Łukasz Złotnicki został ciężko pobity, bo ruszył na pomoc katowanemu mężczyźnie. Otrzymał dwa ciosy w głowę. Policja zatrzymała już napastników. Jeden jest ochroniarzem.
– Bity chłopak padł na ziemię. Ruszyłem mu na pomóc. Wtedy zostałem uderzony gaśnicą w twarz, w okolice oka. Upadłem – opowiada pan Łukasz.
Leżąc na ziemi otrzymał kolejny cios. Również gaśnicą, w tył głowy.
– Kiedy zobaczyłem, jak człowiek, któremu chciał pomóc syn upada na ziemię, krzyknąłem: "Wzywajcie pogotowie” – opowiada z kolei Złotnicki senior. – Ten z gaśnicą natychmiast pojawił się przy nas i dwukrotnie uderzył Łukasza. Przecież mógł go zabić. Myślałem, że rzuci się też na mnie, ale uciekł. Tak, jak pozostali. Wezwałem pogotowie ratunkowe i policję.
Karetka zabrała obydwu pobitych mężczyzn do szpitala. Pierwszy szybko wyszedł na własną prośbę. Jeszcze nie wiadomo, dlaczego został zaatakowany. Czeka go przesłuchanie.
Stan Łukasza Złotnickiego jest o wiele poważniejszy. Przebywa na oddziale laryngologii szpitala przy ul. Jaczewskiego w Lublinie. Ma pękniętą podstawę czaszki, uszkodzone nerwy w oku i krwiaka, którego – w razie powiększenia – trzeba będzie usunąć operacyjnie.
Napastnicy są już pod kluczem. To dzięki temu, że policyjny patrol szybko zjawił się na miejscu pobicia. Penetracja okolicy przyniosła efekty. Mundurowi już po kilkunastu minutach od ataku zatrzymali dwóch mężczyzn.
– To 20 letni Igor B. i jego rówieśnik Tomasz K. – mówi Marcin Muzioł z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Obydwaj bili pijani. Trafili do izby zatrzymań.
We wtorek dołączył do nich 21 letni Kamil O., z zawodu ochroniarz. Policjanci planowali postawienie mu zarzutu ciężkiego uszkodzenia ciała. Dziś stanie przed prokuratorem, który zdecyduje, czy wystąpić do sądu o areszt.