Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

19 czerwca 2008 r.
15:59
Edytuj ten wpis

Nie rozsypać się

To był ich pierwszy i jedyny zakład. Przepracowali w nim całe dorosłe życie.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
Nie wierzyli, że Cukrownia "Lublin” po 112 latach świetności może zostać zlikwidowana. Walczyli o nią do samego końca. Potem walczyli już tylko o godne odejście. Za to, że sami rozstaną się z zakładem, dostaną po kilkadziesiąt tys. zł. - Oddalibyśmy te pieniądze za pracę w cukrowni. Za tysiąc złotych miesięcznej pensji.

Katarzyna Szymańska

33 lata, od 13 lat pracuje w Cukrowni "Lublin” jako kucharka. Mąż Mirosław jest portierem w cukrowni. Mają dwoje dzieci: 9-letnią Agatę i 3-letniego Michała.

Pracę stracimy razem z mężem. W ogóle o tym nie rozmawiamy, taki to drażliwy temat. O pieniądzach, które dostaniemy, też nie mówimy. Podobno wyjdzie tego ok. 50 tys. zł na osobę, jak dobrze pójdzie. Nie ruszymy z tego ani grosza, to pewne. Przepuścić łatwo, a zarobić trudno. Wakacji za granicą nigdy nie było i nie będzie.

Ja jestem przyzwyczajona do skromnego życia. Perfumy, ubrania? W życiu! Bardziej myślę o dzieciach i żeby było co jeść. Mieszkamy z rodzicami w małym domku pod Lublinem. Drobny remont by się przydał, ale boję się, że jak tu wydam, to potem na życie nie będzie. Boję się bezrobocia, biedy... Boję się okropnie.

A z drugiej strony w takim jestem dziwnym stanie... Nie dociera do mnie, że to koniec. Że już nie zobaczę swojej kuchni, stołówki. Wstyd się przyznać, ale ja nigdy przez te 13 lat nie widziałam, jak się cukier produkuje. Wczoraj na przystanku jakaś kobieta wyjęła z siatki kilogram naszego cukru i mówi do drugiej: "Pani zobaczy, jaki to cukier porządny. Gruby, czuć, że nie mąka”. Łzy mi się w oczach zakręciły. Taka byłam dumna i taki mnie zarazem smutek ogarnął. Pomyślałam, że koniecznie muszę pójść na halę. Żeby coś zostało w pamięci.

Witold Bałamut

45 lat, 28 lat przepracował w cukrowni jako palacz. Żona prowadzi osiedlowy zakład szewski. Troje dzieci: 22-letnia Sylwia, studentka filologii polskiej, 21-letnia Dorota (studiuje chemię) i 13-letni Piotr; wkrótce gimnazjalista.

13 grudnia 1982 roku. Mój pierwszy dzień w pracy. W kadrach dostałem angaż: 4,40 zł za godzinę. Ależ to były dla mnie pieniądze! Ależ ja się cieszyłem z tej roboty! Życie mi się wtedy zaczęło układać. Pamiętam, jak stanęliśmy z żoną za meblami na Krochmalnej, naprzeciwko naszego zakładu. Byliśmy 80 na liście kolejkowej. W nocy drzemaliśmy na portierni w cukrowni. Jak po kilku tygodniach przyszedł towar, to okazało się, że wszystko zeszło w kilka minut i już dla nas nie starczyło. Tylko na jeden regał chętnych nie było: piękny i drogi jak na tamte czasy, taki stylowy.

Przepuścili nas w kolejce i kupiliśmy go. Do dzisiaj stoi w pokoju syna. Dlaczego o
tym mówię? Bo to dla mnie wspomnienie bezpiecznych czasów.

Dziś wyliczyłem: mam maksimum 15 miesięcy, żeby znaleźć pracę. Na tyle starczy mi pieniędzy z odprawy. Tak z ołówkiem w ręku. Co jeszcze mogę powiedzieć? Od miesięcy nie śpię dobrze, cały posiwiałem i schudłem 12 kg. Cały się w sobie zmieniłem. Jestem dziś innym człowiekiem. Marzeń już nie mam, poza jednym: zdobyć pracę. I żeby córki chciały zostać w Lublinie. A tak naprawdę cały czas myślę o cukrowni: że widziałem, jak rozkwita, że ją po prostu kocham. Nie wiem, jak będę teraz żył.

Dariusz Wójcik

42 lata, 22 lata w cukrowni na stanowisku automatyka, palacza, ma
6-letniego syna, żona pracuje dorywczo.

