Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

18 października 2002 r.
13:29
Edytuj ten wpis

Ścigam się z najlepszymi


• Lekarz, adwokat, dziennikarz... Taką pan widział dla siebie przyszłość. Czy liczył pan na profity w każdej z tych profesji?
- Lekarz to był pomysł z pierwszej połowy lat 80., gdy chciałem mieć solidny i przyzwoity zawód, a uważałem, że dziennikarstwo w PRL takiej szansy nie daje. Adwokat? To z kolei pomysł z 86. roku. Studiowałem już dziennikarstwo, ale wciąż czułem, że ustrój nie ten, więc zacząłem studiować prawo, chcąc być drugim Wende czy Piesiewiczem. Potem zawaliła się PRL i nagle niemożliwe stało się możliwe. Prawo niemal skończyłem, ale zawsze chciałem być dziennikarzem, więc prawo poszło w kąt.
• Pana przyszłość decydowała się w Warszawie. Mógł pan złapać tu głębszy oddech niż w rodzinnej Zielonej Górze?
- Tak, chociaż z tym oddechem to i w Warszawie był w latach 80.
problem. Dlatego dręczyła mnie myśl, że może trzeba będzie emigrować. Zieloną Górę kocham. Jest piękna. A że politycznie jest chyba najbardziej czerwonym miastem w Polsce? Co zrobić.
• Jaki mechanizm sprawił, że wybrał pan dziennikarstwo telewizyjne?
- Żaden mechanizm. Może po prostu próżność. Chociaż - nie... Radio jakoś mnie nie pociągało. Pisanie tak, ale chyba chciałem iść na skróty. A tak poważnie, to w młodzieńczych marzeniach chciałem być po prostu dziennikarzem telewizyjnym, więc do programów informacyjnych było mi najbliżej. Być na pierwszej linii frontu, to było coś. Na dodatek z telewizji szybko wywiało ludzi PRL-u, więc młody człowiek znikąd nagle miał wcześniej niewyobrażalne szanse. Wystarczyło tylko wziąć się do roboty. A mnie nie trzeba było do tego zachęcać, bo oglądanie z bliska wielkiej polityki i rodzącej się polskiej demokracji było fantastyczne.
• Telewizja Polska S.A. wysłała pana na samodzielną placówkę zagraniczną, do Stanów Zjednoczonych. Ale po powrocie, kiedy skończył się kontrakt, zmienił pan barwy, podjął pracę w telewizji komercyjnej. Dlaczego?
- Siedem lat w TVP, to było coś, co zawsze będę wspominał ciepło. Ale chciałem iść do przodu, a do telewizji właśnie wlała się drzwiami i oknami polityka. I to w tym najgorszym sensie. Polityczni mianowańcy zaczęli wszystko ustawiać pod SLD i PSL. Zresztą, gdyby to było ZCh-N czy AWS, nie robiłoby mi to różnicy. Zaczynałem czuć, że dochodzę do ściany. Wielkie marzenia o naprawdę publicznej telewizji legły w gruzach (leżą w nich do dziś). Chciałem dać sobie szanse i dał mi ją TVN. Mogło z tego nic nie wyjść, ale wyszło. Co będzie dalej? Pan Bóg raczy wiedzieć. Robię swoje i cieszę się z każdego dnia.
• Czy "Fakty” spełniają pańskie wyobrażenia o programie informacyjnym?
- Kierunek jest słuszny i czasem naprawdę ten program mi się podoba. "Fakty” papieskie, "Fakty” z Nowego Jorku czy "Fakty” z Berlina mogę bez kompleksów pokazywać moim kolegom z CNN czy ZDF. Ale czy taki program jak teraz jest spełnieniem moich marzeń? Nie. Do tego jeszcze bardzo daleko. Chciałbym mieć pięciu, sześciu zagranicznych korespondentów, jeszcze kilka osób w Warszawie, lepszą grafikę, lepsze kamery i parę innych lepszych rzeczy.
Z drugiej strony nie ma co narzekać. Mamy to co mamy i w ramach tego, co mamy, trzeba wycisnąć jak najwięcej. Generalnie idzie o to, by ten program był z miesiąca na miesiąc coraz lepszy. Dzisiaj, za rok i za iks lat, gdy może mnie tu już nie będzie. "Fakty” to pewna wartość na rynku mediów. Trzeba na nie chuchać i dmuchać.
• Czy wykorzystuje pan w przygotowaniu i prowadzeniu tego programu swoje amerykańskie doświadczenia?
- Tak, w każdym sensie tak. Podglądałem przez lata prowadzących
