Czy dla mężczyzny może istnieć piękniejszy widok od skąpo ubranych kobiet walczących o piłkę? Aby nacieszyć oczy takim obrazkiem, wystarczy przyjść na mecz piłki ręcznej plażowej.
Krótka historia
Dyscyplina ma w Polsce dość krótką historię. – Pierwszy turniej odbył się w 2001 r. w Świnoujściu. Kilkunastu studentów zaprezentowało wówczas nową dyscyplinę sportową. Początkowo spotkali się ze zdziwieniem, ale później ta odmiana szczypiorniaka zaczęła zdobywać coraz większą popularność – tłumaczy Damian Demczuk, przewodniczący komisji do spraw piłki ręcznej plażowej w Związku Piłki Ręcznej w Polsce. Kolejno zaczęły dołączać następne miasta, takie jak Inowrocław, Lubin czy Głogów. – Nasza popularność rośnie, bo żeby pobawić się w plażówkę, wystarczy trochę piasku i piłka – tłumaczy Demczuk.
Seria strzałów
Jednak zanim zaczniemy grać w szczypiorniaka na plaży, należy zapoznać się z zasadami, które nieco różnią się od tych znanych z odmiany halowej.
– Drużyna składa się z trzech zawodników plus bramkarz, który jest "lotny”. Mecz trwa 20 minut i jest podzielony na dwie połowy. Tu jednak trzeba zaznaczyć, że wynik w każdej z nich jest liczony oddzielnie. Zespół, który wygra pierwszą część, zdobywa jeden punkt. Jeżeli jednak obie ekipy wygrają po jednej połówce, to o zwycięstwie decyduje seria shoot out. Są to rzuty karne, podobne nieco do szybkiego ataku w halówce. Bramkarz wyprowadza piłkę, podaje do zawodnika, który przed oddaniem rzutu może zrobić trzy kroki z piłką – tłumaczy Demczuk.
400 ton piasku
Spotkanie rozgrywa się na boisku o wymiarach 27 m x 13 m, a piasek musi mieć głębokość co najmniej 40 cm. – Aby usypać takie boisko, należy nawieźć około 400 ton piasku. W Nałęczowie było go trochę mniej, bo miał on głębokość jedynie 30 cm – dodaje Demczuk.
Bramki mogą być zdobywane jedynie zza linii pola bramkowego, które jest w kształcie prostokąta o wymiarach 6 m x 13 m. Gole mogą mieć wartość jednego lub dwóch punktów. – 2 punkty zdobywa się jeżeli pokona się golkipera rywali w sposób bardzo efektowny, tzn. po wrzutce lub obrocie o 360 stopni. Za dwa punkty liczony jest również celny rzut przez całe boisko bramkarza.
Na igrzyska?
System karania zawodników również znacznie różni się od "halówki”. – Główną ideą tego sportu jest gra fair play. Czasami jednak zdarzają się nieczyste zagrania. Są trzy stopnie karania szczypiornistów. Zaczynamy od upomnienia ustnego. Za następny faul zawodnik zostaje wykluczony z gry do czasu wejścia w posiadanie piłki przez jego drużynę. Jeżeli to nie skutkuje, to wyrzucam niesfornego piłkarza z boiska. Na boisku nie ma miejsca na agresywną grę – zaznacza Brehmer, która niedawno wróciła z World Games na Tajwanie, gdzie prowadziła mecz finałowy pomiędzy Brazylią a Węgrami. – Niestety, ale jeszcze nie zyskaliśmy statusu dyscypliny olimpijskiej, dlatego musimy startować na World Games, czyli igrzyskach sportów nieolimpijskich.
Na szczęście, prowadzone są rozmowy z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim na temat wprowadzenia piłki ręcznej plażowej do programu Igrzysk Olimpisjkich w 2016 roku. Finał na Tajwanie był niesamowity, bo Brazylia to ojczyzna tej dyscypliny. – Poziom, jaki prezentowali "canarinhos” był niesamowity – wyjaśnia Brehmer.
Frekwencja zapewniona
Co ciekawe, w plażową odmianę szczypiorniaka można grać również w hali. – Najlepsze zespoły w Europie trenują w zimie w hali. Gra odbywa się wtedy na materacach, które imitują piasek – dodaje Demczuk.
– Mnie wystarczy gra na parkiecie. Bieganie po piasku strasznie męczy. Nie żałuję jednak tego, że spróbowałam gry na piasku, bo była to niesamowita zabawa – tłumaczy Agnieszka Tyda, rozgrywająca SPR Asseco BS Lublin, która wraz z koleżankami z ekipy mistrzyń Polski również pojawiła się w Nałęczowie.
– Mam nadzieję, że ten turniej sprawi, że ta niezwykle atrakcyjna odmiana piłki ręcznej zadomowi się również na Lubelszczyźnie – kończy Demczuk. Jedno jest pewne, jeżeli taka impreza zostanie odpowiednio wypromowana, to frekwencja na trybunach będzie zapewniona. Przynajmniej ze strony mężczyzn...