Staromiejski antykwariat pozostanie w Piwnicach pod Fortuną. Gospodarz podziemi, Teatr NN, nie chce zamieniać ich w multimedialne muzeum historii Lublina. Biuro marketingu miasta forsuje projekt i stara się o unijne pieniądze na jego realizację.
- Postawimy na obraz, światło, dźwięk i zapachy - mówił na naszych łamach Michał Krawczyk, szef biura marketingu miasta. - Chcemy oddać klimat dawnego miasta. Uciekniemy od gablot z eksponatami. Czasy się zmieniają. Musimy postawić na nowoczesny sposób przekazywania treści.
O nowatorskich projektach Ratusza nic nie wie lokator Piwnic pod Fortuną. Marek Słomianowski prowadzi tam antykwariat. Jedyny w Lublinie, tak bogaty w książkowe zbiory. Chociaż unikatowy, to od lat nie może znaleźć stałego miejsca. Przeprowadzał się już trzy razy.
- Nikt z miasta ze mną nie rozmawiał - mówi Słomianowski. - Czasem zaglądają tu ludzie z urzędu, ale kiedy pytam o co chodzi natychmiast się wycofują. O pomysłach magistratu dowiaduję się z prasy. Do końca maja mam umowę i liczę, że zostanie przedłużona.
Urzędnicy zapowiadali, że szukają nowego lokum dla antykwariatu, by ten już wiosną opuścił Piwnice pod Fortuną. Na jesień zaplanowano początek remontu. Magistrat opracował własny scenariusz, nie oglądając się na gospodarza piwnic, którym jest Ośrodek Brama Grodzka Teatr NN.
- Ja się na to nie godzę - mówi Tomasz Pietrasiewicz, dyrektor Ośrodka. - W takich sprawach kluczową kwestią jest rozmowa z samym najemcą a takiej zabrakło. Antykwariat zostaje, ale przecież można wprowadzić tam kilka nowych rzeczy. To kwestia kompromisu. Ożywienie piwnic zabrało nam wiele lat. Podpisaliśmy umowę z panem Słomianowskim, z zamiarem by został tam na stałe. Nie można nagle wszystkiego przekreślać.
Przedstawiciele Bramy Grodzkiej są wzburzeni, bo miasto zdaje się nie zważać na ich argumenty.
- Antykwariat w tym miejscu ma głęboki sens - dodaje Pietrasiewicz. - Książka to element naszej kultury. Dbajmy o to, bo później będziemy biadolić nad jej upadkiem.
Miasto zakłada, że realizacja projektu pochłonie 2 mln zł. Sam remont podziemi ma kosztować 700 tys. zł. Reszta to wydatki na wyposażenie i produkcję filmu o historii Lublina. Ratusz chce wyłożyć na wszystko tylko 300 tys. zł. Reszta ma pochodzić z funduszy europejskich.