amerykańskie programy, oglądałem te programy, nasiąkałem tym, podpatrywałem moje koleżanki i moich kolegów korespondentów z innych krajów, a dla większości z nich placówka w USA to przedsionek do wielkiej kariery, więc już są świetni, poznawałem najlepszych dziennikarzy na świecie. Chciałem się z nimi ścigać, chciałem im dorównać. Wciąż się staram, bo to nie jest proste. Oni są naprawdę świetni.
• Jak wygląda przygotowanie "Faktów”?
- To akurat chyba niczym się nie różni od przygotowania innych informacyjnych programów. Poranne kolegium, rozdział tematów, dyskusja o nich, potem, w ciągu dnia, robienie materiałów przez reporterów i "nasiąkanie” informacjami przeze mnie. To "nasiąkanie” jest ważne. Trzeba być w redakcji 10 godzin, rozmawiać z kolegami, czytać depesze, patrzeć, jak sytuacja się rozwija. Wtedy czuję, że te informacje mam pod skórą, a nie tylko przed oczami. No i trzeba jeszcze być w fizycznej formie, by w jedenastej godzinie pracy być na pełnych obrotach.
• Prowadzi pan ten program od poniedziałku do piątku, bo weekendy to u pana święto rodzinne. Jak pan spędza czas wolny?
- Wstaję później niż zwykle. Jemy wspólnie śniadanie i idziemy na spacer. Potem młodsza córka śpi, a ze starszą idę jeszcze na rower albo wrotki, potem znowu jesteśmy w komplecie. Gdy mamy jeszcze z żoną siły, wieczorem idziemy do kina. Żadnych rewelacji, normalny weekend normalnej polskiej rodziny.
• Czy jest pan dobrym ojcem?
- Żona mówi, że tak. Ale tak naprawdę na to pytanie odpowiedzą kiedyś nasze dzieci. Myślę, iż czują, że są kochane, że są najważniejsze.
• Bał się pan mieć dzieci?
- Nie bałem. Kiedyś, powiedzmy - 10 lat temu, czułem, że czas jeszcze nie nadszedł, a potem nagle pomyślałem: właściwie dlaczego nie teraz. Żona doszła do tego wniosku mniej więcej w tym samym momencie. I tak przyszła na świat Pola. Potem, po kilku latach, naturalne wydało się ponowne powiększenie rodziny - i urodziła się Iga. Numer trzy? Może... Teraz o tym nie myślimy. Tym bardziej, że dziewczynki mają dość energii i bywają absorbujące. Może w przyszłości, kto wie?
• Podobno ma pan słabość do pięknych kobiet. Jak żona przyjmuje takie pańskie wyznania w znanych magazynach?
- To było jedno wyznanie, w jednym magazynie. Skoro się mówi o tym głośno, to nie ma z tym problemu, bo wiadomo, że to raczej żartobliwe, niż na poważnie. Żona nie ma powodów do obaw i doskonale o tym wie, więc czasem bez problemów możemy się poprzekomarzać, a nawet poprowokować.
• Czy żona pogodziła się z faktem, że nie pracuje w telewizji?
- Pogodziła się, choć nie przyjęła tego z radością. W TVP ze względu na mnie jej nie chcieli, a program, który prowadziła w TVN, spadł z anteny, gdy zajmowała się dopiero co urodzoną drugą córką. Żona ma teraz swoją firmę PR-owską, jest wiceprezesem fundacji ABC XXI (to ta od akcji "Cała Polska czyta dzieciom”), zajmuje się dziećmi i ma swoje wielkie hobby - jest tego tyle, że nie ma specjalnie czasu na myślenie o telewizji. Ale wiem, że telewizję kocha, więc gdyby pojawiła się jakaś fajna propozycja, na pewno by z niej skorzystała. Wie, że miałaby moje pełne błogosławieństwo.
• Skąd u pana tyle energii, zapału i werwy do pracy? Czy nigdy nie odczuwa pan znużenia?
- Pięć razy w tygodniu po 11 godzin - trochę jak w fabryce. Czasem odczuwam znużenie. Ale nie odczuwam niepokoju. Bo wiem, że za chwilę będzie się znowu działo coś nadzwyczajnego i znowu będę czuł, że wykonuję najlepszą pracę na świecie. Opowiadam ludziom o tym, co widzę, swoimi słowami, przekazuję im swoje myśli i to, co wiem. Kocham to i to jest źródło energii. Żadnego innego tu nie trzeba.
Czy zawsze to będę kochał? Pojęcia nie mam. Lepiej za daleko nie wybiegać w przyszłość. Tym bardziej, że tyle dzieje się tu i teraz.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Tomasz Lis