Mieszkamy na Tatarach, w mieszkaniu komunalnym. Jak je wykupimy na własność, to miesięcznie zaoszczędzimy 100 zł. To bardzo dużo w naszym domowym budżecie. Tak to już wszystko wyliczam, bo lada chwila życie nam się całkiem odmieni. W tym sensie, że już nie będzie tego bezpieczeństwa, pewności następnego dnia. Żona, na szczęście, jest rozsądna, tak samo jak ja, żadnych szaleństw. Boimy się kredytów i długów. Życie nauczyło na pokory i dyscypliny: mamy dzieciaka z porażeniem mózgowym, od 4 lat jest rehabilitowany. Walczyliśmy o każdy jego krok, każdy prawidłowy odruch. On jest najważniejszy.

Dlatego ja muszę mieć pracę. Uczciwą, nie na czarno. W cukrowni zarabialiśmy od tysiąca, w porywach do dwóch tysięcy. Średnio tak półtora tysiąca na rękę. W innych zakładach ludzie strajkują, jak tyle zarabiają. U nas nigdy. U nas się szanowało pracę. Szanowaliśmy się nawzajem, jak w dobrej rodzinie. Bardzo mi tego szkoda.

Teresa Młynarczyk

47 lat, od 30 lat w cukrowni, najpierw jako pakowaczka w "Pszczółce”, ostatnio jako sprzątaczka, troje dzieci.

Opowiem takie piękne wspomnienie: 8 marca 1979 rok. Dzień kobiet. Dyrektor Świetlicki uroczyście wręczył mi książeczkę mieszkaniową, jako wychowance domu dziecka. Więc jak ja mam nie płakać, no jak?! Nie przeżyłabym ani jednego dnia, gdyby nie ta praca, nie ci ludzie. Ile razy mi pomogli, i dobrym słowem, i pieniędzmi.

Dzieci wychowałam sama, bez męża. Są dorosłe, ale syn przeszedł operację nowotworu. Opiekuję się nim, leki kupuję.

W intencji naszego zakładu już raz dałam na mszę. Teraz mam takie marzenie, żeby z tych pieniędzy, które nam dadzą, pomóc innym, co są w jeszcze gorszej sytuacji ode mnie. Tak mi tych wszystkich ludzi szkoda... Mnie wystarczy, żeby było na jedzenie i leczenie dla syna. Będę się modlić, żeby ludziom się ułożyło. Żeby się odnaleźli poza cukrownią. Nie rozsypali, jak ten nasz cukier. Jak o tym pomyślę, to znowu płaczę... I tak na okrągło.

Tadeusz Siczek

57 lat, od 36 lat pracuje w cukrowni jako mechanik samochodowy, synowie są już dorośli, żona na wcześniejszej emeryturze.

Moja sytuacja nie jest najgorsza, bo mogę pójść na zasiłek przedemerytalny. Na czynsz wystarczy. W tym wieku to już trudno zaczynać od początku. Kto mnie gdzie przyjmie? Dostanie człowiek te pieniądze na otarcie łez, to wpłaci na konto i będzie dziury łatał, jak mu do pierwszego nie starczy. Nic nie kupię, to na pewno. Nie chcę być potem na utrzymaniu synów. Powiem szczerze: ja jestem wrażliwy na innych ludzi i bardziej niż o siebie martwię się na przykład o koleżankę Tereskę, jak ona sobie poradzi. O Kasię i Mirka też, młodzi są i oboje tracą pracę. Takich małżeństw jest zresztą u nas więcej, nad nimi trzeba się litować.

Ludzie myślą, że jak dostaniemy odprawy, to będziemy urządzeni na całe życie. Bzdura. My grosz szanujemy, bo nikomu z nas się nigdy nie przelewało.

Rozmawiam z ludźmi i oni mówią tak: wszystko byśmy oddali, żeby było jak dawniej. Żeby mieć pewność, że co miesiąc człowiek dostanie do ręki te tysiąc złotych.

Andrzej Słowiński

47 lat, 27 lat pracy w cukrowni, automatyk, żona zajmuje się handlem (ze zmiennym szczęściem), syn ma 18 lat, córka ma 20 lat, studiuje pedagogikę we Wrocławiu (na samych piątkach)

Zaczynałem w stanie wojennym z opaską "Solidarności” na bramie. Miałem wtedy 20 lat. Skończyłem tak samo. Po 27 latach historia zatoczyła koło. A ja mam poczucie wielkiej, osobistej porażki. Od roku nie miałem ani jednej spokojnej nocy.

