Dyrektorzy więzień w Hrubieszowie i Opolu Lubelskim zarządzali swoimi placówkami zaledwie przez... osiem dni. Od ósmego lutego dalej są dyrektorami, ale już gdzie indziej.
W poprzednim miejscu pracy Haładyja, w listopadzie ub. roku, doszło do samobójczej śmierci aresztanta. Samobójca przed śmiercią przyznał dziennikarzom, że "nie chce żyć”. Mimo to funkcjonariuszom nie udało się zapobiec jego śmierci. W tej sprawie w postępowaniu dyscyplinarnym ukarane zostały trzy osoby. Nie było wśród nich szefów placówki. Wkrótce potem okazało się, że jeden z nich, właśnie Haładyj, awansuje.
Szefem sztandarowego Zakładu Karnego został 1 lutego, ale... – Ósmego lutego mjr Krzysztof Haładyj został przeniesiony na stanowisko dyrektora ZK w Hrubieszowie – mówi kpt. Andrzej Rabczewski, oficer prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Lublinie.
Co się stało? – Poprzednie decyzje zostały zweryfikowane – mówi krótko Rabczewski.
Haładyj twierdzi, że nie ma nic przeciwko kolejnej zmianie. – Na tym polega służba – tłumaczy. – Idzie się tam, gdzie jest taka potrzeba i na taki czas, jaki jest wskazany. W swojej karierze pracowałem w kilku jednostkach, m.in. w Zamościu, gdzie też byłem tylko trzy miesiące. W Opolu Lubelskim osiem dni. Nie ma w tym nic dziwnego. A przeniesienie do Hrubieszowa mi odpowiada, bo mam bliżej do domu.
Miejsce Haładyja w Opolu zajął, jako p.o. dyrektor, ppłk Zbigniew Drożyński. Ten sam, który osiem dni wcześniej został mianowany na dyrektora zakładu w Hrubieszowie. Wcześniej był dyrektorem Aresztu Śledczego w Lublinie.
Czy w tej kadrowej karuzeli chodziło o przeniesienie Haładyja do zakładu niższej kategorii, czy też Drożyńskiego do placówki kategorii pierwszej? Zdaniem Barbary Prus z biura prasowego Centralnego Zarządu SW, prawdziwa jest ta druga wersja. – Ppłk Drożyński w związku z poprzednią decyzją złożył odwołanie do ministra. I właśnie z tym odwołaniem związane są nowe decyzje – mówi Prus.
Jakie argumenty przytoczył Drożyński w swoim odwołaniu, nie wiadomo. Można się tylko domyślać, że przesunięcie z Lublina do Hrubieszowa odczuł jako degradację. Jak było w rzeczywistości mógłby zdradzić sam zainteresowany, jednak w nowej pracy jeszcze się nie pojawił. Jest na urlopie. Nie udało nam się z nim skontaktować.