Pochodzi z Zielonej Góry. Po ukończeniu studiów dziennikarskich i wygranym konkursie na prezentera "Wiadomości” pracował w TVP, gdzie był między innymi sprawozdawcą parlamentarnym. W czerwcu 1994 r. został korespondentem w USA, gdzie wyjechał z poślubioną cztery dni wcześniej Kingą Rusin.
W 1997 roku przyjął propozycję Mariusza Waltera i przeszedł do TVN, gdzie został szefem wydawców i prowadzącym "Fakty”. Prowadzi je od poniedziałku do piątku.
Pisywał felietony do "Polityki” i "Wprost”, wydał cztery książki, w tym "Wielki finał” o rozszerzeniu NATO.
Przeprowadził wywiady między innymi z z GeorgemBushem seniorem, Billem Clintonem, Georgiem Bushem juniorem, Icchakiem Rabinem i Szimonem Peresem.
Dostał trzy Wiktory, Tele Kamerę i nagrodę Grand Press dla najlepszego dziennikarza 1999 roku.

Pozostałe informacje

Bartosz Śpiączka po raz trzeci w karierze został piłkarzem Górnika Łęczna

Bartosz Śpiączka w Górniku Łęczna czyli do trzech razy sztuka

Górnik Łęczna szybko zapełnił lukę po Przemysławie Banaszaku. W środę wieczorem zielono-czarni poinformowali, że kontrakt z klubem podpisał Bartosz Śpiączka, dla którego będzie to już trzecie podejście do gry na stadionie przy Alei Jana Pawła II

16 lipca 2025: Przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen przedstawia propozycję Wieloletnich Ram Finansowych (WRF) opiewającą na prawie dwa bilionów euro

Miliardy dla Polski. Będziemy największym beneficjentem w nowym budżecie UE?

Unijny komisarz ds. budżetu Piotr Serafin poinformował w środę, że Polska, mimo że przez ostatnie lata bardzo szybko się rozwijała, pozostanie największym beneficjentem narodowych programów w przyszłym wieloletnim budżecie Unii Europejskiej. Chodzi przede wszystkim o politykę spójności i rolnictwo.

Nazwisko nowego dyrektora CKF Stylowy w Zamościu powinniśmy poznać przed końcem wakacji

Będzie w kim wybierać. Siedmioro chętnych do kierowania kinem

Aż tylu kandydatów zgłosiło się do konkursu na stanowisko dyrektora Centrum Kultury Filmowej w Zamościu. Rozstrzygnięcie powinno nastąpić przed końcem wakacji.

Motor Lublin kontra Arka Gdynia. Kibicu, po meczu wróć autobusem

Motor Lublin kontra Arka Gdynia. Kibicu, po meczu wróć autobusem

Przed nami początek sezonu 2025/2026. W pierwszym meczu piłkarze Motoru Lublin przed swoimi kibicami zmierzą się z Arką Gdynia. Po spotkaniu do domu będzie można wrócić autobusem.

Nogi same rwą się do tańca. Przed nami potańcówka w Skansenie
19 lipca 2025, 19:30

Nogi same rwą się do tańca. Przed nami potańcówka w Skansenie

W zeszłym roku potańcówki w Skansenie były prawdziwym hitem. W tym roku organizatorzy również zapraszają na taneczny parkiet.

Ministrowie spraw zagranicznych Polski – Radosław Sikorski (w środku), Litwy – Kęstutis Budrys (z prawej strony) i Ukrainy – Andrij Sybiha podczas konferencji prasowej po spotkaniu z okazji obchodów 5. rocznicy powołania Trójkąta Lubelskiego
galeria

Sikorski: Trójkąt Lubelski udziela i będzie udzielał wsparcia bohatersko walczącej Ukrainie

Szef MSZ Radosław Sikorski podkreślił w środę w Lublinie, że Polska zapewniła Ukrainie już 45 pakietów różnego rodzaju uzbrojenia i amunicji. – Pracujemy nad kolejnymi dostawami – dodał minister.