Bóle głowy, drętwienie rąk. Poszedłem do neurologa: "Niech pan odpocznie, przestanie się martwić” - powiedział. Ale jak tu się nie martwić, kiedy całe życie się zmienia? Nie wiem, czy to już depresja, czy jeszcze nie, jak człowiekowi jest cały czas ciężko i nie ma ochoty z nikim rozmawiać. Żona mnie wspiera, ale to takie pocieszanie ze spuszczoną głową, ze świeczkami w oczach. Ona wie, jak ważna była dla mnie ta praca.

Ostatnie miesiące były najtrudniejsze. Wszyscy obiecywali, że pomogą uratować naszą cukrownię. Wierzyliśmy w to. I nagle decyzja: jednak do zamknięcia, do demontażu. Wyrok, po prostu. Nie mogę patrzeć, jak rozbierają i wywożą nasze maszyny, płakać mi się chce. Powinienem pójść na urlop, żeby tak tego nie przeżywać. Ale wiem, że nie odpocznę, myślami będę w cukrowni.

Nasz cukier znają w całej Polsce, nikt nigdy takiej bieli nie wydobył, jak my. Ja jestem z tego bardzo dumny. I zawsze będę, tego nikt mi nie odbierze.

Pozostałe informacje

Motor Lublin przegrywa w Gdyni po dogrywce i żegna się z STS Pucharem Polski już po pierwszej rundzie
galeria

Motor Lublin przegrywa w Gdyni po dogrywce i żegna się z STS Pucharem Polski już po pierwszej rundzie

Od dłuższego czasu mecze pomiędzy Arką Gdynia, a Motorem Lublin budzą ogromne emocje i tak też było w „Pucharze Tysiąca Drużyn”. Do wyłonienia zwycięzcy w czwartkowym starciu potrzebna była dogrywka, w której gola na wagę awansu zdobył zespół znad morza

Ścianka i defibrylatory to niektóre ze zwycięskich projektów puławskiego BO 2026
Puławy

Wyniki budżetu obywatelskiego w Puławach. Te projekty wygrały

Niecałe trzy tysiące puławian oddało ważne głosy na projekty budżetu obywatelskiego 2026. Finansowanie otrzyma 8 z 38 finałowych propozycji. Najwięcej pieniędzy pochłonie nowa ścianka wspinaczkowa na puławskich błoniach.

Avia Świdnik sensacyjnie pokonała u siebie pierwszoligowy Ruch Chorzów
galeria

Sensacja w Świdniku. Avia zasłużenie pokonała Ruch Chorzów w STS Pucharze Polski! [ZDJĘCIA]

Takie historie kochają kibice piłki nożnej. W czwartkowe popołudnie Avia Świdnik postarała się o nie lada niespodziankę i w pierwszej rundzie „Pucharu Tysiąca Drużyn” niespodziewanie pokonała u siebie grający w Betclic I Lidze Ruch Chorzów

Od lewej: ul. Sadowa, ul. 4 Pułku Piechoty oraz ul. Powstańców Listopadowych w Puławach
zdjęcia
galeria

Puławy remontują ulice. Pomagają państwowe dotacje

W tym roku rozpoczęte zostały długo oczekiwane remonty kilku puławskich dróg. Na odcinku za stacją transformatorową do wału wiślanego, rozpoczęto przebudowę ul. 4 Pułku Piechoty. Z kolei na os. Niwa trwa remont ul. Sadowej. W lecie do użytku oddano przedłużenie ul. Powstańców Listopadowych.

Fragment meczu w Piotrkowie Trybunalskim

PGE MKS El-Volt Lublin sensacyjnie przegrał w Piotrkowie Trybunalskim

Ten wynik to potężne zaskoczenie, bo przecież PGE MKS El-Volt Lublin ma w tym sezonie mocarstwowe plany.

Trwa VI Polski Kongres Górniczy.

Drugi dzień kongresu górniczego. Jakie wyzwania czekają sektor wydobywczy?

Od środy w Lublinie i częściowo na terenie kopalni Bogdanka odbywa się VI Polski Kongres Górniczy. Czwartek był dniem poświęconym obradom w sesjach tematycznych. W obliczu transformacji energetycznej nie sposób uciec od kwestii wyzwań, jakie czekają górnictwo w najbliższych latach i dekadach.

