Prezydent powinien przemyśleć, czy warto wydawać miejskie pieniądze na treści uderzające w dobre obyczaje. Z takim apelem wystąpili na ostatniej sesji radni Prawa i Sprawiedliwości. Bez skutku.
W rezultacie rada miasta przyjęła stanowisko w sprawie dobrych obyczajów, odbyła się też debata o kulturze. Z kolei w ostatnim numerze ZOOM-a list do radnych wystosował Jarosław Koziara. Pisał w nim o wystawie, na której zobaczył m.in. "marchewkowego fiuta, podwójną waginę (…) bzykające się owady i cztery czarne dupy, pompujące czerwone balony”. Obrońcy tradycyjnych wartości postanowili więc raz jeszcze wystąpić do rady miasta o przyjęcie stanowiska w sprawie finansowania kultury z miejskiej kasy.
– Nasilają się zjawiska, które nie mają nic wspólnego z kulturą – stwierdził Tomasz Pitucha (PiS), jeden z inicjatorów projektu. –Nie chcemy, by reklamowany był penis. Chcemy kultury, a nie bełkotu.
– Próbujecie ośmieszyć radę miasta – kontrował Michał Krawczyk (PO) – Obce są wam środki wyrazu artystycznego. O tym uczy się w gimnazjum.
Głos zabrał również Janusz Opryński, dyrektor Centrum Kultury. – Zakończmy spory, jeżeli w ostatniej debacie was obraziłem to przepraszam – oświadczył Opryński.
– Na tej debacie zabrakło przedstawicieli klubu PiS, a byli zaproszeni – dodał Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. – Teraz łatwo wypowiadać ostre sądy, trudniej było dyskutować.
Próba przeforsowania kolejnej uchwały w sprawie finansowania kultury spełzła na niczym. Radni odrzucili projekt już na etapie głosowania nad porządkiem obrad.