Miniony weekend przyniósł dwie szeroko zakrojone akcje poszukiwawcze na Lubelszczyźnie. We Włodawie i Łukowie policjanci, strażacy oraz ochotnicy ruszyli na pomoc osobom, które zaginęły w trudnym terenie. Obie sprawy zakończyły się szczęśliwie, ale jak podkreślają funkcjonariusze — tylko dzięki szybkiej reakcji służb i zgłaszających.
W sobotę około godz. 21 włodawscy policjanci otrzymali zgłoszenie od mieszkanki gminy Wyryki. Kobieta alarmowała, że jej 53-letni brat wyszedł na polowanie zbiorowe jako „naganiacz” o godzinie 13 i do wieczora nie wrócił do domu, a jego telefon był rozładowany.
Z relacji uczestników wynikało, że w trakcie polowania mężczyzna nagle zrezygnował, zostawił kamizelkę odblaskową i pieszo ruszył w kierunku domu. Od tamtej chwili ślad po nim zaginął, a niska temperatura i brak odblasków zwiększały ryzyko tragedii.
Do akcji poszukiwawczej skierowano policjantów, strażaków zawodowych i ochotniczych oraz myśliwych. Przeszukiwano kompleksy leśne między Zahajkami a Kaplonosami. Po dwóch godzinach intensywnych działań myśliwi odnaleźli 53-latka w gęstych zaroślach. Mężczyzna był wyczerpany, ale cały czas próbował wydostać się z lasu.
– Gdyby pomoc nie pojawiła się na czas, finał mógłby być zupełnie inny – podkreśla podkom. Elwira Tadyniewicz.
Policja apeluje o rozsądek podczas wypraw do lasu: odpowiednie ubranie, elementy odblaskowe, naładowany telefon i unikanie samotnych wypraw po zmroku to podstawowe zasady bezpieczeństwa.
Do dramatycznej sytuacji doszło również w powiecie łukowskim. W sobotnie popołudnie dyżurny komendy w Łukowie przyjął zgłoszenie o zaginięciu 73-letniej mieszkanki gminy Łuków. Kobieta nie była widziana od kilku dni, co – przy chłodnej aurze – budziło ogromny niepokój.
W działania natychmiast zaangażowano wszystkich policjantów pełniących służbę, a w trybie alarmowym wezwano kryminalnych. Do poszukiwań dołączyli też strażacy z Łukowa i okolicznych OSP. Po kilku godzinach intensywnych działań odnaleziono seniorkę.
Okazało się, że kobieta utknęła w gęstych zaroślach na bagnistym terenie i od dwóch dni nie była w stanie się z niego wydostać. Dzięki specjalistycznemu sprzętowi udało się ją uwolnić i przekazać załodze pogotowia.
– Pomoc przyszła w porę, jej zdrowie i życie nie jest już zagrożone – informuje asp. szt. Marcin Józwik.
Policja: reagujmy szybko, nie ryzykujmy w terenie
Obie sprawy zakończyły się szczęśliwie, ale w ocenie służb każdy z tych przypadków mógł mieć tragiczny finał. Mundurowi przypominają, że osoby starsze, schorowane lub poruszające się samotnie są szczególnie narażone na niebezpieczeństwo, zwłaszcza w lesie, na podmokłych terenach i w okresie jesienno-zimowym.
