic do śledztwa nie wniosły też ekspertyzy kryminalistyczne śladów zabezpieczonych na miejscu zbrodni. Nie było też świadków, których zeznania przyczyniłyby się do schwytania zabójcy.
– Z powodu niewykrycia sprawcy zabójstwa śledztwo zostało umorzone– mówi Małgorzata Samoń, prokurator rejonowy w Kraśniku.