Fatalny wynik Bronisława Komorowskiego w pierwszej turze wyborów prezydenckich wstrząsnął szeregami popierającej go Platformy Obywatelskiej. Dominującym uczuciem jest strach przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.
Pierwsze wyniki sondażowe mówiły o 2,6 proc. przewagi dla Andrzeja Dudy z PiS. Wczoraj, w miarę napływania protokołów wyborczych, dystans między głównymi kandydatami powiększał się coraz bardziej, ale Komorowski „nadrobił” straty. Nie wystarczyło to jednak, by pokonać Andrzeja Dudę.
Nadspodziewanie dobry wynik Dudy to dla działaczy proprezydenckiej Platformy Obywatelskiej duży ból głowy. I to nie tylko przed drugą turą, ale też w kontekście jesiennych wyborów parlamentarnych.
Aktualne stało się pytanie, czy PO zdoła utrzymać się u władzy? Tym bardziej, że Adam Jarubas z koalicyjnego PSL przepadł z kretesem, uzyskując poparcie w granicach 1,5 proc.
Tymczasem wiele wskazuje na to, że na scenie może pojawić się trzecia siła polityczna w postaci ruchu, jaki zamierza stworzyć Paweł Kukiz, którego w pierwszej turze poparło ponad 20 proc. wyborców.
– Już teraz widać, że jesienią szykuje się zacięta rywalizacja – ocenia poseł Mariusz Grad, wiceprzewodniczący Zarządu Regionu PO. – Pojawia się jednak pytanie, czy wynik indywidualny Kukiza przełoży się na sukces w wyborach parlamentarnych. Z kolei w kwestii ewentualnej koalicji należy się wstrzymać do czasu zakończenia jesiennych wyborów – zastrzega Grad.
W partyjnych kuluarach panuje jednak dużo mniejszy optymizm. Mówi się, że w okręgu lubelskim ciężko będzie powtórzyć wynik sprzed czterech lat, kiedy Platforma wprowadziła do Sejmu czworo posłów.
– Po ostatniej kampanii i wynikach pierwszej tury wiele osób wróży nam tylko dwa mandaty – i to w optymistycznym wariancie. Wynik będzie mierny i mogą być nawet problemy z utworzeniem koalicji.
Niewykluczone, że szykuje się nowe rozdanie – mówi nam anonimowo jeden z lokalnych działaczy PO.
Te obawy podzielają również politolodzy. – Platforma przypomina rozbitka, który na złość innym wierci dziurę w tonącej łodzi i zachowuje się tak, jakby nie wiedział, że czekają go kolejne wybory. Jeśli pół miliona ludzi zgłasza obywatelski projekt ustawy, a rząd PO-PSL nic z tym nie robi, to coś jest nie tak – komentuje prof. Grzegorz Janusz, dziekan Wydziału Politologii UMCS. – Co do koalicji, to PO będzie trudno ją utworzyć, ale takie same problemy może mieć PiS, bo nie wiadomo, kto jeszcze znajdzie się w parlamencie. Może się okazać, że jedynym rozwiązaniem będzie wielka koalicja, czyli tzw. PO-PiS – dodaje.
Krzysztof Michałkiewicz, pełnomocnik okręgowy PiS w okręgu lubelskim:
Jeszcze jest za wcześnie, żeby myśleć o wyborach parlamentarnych, bo jesteśmy skoncentrowani na drugiej turze wyborów prezydenckich. Ale po niedzielnych wynikach można odczytać, że społeczeństwo chce zmiany, jeśli chodzi o aktualną ekipę rządzącą. Istotą demokracji jest to, że władza się zmienia. Tymczasem to Platforma Obywatelska wymyśliła nową definicję demokracji, polegająca na tym, że bez względu na to, kto wygrywa wybory, rządzić musi PO z PSL. Nigdy nie ukrywaliśmy, że jesteśmy w polityce po to, żeby wprowadzać w życie nasz program i naszą wizję rozwoju Polski. Dlatego zrobimy wszystko, żeby od jesieni rządzić samodzielnie.
Krzysztof Hetman, szef sztabu wyborczego Adama Jarubasa, prezes Zarządu Wojewódzkiego PSL w Lublinie:
Przyświecał nam cel, żeby pokazać nową twarz PSL, bo wybory prezydenckie nigdy nie były naszą dyscypliną. Zaoraliśmy pole, teraz zamierzamy zasiać ziarno, a plony zbierzemy jesienią. Jest jeszcze za wcześnie, żeby składać deklaracje, ale chcielibyśmy utrzymać tę liczbę mandatów, jaką mamy i zawalczyć o więcej. Jeśli chodzi o naszego koalicjanta, to nie utożsamiałbym wyniku Bronisława Komorowskiego z poparciem dla PO. Nikt nie spodziewał się też takiego rezultatu Pawła Kukiza, ale to raczej nie był efekt głosowania za kimś, tylko przeciwko komuś. Czy ma szansę osiągnąć sukces w wyborach parlamentarnych? Bardzo żałuję, że nie będzie jednomandatowych okręgów wyborczych, bo wtedy z jego siły nie zostałoby nic, a wybory doprowadziłyby do umocnienia dwóch głównych partii.
Jacek Czerniak, przewodniczący Rady Wojewódzkiej SLD w Lublinie:
Nie ulega wątpliwości, że spodziewaliśmy się więcej po wyniku rekomendowanej przez SLD Magdaleny Ogórek. Liczyliśmy nawet na rezultat dwucyfrowy. Założenie było takie, że młoda osoba spoza partyjnych struktur rozszerzy nasz elektorat. Ale kandydatka za bardzo eksponowała, że jest niezależna, nie podkreślała, że jej pomysł na Polskę jest pomysłem Sojuszu. Ten brak konsekwencji zniechęcił naszych stałych wyborców do poparcia pani Ogórek. Każde wybory mają jednak inną specyfikę. Liczę, że po tym trudnym egzaminie zjednoczymy siły lewicy pod auspicjami SLD i wyciągniemy wnioski. Ta porażka może być początkiem naszego sukcesu.