Urzędniczka odpowiedzialna za plany zagospodarowania miasta może być ukarana dyscyplinarnie, a jej sprawa wcale się nie przedawniła - tak twierdzą mieszkańcy lubelskiej dzielnicy Rudnik.
Przypomnijmy. Chodzi o aferę podwójnych planów zagospodarowania Rudnika. Lubelska Pracownia Urbanistyczna przekazała miejskim architektom fałszywą wersję mapy. Urzędnicy nawet nie podejrzewali, że dostali fałszywkę. Prawidłowa wersja dopuszczała na pewnych terenach budowę domów jednorodzinnych, ta podmieniona zezwalała również na budowę bloków.
Elżbieta Mącik, ówczesna szefowa LPU, została przeniesiona do Wydziału Remontów Budynków. Ratusz twierdzi, że nie może jej zwolnić, bo chroni ją prawo: do emerytury ma tylko dwa lata. A do tego jest urzędnikiem mianowanym, więc zwolnić ją można tylko dyscyplinarnie. Miejski rzecznik dyscyplinarny odmówił wszczęcia postępowania, gdyż uznał, że sprawa jest przedawniona, jako że od ewentualnych nieprawidłowości minęło więcej niż rok.
- To że przez sześć lat urzędnicy używali fałszywej mapy, to jedna sprawa. Ale w maju tego roku pani Mącik zorientowała się, że sprawa wychodzi na jaw i w Biuletynie Informacji Publicznej sama podmieniła elektroniczną wersję mapy, zamieszczając prawidłową wersję - twierdzi Jacek Kęsicki ze społecznego komitetu mieszkańców Rudnika. - Ta kwestia nie przedawniła się, bo od maja rok jeszcze nie minął. Prawdopodobnie ktoś chce ukręcić łeb całej sprawie - dodaje.
Już w maju Elżbieta Kołodziej-Wnuk, zastępca prezydenta Lublina, przyznała publicznie, że podmiana mapy odbyła się poza wszelkimi procedurami.
- Zastanawiając się nad postępowaniem dyscyplinarnym rozpatrywaliśmy również kwestię podmiany planów w Internecie, ale okazała się niewystarczająca do wyciągania konsekwencji - mówi dziś Kołodziej-Wnuk.
Elżbieta Mącik mówi krótko, że chce aby sprawa jak najszybciej się wyjaśniła.
(drs)