Plażowicze nad Zalewem Zemborzyckim w pierwszych latach jego istnienia
STARE ZDJĘCIA
galeria

Zalew Zemborzycki ma już 51 lat. Wspomnienia z budowy i wielkiego otwarcia

Plany jego powstania pojawiły się już kilkanaście lat po II wojnie światowej, ale wtedy inne inwestycje miały pierwszeństwo. Jednak po wielkiej powodzi w latach 60. wrócono do nich. Ostatecznie budowę Zalewu Zemborzyckiego ukończono w lipcu 1974 roku i dziś to "lubelskie morze" kończy 51 lat.

Hrubieszów, liczący obecnie ponad 17 tys. mieszkańców to najdalej wysunięte na wschód miasto Polski. Jest położony nad Huczwą, dopływem Bugu, w odległości zaledwie 5 km od granicy z Ukrainą

Trzy lata na wydanie 80 mln. W mieście wiele się zmieni i sporo przybędzie

Łatwiej chyba powiedzieć, czego w Hrubieszowie nie będzie za trzy lata, niż wymienić długą listę przedsięwzięć zaplanowanych do realizacji z funduszy szwajcarskich. Projekt miasta został tak wysoko oceniony, że samorząd będzie miał do wydania ponad 80 mln zł.

Oficjalnie. Jan Urban selekcjonerem reprezentacji Polski

Oficjalnie. Jan Urban selekcjonerem reprezentacji Polski

Koniec oczekiwania na nowego selekcjonera. W środę Polski Związek Piłki Nożnej oficjalnie potwierdził, że naszą kadrę narodową poprowadzi Jan Urban

Festiwal Re:tradycja - Jarmark Jagielloński. Trzy dni pełne tańca
22 sierpnia 2025, 0:00

Festiwal Re:tradycja - Jarmark Jagielloński. Trzy dni pełne tańca

To jeden z największych festiwali kultury tradycyjnej w Polsce. W dniach od 22 do 24 sierpnia będą koncerty, warsztaty taneczne i muzyczne i wystawy z dziełami sztuki ludowej z różnych krajów. 19 edycja Festiwalu Re:tradycja - Jarmark Jagielloński będzie odsłoną związana z tańcem tradycyjnym.

Mała rzecz, a ucieszy działkowiczów. Czekanie na autobus będzie przyjemniejsze

Mała rzecz, a ucieszy działkowiczów. Czekanie na autobus będzie przyjemniejsze

Mała rzecz, a z pewnością ucieszy mieszkańców, zwłaszcza działkowiczów korzystających z przystanku w Styrzyńcu. Gmina postawi tu wiatę przystankową.

Na służbie. Wojewódzkie obchody Święta Policji w Lublinie
galeria

Na służbie. Wojewódzkie obchody Święta Policji w Lublinie

Były odznaczenia i awanse na wyższe stopnie, a 35 nowo przyjętych do służby funkcjonariuszy złożyło ślubowanie – tak w środę zakończyły się Wojewódzkie obchody Święta Policji w Lublinie.

Nielegalna broń i amunicja ukryta w gospodarstwie

Nielegalna broń i amunicja ukryta w gospodarstwie

29-latek z powiatu parczewskiego miał w pomieszczeniach gospodarczych arsenał broni i amunicji. Teraz grozi mu za to nawet 8 lat więzienia.

Konie z Końskowoli zatrzymane i doprowadzone na łąkę

Konie z Końskowoli zatrzymane i doprowadzone na łąkę

W środę rano na drodze między Końskowolą a Sielcami spacerowały sobie trzy konie. Za ich nie dopilnowanie właściciel dostał mandat.

Trójkąt Lubelski obraduje w Lublinie. Przede wszystkim o Ukrainie
galeria

Trójkąt Lubelski obraduje w Lublinie. Przede wszystkim o Ukrainie

W środę przed południem po centrum Lublina poruszało się kilka kolumn rządowych. Do miasta zjechali ministrowie spraw zagranicznych Polski, Litwy i Ukrainy, którzy spotkali się na lubelskim zamku w ramach 5. rocznicy powołania „Trójkąta Lubelskiego”.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium