Rząd jak ognia boi się powiedzieć, czy w Polsce stanie elektrownia jądrowa.
Pożeramy prąd
A czasu na decyzję coraz mniej. Drożeje ropa i gaz. Ceny energii szybują w górę. Teoretycznie ratują nas duże zasoby węgla. Jest jednak problem - UE rozdaje każdemu krajowi darmowe limity emisji CO2, są one jednak zaniżane. I tak na lata 2008-2012 dostaniemy limit o 30 proc. niższy od potrzeb. Owszem, elektrownie mogą dokupić limity za ciężkie pieniądze, ale odbiją to sobie w rachunkach, jakie przyjdzie nam zapłacić za prąd. Wreszcie, Unia w imię walki z globalnym ociepleniem rozważa rezygnację z darmowych limitów.
Prąd zdrożeje jeszcze z innego powodu. Polska gospodarka rozwija się i pochłania coraz więcej energii. Prądu może zacząć brakować i trzeba będzie kupować go za granicą. A na dodatek w najbliższych latach trzeba będzie zamknąć stare elektrownie - niewydolne lub niespełniające norm ekologicznych.
Czy Polska skazana jest na elektrownię jądrową?
Nie mamy wyjścia
Według Wrochny, nie mamy alternatywy. - Czasu jest mało, musimy inwestować we wszelkie dostępne źródła energii: nowocześniejsze elektrownie węglowe, energię odnawialną oraz elektrownie jądrowe.
Bez atomowej histerii
Według Wiśniewskiego, lekcję do odrobienia mają marszałkowie województw, prezydenci i wójtowie. - Już teraz gminy robią plany energetyczne, zastanawiają się np. jak zmniejszyć straty w przesyle energii.
Superelektrownia
Co z bezpieczeństwem? Część organizacji ekologicznych przekonuje, że elektrownie jądrowe to cykające bomby: produkują toksyczne odpady, z którymi nie wiadomo co zrobić, są wyśmienitym celem ataku dla terrorystów, a w dodatku produkują bardzo drogą energię. - To nieprawda. Rzeczywiście budowa elektrowni jest kosztowna, ale później energia, jaką dostarcza, jest niemal darmowa.
Elektrownia jądrowa produkuje rocznie ciężarówkę lub dwie odpadów, które można dobrze zabezpieczyć. Skutkiem wytwarzania energii z węgla są gigantyczne hałdy, emitujące w sumie więcej promieniowania niż elektrownia jądrowa. Spraw bezpieczeństwa lekceważyć nie można. Każda działalność techniczna może stanowić zagrożenie, gdyż zawsze można skonstruować dobrze lub źle działające urządzenie - podkreśla szef Instytutu Problemów Jądrowych.
W 1963 r. oberwała się skała przy zaporze w Vaiont (Włochy), zginęło 2600 osób, a w 1975 r. po przerwaniu tamy na rzece Banqiao w Chinach śmierć poniosło 230 000 ludzi. - A po awarii w Czarnobylu elektrownie jądrowe są chyba najlepiej zabezpieczanymi obiektami przemysłowymi, ze zwielokrotnionymi automatycznymi systemami awaryjnymi, które działają nawet przy braku zasilania, z budynkami zdolnymi wytrzymać uderzenie samolotu - podkreśla dyrektor Wrochna.
Zresztą, Polska już jest otoczona przez elektrownie jądrowe. Najbliżej nas stoją na dwie na Ukrainie, po jednej na Litwie, w Szwecji i Niemczech, po dwie w Czechach i Słowacji, jedna na Węgrzech. Nowe chce budować Białoruś i Rosja (w obwodzie kaliningradzkim). Grzegorz Wrochna zauważa, że jeśli nie będziemy mieli własnej elektrowni, to skorzystają sąsiedzi i sprzedadzą nam prąd, a my nie będziemy mogli sprawdzić czy reaktory są rzeczywiście bezpieczne.