Oni w Polsce już nie pomieszkają. Zostali wydaleni i dostali zakaz wjazdu

Oni w Polsce już nie pomieszkają. Zostali wydaleni i dostali zakaz wjazdu

Dwójka mężczyzn decyzją policji i straży granicznej została wydalona z Polski. Obcokrajowcy nie mają także możliwości wjazdu do krajów strefy Schengen.

Lubelszczyzna na weekend: co zobaczyć, jadąc samochodem z Ukrainy? Przewodnik 2025

Lubelszczyzna na weekend: co zobaczyć, jadąc samochodem z Ukrainy? Przewodnik 2025

Bliskość granicy, malownicze krajobrazy i bogactwo historii sprawiają, że Lubelszczyzna jest idealnym kierunkiem na weekendową podróż samochodem dla gości z Ukrainy. To region, który zachwyca na każdym kroku – od renesansowych perełek architektury, przez tętniące życiem miasta, po spokojne oazy natury. Zapomnij o pośpiechu i odkryj z nami najciekawsze zakątki województwa lubelskiego.

Kiedy autostradą do Białej Podlaskiej? Nowe aneksy przesunęły terminy
drogi

Kiedy autostradą do Białej Podlaskiej? Nowe aneksy przesunęły terminy

Z Siedlec do Warszawy od kilku miesięcy można już dojechać autostradą A2. Kiedy z takiej możliwości skorzystają kierowcy z Białej Podlaskiej? Zarządca drogi próbuje mobilizować wykonawców, ale nowe aneksy dają wykonawcom więcej czasu.

Nawierzchnia ulicy Chemicznej pozostawia wiele do życzenia.
Lublin

Chemiczna do remontu? Chcą tego przedsiębiorcy

Każdy kierowca, który zmierzył się z przejechaniem ulicy Chemicznej wie, że jest to ciężkie przeżycie, szczególnie dla zawieszenia samochodu. Od lat jest to jedna z najbardziej zaniedbanych i wysłużonych nawierzchni w Lublinie. Pojawiła się szansa na zmiany.

Zespół Svahy w niedzielę wystąpi podczas myśliwskiej imprezy na zamku

Dni renesansu i baroku. Myśliwska niedziela w Janowcu

W najbliższą niedzielę, 28 września, na zamku w Janowcu świętować będą myśliwi i leśnicy. W programie "Fety u hetmana" m.in. wernisaż, pokazy łucznictwa konnego i koncerty.

Pierwsza wizyta u psychologa – jak się przygotować i czego się spodziewać?

Pierwsza wizyta u psychologa – jak się przygotować i czego się spodziewać?

Niektórzy potrafią tygodniami porównywać modele telefonów, a jednocześnie odkładają decyzję o umówieniu się do psychologa, choć może to przynieść im znacznie większą ulgę. Według badań aż 1 na 4 osoby w Polsce doświadczy w ciągu życia problemów wymagających wsparcia psychologicznego. Mimo to wiele osób wciąż obawia się pierwszej wizyty u specjalisty – głównie dlatego, że nie wie, czego się spodziewać. Pierwsza wizyta stanowi często początek prawdziwej ulgi, choć najtrudniejszy pozostaje pierwszy krok.

Cztery dworce z lubelskiego w nowym programie PKP
kolej

Cztery dworce z lubelskiego w nowym programie PKP

Kolejowa spółka ogłosiła nowy program „Dworce przyjazne pasażerom”. Na liście wśród 181 obiektów znalazły się również te z województwa lubelskiego.

Puławskie Azoty nadal walczą o rentowność. Pierwsze półrocze 2025 zakończyło się wielomilionową stratą. Przed publikacją raportu ze stanowiska zrezygnował prezes spółki, Hubert Kamola (na zdj.)
Puławy

Puławskie Azoty wciąż z wysoką stratą. Spółka traci prezesa

Grupa kapitałowa Zakładów Azotowych w Puławach nadal więcej traci, niż zarabia. W pierwszym półroczu spółka traciła ok. 35 mln zł miesięcznie. Strata netto za ten okres wyniosła 209 mln zł, a jej łączne zobowiązania przekraczają już 4 miliardy. Prezes Hubert Kamola zrezygnował ze stanowiska.

Narkotyki w lodówce. 45-latek z Chełma w rękach policji
Chełm

Narkotyki w lodówce. 45-latek z Chełma w rękach policji

Ponad 140 porcji amfetaminy i marihuana zabezpieczone przez chełmskich kryminalnych – to efekt przeszukania jednego z mieszkań w centrum miasta. Mężczyzna, który tłumaczył posiadanie narkotyków „własnymi potrzebami”, usłyszał już zarzuty.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium