Najfajniej podobno jest w samym środku. Dookoła pioruny i grzmoty. Wszędzie ciemno. Nie wiadomo, co za chwilę się stanie.
- Co mnie w tym kręci? To trudne pytanie. Chyba wszystko. Burze to coś innego. Coś mrożącego krew w żyłach, a jednocześnie niezwykle ciekawego - mówi Łukasz Koczkodaj ze Świdnika, założyciel Grupy Meteo. Tak nazywają siebie pasjonaci meteorologii i wszystkiego, co z nią związane. A zwłaszcza burz, piorunów, grzmotów, tornad i trąb powietrznych.
Łowcy się rozkręcają
Najpierw powstali Polscy Łowcy Burz, pierwsza polska grupa zajmująca się anomaliami pogodowymi. - Potem wyniknęły małe spory i się rozstaliśmy - wspomina Koczkodaj. - Razem z grupą kilku przyjaciół zrobiliśmy własną ekipę:
Grupę Meteo - Łowców Burz. Dziś grupa liczy sobie już ok. 40 osób z całej Polski.
- Głównie uczniów i studentów, dla których meteorologia to wielka przygoda i pasja - dodaje Koczkodaj. - Cały czas się rozkręcamy. Właśnie załatwiamy wszelkie formalności potrzebne do tego, żebyśmy mogli oficjalnie zarejestrować się jako stowarzyszenie. To nam pomoże w dalszej działalności.
System wczesnego ostrzegania
- Chcemy uruchomić wielki portal pogodowy, na którym będziemy umieszczali wszelkiego rodzaju informacje na temat anomalii, zapowiadanych zjawisk, spodziewanych klęsk, ale też tego, co już się wydarzyło - wylicza Koczkodaj.
Do tego wszystkiego potrzeba dokładnych badań, pomiarów i dokumentacji. Stąd chęć współpracy z Instytutem Meteorologii i Gospodarki Wodnej, a także z naukowcami akademickimi, również z lubelskiego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
Wyznaczyć burzę co do metra
Po co? Żeby zrobić świetny film, genialne zdjęcia. - Ale przede wszystkim, żeby wykonać dobre pomiary - wyjaśnia Koczkodaj. - Dzięki nim będziemy więcej wiedzieli o zjawiskach atmosferycznych. Choćby o burzach czy trąbach powietrznych: gdzie i jak powstają, kiedy się ich spodziewać.
Naprawdę fajna burza
Na razie, z powodu ograniczonych możliwości sprzętowych, pasjonaci meteorologii ograniczają się do filmowania i fotografowania burz i innych anomalii. W poniedziałek kilku łowców dokumentowało burzę, która przeszła przez Lubelszczyznę i wyrządziła tak duże szkody (60 tys. mieszkańców bez prądu, 30 zerwanych dachów, setki przewróconych drzew).
- Z kolei ja robiłem zdjęcia ciekawej burzy, która w zeszłym tygodniu była w Kazimierzówce. Była naprawdę fajna - mówi Koczkodaj. - I już nie mogę się doczekać następnej.